czerwone klify Gobi

now browsing by tag

 
 

Kolejne odsłony Gobi

Gobi w kolejnej odsłonie 16 październik 2015

 

 

 

 

 

Gobi dalej postanowiła wdzięczyć się przed nami w kolejnej odsłonie. Po magicznej, wyjątkowo ciepłej, zachmurzonej nocy, zaprosiła nas na wycieczkę wzdłuż diun dalej na zachód.

Pojawiły się złote diuny osadzone na czarnej pustyni. A czarna pustynia zapraszała do spacerów. Pamiętam ten czas 2.5 miesiąca temu, kiedy samo wyjście na czarną odbijającą słońce pustynię było nie lada wyzwaniem. Teraz wszystko było przyjazne, zapraszające.

 

 

 

 

– Nigdy nie myślałem, że pustynia będzie tak nas gościć – powiedział Bartek.

– Że pustynia w ogóle może gościć – dodał .

Tak, takie łamanie schematów, druga wizyta na Gobi, i po raz drugi niesamowita gościnność przyrody, która pokazuje nam się najpiękniej jak my możemy to przyjąć.

 

 

 

 

Koleje kwiaty, kolejne stada koni, wielbłądów dodawały jej uroku, informując, że gdzieś niedaleko (gdzieś do 10 km) można spodziewać się ludzi, jurt rozrzuconych w przestrzeni tej magicznej krainy, dodając jej tym bezpieczeństwa.

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdzieniegdzie do złota i czerni przestrzeń dodawała czerwone klify, pozwalając nam sycić się niesamowitym kontrastem barw w ciepłej aurze ok. 20 stopni, przy lekkim wiaterku. Dziękujemy za to kolejne zaproszenie, za możliwość sycenia się pięknem kolorytem jesiennej barwy.

 

 

 

 

 

Przejechaliśmy z 30 km od ostatniego campu pod diunami i prawie każde miejsce zapraszało na zatrzymanie się w nim na dłużej, aż nie mogliśmy się zdecydować.

Duchy miejsca pomogły nam podjąć decyzję wyboru miejsca, gdyż przy końcu wianuszka diun, gdzieś w oddali zauważyliśmy parę gazel przebiegających nam drogę. Tak jesteśmy na swojej drodze…….

 

Czytam znaki z przestrzeni i idę za nimi.

 

 

 

 

Najpierw znaleźliśmy miejsce, gdzie czarna kamienista pustynia, spotykała się ze złotą piaszczystą, a może już piaszczysta spotykała się z mieszanką czarnej i złotej. Miało się wrażenie, że na górze złotego piasku usypane są czarne granulki, a linia podziału między złotem, a czernią dziś wydająca się ostra jutro może usypać się w innym miejscu.

 

 

 

 

Uwalniam się od przymusu stawiania ostrych granic

 

Granice są tylko wytworem naszego umysłu

 

Wszystko jest jednością, jesteś innym mną

 

Gdzieś wszechświat sam dopowiadał do tego co widziały oczy

 

Na mapie zaznaczone w tym terenie źródła wody, więc i przyroda była tutaj bardzo bujna (jak na pustynne warunki) tworząc coś w rodzaju oazy – gdzie zapewne mieszkają gazelki.

 

 

 

Wszystko gdzieś zlewało się w jedności.

Na noc ulokowaliśmy się naprzeciwko diun, obserwując niesamowity spektakl zachodu słońca.

– Spektakl trwa – jak mówi Bartek, gdy pojawia się magia.

 

 

 

A on trwał i trwał, najpierw słońce oświetliło diuny, a potem chowając się za horyzont podświetliło całą jego linię pomarańczowym światłem na jeszcze niebieskim niebie. Miało się wrażenie ( zresztą to tak jest na całej pustyni), że ziemia spowiła się w mroku nocy – przy niebieskim niebie.

Gdy siedzieliśmy urzeczeni kontemplując przestrzeń – dopełniając spektaklu. Z nieba zaczęły znikać chmury i znów pojawiło się czysty niezmącony błękit.

Dziura w inne wszechświaty, galaktyki w nieograniczoność tego co wydaje nam się ograniczone.

Gwiazdy powoli wypełniały przestrzeń od tych bliższych po bardziej odległe ( na nie do końca czarnym niebie).

Spektakl trwa…….