Syberia zima
now browsing by tag
Test na awaryjne opalanie Landrynki w warunkach syberyjskiej zimy
Test na awaryjne opalanie Landrynki w warunkach syberyjskiej zimy Czernołucze 20 listopada 2015
Zaczynamy się przyzwyczajać do mrozów sięgających nocą pod trzydzieści stopni. I wszystko było dobrze do momentu gdy na naszej drodze pojawił się hotelik. Gdy przemierzamy tą zamarzniętą krainę silnik naszego autka jest ciepły, gdy śpimy we wnętrzu – przepalenie silnika raz czy dwa w ciągu nocy nie stanowi problemu. Robię tak standardowo gdy temperatura sięga 20 stopni poniżej zera. Taki chwilowy zastrzyk energii dla akumulatora też jest cenny, bo w tych temperaturach wentylator ogrzewania postojowego kręci się szybciej.
Otacza nas piękna biała mroźna zima, nic więc dziwnego że postanowiliśmy znaleźć jakiś domek na przyrodzie i pokontemplować. Domki nie zagadały, ale zagadały hotelik o tej porze roku pusty, czynny, nagrzany. Standardowo chcieliśmy podłączyć naszą elektryczną grzałkę zamontowaną w układzie chłodzącym silnika do prądu , jednak obiekt nie oferował takich usług. Trudno, postanowiłem przepalić silnik przed snem – koło północy i potem rano.
– Teraz na stacjach jest zimowe paliwo, dodałem również jeszcze preparatu uszlachtniającego, jakoś to będzie – powiedziałem lekceważąco pomimo zapowiadanego 27 stopniowego mrozu.
Rano skoro świt przewaliłem się z boku na bok w łóżku…….
Potem obrałem inną taktykę – czekając na słońce…… bo rano nieźle goliło.
Przyszedł właściwy czas…….i rozrusznik pięknie zagadał kręcąc silnikiem……. po czwartym długim hehłaniu odpuściłem czując słabość w akumulatorze…..
Zaglądamy w komputer…. kiedy będzie wiosna….?……..będzie! I to już za dwa dni. Obiecują że z dwudziestu kilku temperatura podniesie się do kilku. Rewelacja, wszechświat dba, kolejny raz wsparcie. Co za ulga….
Jednak następnego dnia coś mnie tknęło. Przecież należy sobie radzić. Należy wypróbować nasz piecyk. I pomimo deklaracji obsługi hotelu, oferującej przedłużacz z prądem postanowiłem sprawdzić możliwość odmrożenia silnika nieco prymitywniejszym sposobem.
To dla nas i dla naszego podróżowania po przyrodzie Syberii ważne, by znać sposoby poradzenia sobie w awaryjnych sytuacjach. To również daje psychiczną podporę w głuszy, gdzie nie ma prądu, a poleganie na urządzeniach elektroniczno- spalinowych do podgrzewania silnika moźe okazać się pomyłką. Można bowiem posiadać spalinowe ogrzewanie postojowe silnika lub agregat prądotwórczy na bagażniku – czy jednak na pewno zadziałają? Będą tak samo zamarznięte po niemal 30 stopniowej nocy.
Po zdjęciu z dachu piecyka i zamontowaniu go pod komorą silnika, zapaliłem wewnątrz niego drewno jeszcze przywiezione z pustyni Gobi. Po godzinie palenia dzięki niezwykłej sprawności urządzenia pokazał się czarny asfalt pod autem. Dla pewności paliłem jeszcze jedną godzinę. Następnie włożyłem kluczyk do stacyjki, zlinkowałem akumulatory by uzyskać pełną moc rozruchu i przekręciłem kluczyk i……..
……….syberyjska zima to strefa głębokiej ciszy………
………cylindry silnika przymarzły.
………A raczej nie odmarzły w wyniku grzania piecykiem.
Prawdę potwierdził pracownik hotelu, który stwierdził że syberyjska zima ma swoje prawa. Tak się nie uda, osobiście posiada też piecyk ale na bęzynę z regulacją płomienia, kilku krotnie mocniejszy i dopiero tym płomieniem można coś zdziałać.
Sybiracy najczęściej używają grzełek elektrycznych, lub modułów elektronicznych odpalających samodzielnie auta na parkingach przy silnych mrozach nawet co……1,5 godziny….. Na ekologię jest proste spojrzenie – miasta otaczają wielosetkilometrowe przestrzenie czystej przyrody, a w miastach na parkingach stoją miliony aut grzejąc silniki. Gdzie chcesz mieszkać, to twoja decyzja.
