siła wspomnień
now browsing by tag
Droga Batumi – Goderdzi przełęcz – zielone jezioro
Droga do zielonego jeziora 6 wrzesień 2014
I udało nam się wyjechać z naszego kampingoweo miejsca , pożegnać się przyszli wszyscy i nawet Ci jeszcze nie znani .
Dziadek od krów zapraszał na zimę i obiecywał 200 kg mandarynek . Ciekawe kto to przeje ……
Zobaczymy jak Bóg , Wszechświat los napisze nam scenariusz , mandarynki prosto z drzewa na pewno będą kuszące , ale …………….
I ruszyliśmy w kierunku Akhaltsikhe droga tylko 150 km , na początku przygnębił nas jakiś taki bałagan, jakaś niemoc która zaczęła nas otaczać . po w miarę uporządkowanym Batumi , tutaj odrapane budynki i NIEMOC, NIEMOC
Ceny wyższe jak w Batumi, a jakość jedzenia …. pozostawiająca wiele do życzenia . Myślimy, że to ceny dla turystów , bo kart zero . Taki szyki biznes na turyście, nie jest to przyjemne .
Patrzyliśmy i czuliśmy się dziwnie , nawet zdjęć nie chciało nam się robić, a byliśmy w pięknej wzrokowo dolinie . Droga na początku całkowicie asfaltowa , zaczęła ustępować szutrowej , pieliśmy się w góry . Zaczęły pojawiać się drewniane domki a pasterze prawie spędzali krowy . Życie gór .
Nasze samopoczucie też zaczęło wzrastać . Pojawiała się łączność z tymi miejscami . Widoki się poszerzyły, a my powoli zaczęliśmy brać do ręki aparat .
Nagle jadąc wolno usłyszeliśmy
Dzień dobry
Właśnie spotkaliśmy dwa motory z Polski , a nawet z Pszczyny wracające z Armenii
Krótka przemiła rozmowa i na niebie pojawiły się kruki ich żegnały w górach, a nas witały .
Dziękujemy za to piękne powitanie .
Od tego momentu wszystko zaczęło wyglądać inaczej , jakoś inaczej pięknie .
Choć sama droga robiła się coraz bardziej terenowa (naszym zdaniem nie ma problemu jazdy osobówką ,, choć wiadome terenówką daje większy komfort )
Wspięliśmy się na przełęcz 2000 metrów Goderdzi (2025) (po prawie 5-6 godzinach jazdy)
Jeszcze w Batumi Resort Beshumi polecał nam dziadek od krów , mówiąc, że tego co tam zobaczymy nie zapomnimy do końca życia .
Tak zapewne było z nim gdy przyjechał tutaj jako młody chłopak , imprezował itp. . Znam to , bo miałam takie wspomnienia z Łeby gdzie jeździłam na kemping pociągiem z Bielska . Też były wspomnienia , do czasu gdy parę lat temu miałam okazję mieszkać na tym samym kempingu . Wszystko się zmieniło kemping też . Ja dorosłam i on też . Z kempingu dla młodzieży , został miejscem dla kamperów .
Wszystko się zmienia przemija i jak już kiedyś pisałam, że wspomnieniami nie warto żyć , wiążą nas do przeszłości , zamykając na nowe .
A samo Beshumi to wielkie chatowisko , wymarłe już o tej porze roku . Zapewne jego wygląd jest również daleki od wspomnień dziadka z plaży , bo jak wspominał nie był tutaj od wielu dziesiątek lat , a wtedy były restauracje , sklepy .
Dziś to cała dolina gęsto, a właściwie domek w domek zastawiona domkami , teraz po sezonie bez życia .
Nie zaproszono nas tutaj na dłuższy postój .
Jednak energia odpoczynku jest niesamowita , po wyjeździe stąd stwierdziłam, że przez te parę chwil moja energia i spokój niesamowicie wzrosły . Poza tym jesteśmy już na 2000 tysiącach i obok siebie mamy piękne widoki . To już daje niesamowitą regenerację organizmu .
Pojechaliśmy więc z powrotem na przełęcz , a stamtąd do zielonego jeziorka .
Tutaj powitano nas kolorowo przepięknym zachodem słońca , słońca które chowało się za górami , oświetlając piękne chatki tutejszych pasterzy .
Jechaliśmy wąską dróżką wijącą się między tutejszymi wioskami , aż dojechaliśmy do pięknego małego leśnego jeziorka zielonego jeziorka zwanego po gruzińsku Mtsvane Tba
Od razu poczuliśmy się tutaj jak u siebie , tak bardzo , że zostaliśmy na troszkę dłużej