Laponia biegówki
now browsing by tag
Przez gwiezdny cukier
Kiilopaa 26-28 marzec 2013
Problem Bartka z butem do biegania spowodował , że odwiedzamy sklepy ze sprzętem sportowym , najbliższy Saariselka , opuszczany gościnne jezioro elfów i kierujemy się w kierunku kurortu , jakże inna energia tutaj panuje . Kurorcik malutki, bardzo sympatyczny, ale kurorcik .
Niestety butów brak takich jakie by się Bartkowi przydały, nie wspominając o cenach . Bartek trzyma się dzielnie , jeżdżąc na zapiętej jednej narcie. Dobrze, że na niego trafiło , bo jest świetnym narciarzem , ja na 2 mam problem za nim nadążyć. Jednak wiadome jesteśmy w „raju” biegówkowym i na pewno z chęcią pobiegałby normalnie i do tego łyżwą,
Z Saariselki kierujemy się na południe odwiedzając Hotel & Igloo Village Kakslauttanen . Atrakcją dla nas są szklane igla, domy ze szkła w formie pokoi hotelowych . Ceny wysokie 200 euro od osoby, ale można pooglądać .
Czytując wiele lat temu Żeromskiego , gdzie szklane domy pokazywane były jak utopia , marzyłam o tym , aby zamieszkać pobyć w takim domie . Szkło jest najmniejszym oddzielaczem od zewnątrz , ma się wrażenie, że jest się na zewnątrz , a jest się w ciepłym przyjaznym wnętrzu .
Tutaj jest taka możliwość , na ten moment trochę nie puszcza nas cena, może kiedy …. jak to przerobimy. Zresztą nas bardziej kręci samo wędrowanie , niż gonienie za atrakcjami . Gdy interesowały nas atrakcje przyjechalibyśmy do hotelu na weekend, a nie wędrowali przez 1,5 miesiąca . Podejrzewam, że bilans weekendu i 1,5 miesięcznego wędrowania byłby ten sam. Każdy może wybrać co go kręci.
Sam hotel to na pewno fajna atrakcja szczególnie przy ładnej pogodzie , nie mówiąc już o zorzy .
Jedyny mankament hotelu to położenie przy „ruchliwej” drodze Ivalo – Rovanieni , ale wśród drzew .
Pogoda nam sprzyja słoneczko wita nas pięknie na fińskiej ziemi . Zapraszając do ………… miejscowości , która leży na granicy Parku Narodowego Urho Kekkonen. Gdy podjeżdżamy na parking troszkę zaskoczeni jesteśmy ilością turystów , ma się wrażenie jakby było się w lapońskim centrum biegówko wym, Zresztą chwalą się tutaj, że koło Saariselki jest 200 km utrzymywanych tras biegowych .
I ruszamy na króciutką traskę 6 km w jedną stronę przez górę do kawiarenki po drugiej stronie .
Na początku leśna kraina szybko przechodzi w tundrę , idziemy czy biegniemy przygotowanymi trasami , słońce oświetla drogę , mieniąc śnieg setkami kolorów , gdy wchodzimy na bardziej wietrze miejsce śnieg przesypuje się jak miękki cukier , tworząc różne formy, w innych miejscach gdzie bardziej świeciło słonko na powierzchni śnieg tworzy świetlisty lukier . Lukier przykrywa ziemią , jak najlepsze ciastko . Wędrowcy północy, którzy przyszli nas tutaj powitać , wygrzebuje spod lukru to co najlepsze dla nich , a może zjadają ciastko od spodu…?
Śnieg lśni bielą , niebo błękitem , pojedyncze brzozy i sosny spoglądają na nas , uśmiechając się i machając na powitanie .
Cała przyroda chce nam się pokazać jak w najlepszym świetle , wiatr oczyszcza z ego co stare , a słonko napełnia siłą i energią .
Dziękujemy za cudowną wycieczkę , jeszcze troszkę w okolicach Parku Urho Kekkonen pobędziemy , zobaczymy jak dalej będzie chciał nam się pokazać
A tak na marginesie Park Urho Kekkonen jest drugim co do wielkości Parkiem Narodowym Finlandii , jest górzysty , stanowi dom tysięcy reniferów . Na jego terenie znajdują się domki w których można przenocować zarówno darmowe , jak i rezerowane .