My to postanowiliśmy uszanować. A wyniki testu są jasne – czekamy na odwilż, potem skorzystamy z hotelowego kabla z prądem dla obcokrajowców niedorajd.
……choć testy były dwa. Stałem bowiem prawie nieruchomo przy aucie przez godzinę w temperaturze początkowo 23 stopni w nowych brutach które kupiłem jeszcze w Polsce, myślałem że będę tu dziwny w takich kajakach, ale codziennie widuję conajniej kilka osób w podobnych. Większość czasu odczuwałem na całej stopie wyraźne ciepło, pod koniec w czubkach palców już tylko….. komfort. Polecam je, bo pewnie gdyby się przejść to ciepło nie opuściłoby również i palców. Nie zajmuję się ich reklamą, mogę przesłać więc nazwę firmy zainteresowanym na maila. Jak na takie techniczne obuwie to cena 360 zł jest rozsądna.
Syberia pokryła się białym kwieciem Irkuck – Nowosibirsk
Bajkał irkuck omsk 10-14 listopada 2015
Do widzenia Bajkał, czas w nową rzeczywistość, jak rzeka Angara, która bierze swoje źródła z Bajkału, tak samo my ruszyliśmy w drogę na zachód – na początku wraz z biegiem Angary, która od samego swojego źródła pokazywała nam się bajecznie, w magicznej, świetlistej scenerii.
Dziękujemy za nowy początek, za nowe narodziny…….
Droga Listwanka-Irkuck bardziej rozmarznięta niż ostatnio i chyba mniej pofałdowana – może na noc ziemią tak bardziej faluje…
Irkuck z umysłu zaprosił nas do wegetariańskiej restauracji Govinda, prawie odbywała się w niej msza krysznowców. Jedzenie wyglądało ładnie, no ale w tle główny mebel – mikrofala. Bierzemy zupę z groszkiem za 170 rubli (12 zł) , buzę i czyburieca z nadzieniem z otrąb po 60 rubli ( 3,6 zł) za sztukę. Wszystko ląduje w mikrofali i tu nawet nie jest porządnie podgrzane. Wychodzimy zniesmaczeni. Dwie parówki sojowe kupione na wynos lądują dla psów w zaspie – śmierdzą.
Szukamy czegoś innego wzrok przykuwa pizzeria wyglądająca pięknie, a w środku już gotowe upieczone pizze, do podgrzania…… w mikrofali !!! Jakieś szaleństwo. Zresztą nie tylko tutaj, ale praktycznie we większej części syberyjskiej Rosji – co widzimy. Jedzenie jest gotowane rano łącznie z naleśnikami, pierożkami, frytkami, pizzą – a potem podgrzewane w mikrofali i sprzedawane przez cały dzień. Ceny nawet teraz po spadku kursu rubla – europejskie, a porcje są maleńkie, takie przedszkolne. Zupa to zazwyczaj 250-300 gram, sałatka 100 g, ziemniaki, kasze 150 gram. W barach dla tirowców fajnie wygląda deserowy talerzyk z troszką kaszy, ziemniaków, czy ryżu a na tym troszkę mięska, i malutka salaterka sałatki – cena takiego zestawu to ok. 10 zł. Dla nas to tak w sam raz – ale panowie kierowcy nie odbiegają posturą od polskich….
Wszystko jest ważone na oczach klienta.
Irkuck dał nam refleksje nad głodem. Ojjj…. tutaj w miastach w czasie wojny musiało być ciężko. Nawet chyba sobie nie zdajemy z tego sprawy. Jaką cenę ten naród zapłacił za wojnę, za to że wojował Hitler ze Stalinem. Powiecie mógł nie wojować????? Świat wtedy na pewno wyglądałby inaczej.
Jednak my mamy doświadczać tego świata który jest i rozświetlać swoich przodków i zaszłe sytuacje, aby nie miały na nas wpływu.
Uwalniam się od głodu wojny
Pozwalam sobie żyć w dostatku jedzenia
Do tego Irkuck miał w sobie jakąś agresję jazdy na ulicach, coś czego nawet nie pamiętamy z Moskwy. W większości jazda na lodzie, przepychanki na zatłoczonych drogach , co jakiś czas stłuczki… Dziwne miasto, z radością z niego wyjechaliśmy.
Następne…… większe miasto za……… 1000 km, po drodze przestrzenie przyrody… trochę wiosek… przestrzeń Syberii.
I tak zanurzyliśmy się w niej, 1000 km do Krasnojarska zajęło nam tylko 2 dni spokojnej jazdy. Droga była zazwyczaj dobra, tylko w rejonach górskich lekko oblodzona na przełęczach, widać że o nią dbają.
