Taouz – Mhamid
now browsing by tag
Hieny pustyni
Hieny 11 październik 2013
Po przygodach na diunach Erg Chebbi skierowaliśmy się do ostatniej na asfaltowej drodze oazy Taouz, stamtąd prowadzi najdłuższy i wręcz kultowy szlak przez pustynię o długości ponad 200 km , prowadzący do Mhamid. Nasze plany były mgliste , czytaliśmy artykuły o tym szlaku pustynnym dla terenówek , ale nie mieliśmy nawigacji, która byłaby zdolna nas przeprowadzić przez te pustkowania.
Tak wiec chcieliśmy dojechać do oazy, znaleźć jakiś kemping (czytaj – dużo cienia) i zobaczyć co przyniesie wszechświat .
Już na wjeździe do oazy dowiadujemy się od „życzliwego” , „przyjaciela – (my friends), że dalej nie ma drogi – tylko teren militarny .
Trochę zdezorientowani widzimy jak jakiś motocyklista szuka wjazdu na szlak i skręca omijając miasteczko. To dla nas sygnał – przygoda się zaczyna . Pojedziemy kawałek , tak aby zobaczyć pustynię .
Po kilku kilometrach doganiamy motocyklistę – sympatyczny Niemiec robi wielkie oczy , gdy słyszy , że my też chcemy jechać przez pustynię tylko bez nawigacji .
Oczywiście godzi się nawigować dla pary szaleńców. Dalej jedziemy razem , droga rozwidla się na wiele wariantów – wybieramy najlepszą. Po czasie dołączają do nas młodzi chłopcy na motorkach , około 5 szt . Ich zachowanie jest dziwne , jadą przed nami , obok i z tyłu. Pierwsze spokojnie , tak jakby chcąc uśpić czujność podróżnych. Potem gdy są rozstaje , rozpryskują się do trzech różnych dróżek . Wprowadzają nas w konsternację gdzie jechać (nawigacja Niemca , nie do końca daje sobie radę) . Przydżumeni 38 stopniowym upałem (w cieniu) , podążamy za jednym z motorków. Oczywiście ta alternatywa jest fatalna , wiedzie po ekstremalnie off-roudowej drodze , gdzie łatwo zniszczyć auto. Zaniepokojeni zawracamy , kolejne … kilometry – teraz przerabiamy inny wariant taktyki (kolejny), motorki jadą przed nami w komplecie , mijają kilometry . Jeden z motorków zatrzymuje się na rozwidleniu, zasłaniając sobą wjazd do niego, reszta jedzie spokojnie , w drugą alternatywną odnogę (wiele dróg jest pozastawiana kamieniami ) . Wszystko wygląda jakby wiedzieli gdzie jadą , jakby wybierali dla nas „lepszą” alternatywę. Nic bardziej mylnego ……
Po kilkunastu minutach jazdy motocyklista stwierdza , że powinniśmy jechać w nieco innym kierunku . Naradzamy się .
Do rozmowy włączają się właściciele motorków ofiarując swoje usługi przewodników. Aby było prościej informują nas o niebezpieczeństwie pól minowych , tam gdzie chcemy jechać lub gdy wybieramy inny wariant o występowaniu grząskich piasków. Doradzają inne rozwiązania .
Nie ufamy im , ale bierzemy pod uwagę co radzą . Jedziemy dalej oczywiście w eskorcie motorków i ……. już wiemy , że droga jest przez pustynię do ……. nikąd , z wieloma dalszymi wariantami. Teraz mamy wybór, albo wracamy po naszych śladach – (prawie pół godziny jazdy w terenie ) , albo ……. płacimy haracz 10 euro za 10 km drogi właścicielom motorków! . Karty się odkrywają , jesteśmy w rękach hien. Siedzą i obojętnym wzrokiem patrzą co dalej zrobią ich ofiary . Gdy ruszamy , krzyczą, że tam piaski albo miny .
Kiedy im wygarniamy , że to zdzierstwo, że taksowki w Polsce są tańsze mówią chłodno. Droga wolna .
Tak, jedziemy dalej, ale ta wersja jest pod naprawdę niezłą przeprawówkę , więc pewnie liczą na awarię. Pamiętajmy, że cała „zabawa” odbywa się przy temperaturze 38 stopni w cieniu, a na słońcu ….., to nie takie słońce jak w Polsce. U nas w kraju trzeba liczyć około 5 stopni więcej na słońcu , tutaj liczcie dodatkowe palące 10 stopni!!!. Tak więc jest prawie 50 stopni. Za taką w cudzysłowiu zabawę , wcześniej czy później trafiliby w Europie do więzienia , za narażanie kogoś na utratę mienia , zdrowia , a może i narażenie życia . Tu jest inaczej …..10 euro za 10 km , na początek ………..
…..nie ufamy im , to oszuści – ZAWRACAMY .
Motocyklista się odłącza, szuka przejazdu bez piasków, jego motor grzęźnie . Na szczęście landrynka radzi sobie wyśmienicie , zarówno z terenem jak i temperaturą. Wspiera nas w tych w ciężkich chwilach i wiemy , że to wsparcie jest nie tylko od niej , ale przede wszystkim Boskie.
Po czasie powracamy do znajomego szlaku , teraz już pozostało kilkanaście kilometrów wyraźną drogą gruntową, aby znaleźć się na asfalcie .
…..Z przeciwka jedzie duży terenowy camper , …………, ale w pewnym momencie skręca w bok w alternatywną dróżkę . Dojeżdżamy do skrzyżowania i patrzymy za obłokiem kurzu unoszącym się w oddali po camperze . Szybka decyzja , jedziemy ……. tak jedziemy , ……….. w pustynię ………w Hamadę – już wiemy tędy wiedzie nasza droga , czujemy to w sobie . Jesteśmy na NASZEJ DRODZE …… przez pustynię …….. przez życie.
Daleko z tyłu zostają krzyki kolejnego motorka , teraz gdy to wszystko wiemy i czujemy, nie przebiją się już przez nas .
P.S. Hieny działają szczególnie intensywnie na odcinku od Taouz przez pierwsze około 20 km szlaku .
P.P.S. Jeżeli zobaczysz machającego młodzieńca jakby błagał o wodę , a potem usłyszysz …„my friend „…. wiedz, że ……zabawa się zaczyna ……………