Znajoma Finka opowiadała , że lepiej zarezerwować miejsce w domku (10 euro od osoby) , albo wziąść namiot , bo zdarzało jej się, że nie było miejsca w darmowych domkach .
Ruch tutaj spory , nawet teraz widać sporo ludzi na długich nartach z saneczkami – czyli wybierających się na dłuższą wycieczkę .
Na pewno wtedy można poczuć lepiej przyrodę , bardziej wtopić się w nią . Myślę, że przyjdzie na to czas , bo pięknie tutaj .
Informacje o Parku , zresztą nie tylko tym http://outdoorowi/customerservicepoints/visitorcentres/koilliskaira/Pages/Default.aspx
Reniferowa górka
Góra Reniferów 12 marzec 2012
I tak jak napisaliśmy , nie do końca udało się przez 3 dni nic nie robić . Góra Joenkielinen, a właściwie kopka około 500 metrów , wezwała, a chyba bardziej zaprosiła do siebie.
W nocy było -25 , więc koło południa gdy słoneczko troszkę ogrzało przestrzeń ruszyliśmy na biegówkach w przestrzeń dzikiej przyrody , śladami skuterów śnieżnych . Na górę jest 9 km . Szlak jest zarówno letni jak i zimowy. Wyrusza z leśnego parkingu w miejscowości Lemmenojoki. Pierwsze 4,5 km wiedzie przez las , a dla nas była to droga przez mękę, jakby jakaś dziwna energia dodawała kilometrów . Gdy po 2 godzinach zobaczyliśmy znak , że na górę jest jeszcze 4,5 km straciliśmy nadzieję na spotkanie z górą .
- może to nasza chciwość ?
- Chęć zdobywania ?
Pojawiały się pytania na które szukaliśmy odpowiedzi i nagle ,
Pojawiła się energia , tak jakby znów jakaś niewidzialna siła wlała nam dodatkowy jej zapas, uzupełniła bak i to jej najlepszym gatunkiem .
Następne 2,5 km przejechaliśmy w 15 minut .
Wtedy spotkaliśmy typową lapońską chatę coś w rodzaju tipi , z paleniskiem , a obok drewutnię z potężnym zapasem drzewa i to wszystko dla turystów . Darmowa chatka na nocleg .
Może świadomość, że mamy schronienie i w razie czego nie zamarzniemy dodała nam znów energii , zmęczenie ustąpiło , a w jego miejsce pojawiły się nowe siły
Ruszyliśmy ostatni odcinek najpierw prawie po płaskim , by potem przez ostatni kilometr wspinać się często zasypanymi przez śnieg ścieżkami skuterów w świat tundry , magii , własnego jestestwa . Gdzie wszystko pozostaje poza czasem i istnieje tylko człowiek i przyroda. Gdzie nie myśli w głowie , gdzie po prostu się jest .
Wszystkiemu dopomagał wiatr , który zmywał z nas to co stare , dając siłę na nowe , niby mroźny (na pewno było z -20) , ale jakoś tak przyjaźnie .
Nagle koło nas pojawili się wędrowcy północy ,renifery , które szły równolegle do nas w odległości około 50 metrów , przyglądając się nam , a my im . Takie dzikie wolne renifery (W Finlandii wiele żyje w zagrodach jak nasze owce)
Ciekawe kto był bardziej ciekawy kogo
Wysłannicy Wielkiego Ducha , który pokazał nam , że nasza droga to droga wędrowania , zarówno po świecie jak i do wnętrza siebie , a potem dzieleniem się tym z innymi (co też czynimy) .
Z góry , widać było praktycznie całą fińską Laponię , miało się wrażenie , że ktoś posiał podobne górki, kopki do tej pośród lasów . A gdy z góry spogląda się w daleką przestrzeń czuć jak maleńką istotą się jest, a mająca jakieś „wielkie” zadanie .