Pogoda zazwyczaj słoneczna, w dzień ok. minus 10, w nocy 20. Gdy nie było wiatru wydawało się, że jest się w raju. Suchy klimat powodował, że mróz był przyjemny. Do tego magia drogi przy której stały majestatycznie odśnieżone brzozy.
– Syberia pokryła się białym kwieciem – mówiłam radośnie zaopatrzona w piękno przestrzeni. Kraina zamarza, a może bogowie schodzą na ziemię, mówiąc:
– Teraz nastał nasz czas.
Czasami padał śnieg, może nie padał tylko drobniutko prószył i wtedy miało się wrażenie, że gwiezdny pył spada na ziemię, przynosząc informacje z odległych galaktyk.
Magia spotkania człowieka i przyrody, człowieka i Boga.
My też biegaliśmy boso po śniegu, radując się jak dzieci. Mnie trochę parzą nóżki od mrozu, mimo, że są ciepłe – ale o tym będzie kilka słów jak się temu bliżej przyjrzę.
Po drodze poznaliśmy mężczyznę z Władywostoku, który zabytkowym Gazem jechał……
……na Berlin.
Opowiadał, że jedzie już 9 raz tą drogą. Droga Moskwa-Władywostok to 9000 km ( dla porównania słynna amerykańska drogą ze wschodu na zachód ma 5600 km), a dalej….. opowiadał, że przejechał raz aż do wybrzeży Hiszpanii. Teraz też byliśmy pełni podziwu dla jego podróży, gdyż jego zabytkowy GAZ 67 nie miał ogrzewania kabiny ani szyb w drzwiach.
Krasnojarsk powitał bardzo uroczyście, jeszcze nie wyszliśmy z samochodu w centrum miasta, gdy dwójka mężczyzn podeszła do samochodu mówiąc po polsku „dzień dobry”.
Okazało się, że są katolickimi księżmi w tutejszym kościele, i właśnie wracają z podróżniczego spotkania. Poopowiadali nam o pięknie tutejszej przyrody, szczególnie Chakasji i Tuwy. Lubię w zimie na nartach przemierzać tajgę i spać w namiocie, szkoda że akurat nie planują wyjazdu, może by nas zabrali ze sobą…….
– Teraz od Krasnojarska to jest już super droga na zachód – zapewnili nas.
Może to zaproszenie z tych miejsc???? Chakasja już od paru dni do mnie gadała, jednak jazda po lodowych drogach na naszych wielosezonowych oponach, a do tego mrozy które już dochodzą do minus 30 w nocy. Powiem inaczej lęk wygrał z prowadzeniem.
Poszwędaliśmy się po knajpkach i sklepach miasta i znów wyjechaliśmy (tym razem otoczeni niezwykle spokojnymi, kulturalnymi kierowcami, przepuszczajacymi pieszych , mającymi czas i niemającymi klaksonów) na trasę tym razem troszkę krótszą – następne większe miasto tylko za……… 800 km – Nowosibirsk – stolica Syberii.
I znów drogą przez lasy brzozowe czasem obleczone białym kwieciem – czasem już nie albo jeszcze nie. Przy nawierzchni już praktycznie czarnej, suchej i rzadko pagórkowatej.
Magia syberyjskiej zimy z którą powoli się zaprzyjaźniamy – temperatury przestają robić na nas wrażenie. Fakt suchy klimat i odczuwalność jest całkiem inna. To tak jak w saunie suchej, wytrzymujemy 100 czy więcej stopni, a w mokrej 60 to już wyzwanie. Tak samo tutaj przy minus 20 bez wiatru wychodzę w nocy siku w samym sweterku.
Syberia zimową porą, bo tak szczerze powiedziawszy, czy Syberia kojarzy się Wam z latem??? Mnie z zimą i z jej magia. Gdzie w zamarzniętej ciszy każdy dźwięk nabiera innego wymiaru, gdzie świat zamarza, aby pozwolić na spotkanie z Bogiem.
Z wolna przemierzamy kolejne kilometry zatrzymując się na kawę w rozrzuconych co kilkadziesiąt zazwyczaj kilometrów barach z hotelami, saunami (tylko dla mężczyzn – tiry) , prysznicem, również na nich sypiamy w naszej landrynce, która grzeje nam swoim postojowym ogrzewaniem zapewniając względny komfort mimo dwudziestokilkastopniowych temperatur w minusie. Zatrzymujemy się tam po pierwsze dlatego, że w nocy w zaśnieżonej przyrodzie trudno szuka się miejsca na nocleg , a po drugie w razie problemu z odpaleniem autka pomoc jest blisko.
I tak dojechaliśmy do Nowosibirska