Pierwszy raz (Brygida ) zjeżdżałam po świeżym śniegu (czy biegówki w ogóle do tego służą?) i nie szło mi to dobrze , więc ściągnęłam
narty i jakoś udało mi się schodzić nie specjalnie się zapadając . Gorzej miał Bartek , bo przy zjeździe wywrócił się i urwał mocowanie od buta , więc dalszy odcinek przejeżdżał albo opierając się tylko o nartę, albo jak na hulajnodze, albo uskuteczniając dupozjazdy.
Dobrze, że trafiło na niego , bo jest świetnym narciarzem , ja na dwóch nartach nie mogłam za nim nadarzyć.
I tak po 6 godzinach wróciliśmy do ciepłego domku .
Chcieliśmy zaznaczyć , że było to nasze prywatne spotkanie z przyrodą tego miejsca, przez całą wycieczkę nie spotkaliśmy żadnego człowieka . Tylko my i przyroda. A góra , zawsze będzie dla nas górą reniferów.
Dziękujemy całemu wszechświatowi , że mogliśmy tego doświadczyć , reniferom za przekaz, górze za przyjecie , wiatrowi za zdmuchiwanie starego , domku za jego ciepło ……
I saunie , która potem nas rozgrzała i jak nago wyszliśmy na pole (było z minus -20) i popatrzyliśmy w rozgwieżdżone niebo nieśmiało zamigotała na nim zorza .
Dziękujemy
Salla z wizytą w wakacyjnym domku.
Salla 27.02 – 2.03 2013
W Kuusamo kupiliśmy internet pre paid 10Gb na 6 miesięcy za 20 euro, więc gdy tylko będzie zasięg tej sieci DNA , będziemy mieli dostęp do internetu i może dzięki temu będzie pisać regularnie .
Nie mamy nawigacji , więc google map pomogła nam trafić do naszych servasowkich gospodarzy w Salla , którzy w ramach Klubów wakacyjnych mają tutaj na tydzień domek .
Salla powitała nas tak samo jak Kuusamo śniegiem i ciepłem . Jednak pierwszy raz w czasie naszej podróży zawitaliśmy do ludzi . Będzie możliwość porozmawiania , dowiedzenia się czegoś o życiu w Finlandii . Lubię ten stan , ze przyjeżdżamy do kogoś nieznajomego i za jakiś czujemy się jak u siebie w domu . Mamy więc okazję doświadczyć mieszkania w domku przy trasach biegowych i wyciągu narciarskim . Domek ok 50 metrów, oczywiście z sauną . No przecież jakby to Finowie przeżyli brak sauny….? Sauna elektryczna , ale jest i po wysiłku na natkach jest niezastąpiona
Salla to jestem z kurortów narciarskich Laponii , trasy biegowe i owyciagowana górka . Ludzi niewiele mimo ferii , choć może dużo, ale z naszej perspektywy patrzymy na to, że musi być tłum, aby się to opłaciło . A tutaj przecież zarobki są dużo większe, godzina pracy dużo więcej kosztuje…. a może w Polsce za szybko interes musi się zwrócić …..?
Na pewno właściciele wyciągów powiedzą inaczej , ale ……………
Bieganie w Salla to czysta przyjemność . Jeden dzień Salla pokazuje się w śniegu, jednak na
drugi dzien gdy temperatura spada do -20 , robi się pięknie , słonecznie . Oszronione drzewa odcinają się widocznie na tle błękitnego nieba . Cała przyroda tak jak my cieszy się na spotkanie ze słońcem .
W południe temperatura dochodzi do -14 , jednak przy niewielkiej wilgotności, wydaje się, że jest bardzo ciepło. Tylko przy zjazdach mamy wrażenie , że nam odpadnie skóra z twarzy . Trzeba być Finem lub Finką (jak podopieczna naszych gospodarzy) , aby jeździć na desce 5 godzin .
Na nartach docieramy nad malownicze, śnieżne jezioro , jest tutaj wiata , miejsce do grillowania, oraz drewutnia, pełna drzewa pod sam sufit , wraz z siekierą do rąbania . To takie darmowe miejsce na piknik rodzinny .