obwód kaliningradzki

now browsing by tag

 
 

Droga w znane “nie chcę”

Droga w „znane” uwalniam się od tego czego nie chcę 18 sierpnia 2017

5

Na mierzei kurońskiej nie pojawiło się pytanie gdzie dalej, oboje z umysłu bardziej opowiadaliśmy jak nie chcemy jechać, niż gdzie czujemy, że mamy jechać.

No właśnie Bartek nie chciał przez miasto Sowjeck leżące na granicy z Litwą, bo kiedyś tam było niesympatycznie, nie chciał przez Mierzeję Kurońską po Litewskiej części – bo za przejazd należy zapłacić 20 euro – a tylko byśmy prześmignęli tamtędy i właściwie nie skorzystali z uroków tego miejsca. Ja nie chciałam do kurortu Pałangi – czyli inaczej mówiąc przez mierzeję bo już chciałam w dziką przyrodę.

I tak zostało jedno przejście graniczne w Kibartaj, w drodze na Kowno.

Wyjechaliśmy z rajskiej Mierzei Kurońskiej w części rosyjskiej i wjechaliśmy w korki obwodnicy Kaliningradu, potem w roboty drogowe. Upał lał się z nieba, a asfalt go jeszcze potęgował. Zaczęły rodzić się emocje, pretensje, szukanie winnego, kto wybrał tę drogę.

W sumie drogi nikt nie wybrał, wybrała się sama z braku zamkniętych przez nas samych wszystkich innych alternatyw.

Wybór tej drogi był z umysłu obojga nas i oboje nie umieliśmy się na niej znaleźć. Gdzieś w głębi duszy chcieliśmy być teraz na Mierzei , a nie w śmierdzącym korku.

– Trzeba było jechać przez Mierzeję Kurońską część Litewską – stwierdziłam już wściekła… – ale Ty zawsze wybierasz najtańsze rozwiązanie – dodałam jeszcze bardziej wściekła.

– Bo ja nie lubię wydawać na rzeczy niepotrzebne – stwierdził w emocjach Bartek

I chyba o to stwierdzenie warto było się pokłócić.

Gdzieś bowiem z głębokich poziomów wyszło z Bartka głębokie sknerstwo, związane z tym, że na nic co zawsze chciał nie mógł sobie pozwolić. Bo przecież nie było to niezbędne w życiu…

2

Zawsze ja musiałam łamać jego opór, nawet do tego co chciał bardzo.

Należy sobie zadać jeszcze pytanie co to znaczy potrzebne, niepotrzebne.

Potrzebne, niepotrzebne do czego????

Do przeżycia?

Do szczęścia?

Do radości?

Do miłości?

W jakim znaczeniu wydawanie na przejazd Mierzeją było niepotrzebne?

No właśnie…???

Uwalniam się od oceny na rzeczy potrzebne i niepotrzebne

Idę za tym co podpowiada serce bez oceny czy coś jest potrzebne czy nie

Bo już wiele razy zauważyłam to swoim życiu, że gdy idę za tym co czuję, nie szukam winnych, uzasadniań itp. Po prostu wiem, że mam to zrobić i tyle.

A z głębszej perspektywy nigdy w danym momencie nie wiemy czy coś jest potrzebne czy nie, czy właściwe czy nie tak do końca.

Ufam swojemu wewnętrznemu prowadzeniu

I tak po odstaniu około 3 godzin na granicy (rosyjska poszła szybko, Litwini mieli jakąś filozofię) podziękowaliśmy Kaliningradzkiemu obwodowi za gościnę, za przejazd wśród pól nawłoci, która ścieliła się żółtymi dywanami

4

i praktycznie już w nocy bo około 23 godziny wjechaliśmy do Kowna, aby po nim pospacerować. Przyglądnąć się jego kwitnącemu nocnemu życiu w licznych ogródkach piwnych czynnych w dużej mierze do północy albo lepiej do oporu – licznie odwiedzanych w ten ciepły czas.

Dziękujemy za tę lekcje, za te emocje, dzięki którym poznaliśmy siebie w kolejnej odsłonie.

Swjetłogorsk bałtycki kurort po raz trzeci

Swietłogorsk – bałtycki kurort Rosji 15-16 sierpnia 2017

 

1

 

4

 

 

9

 

Jeden z naszych ulubionych bałtyckich kurortów, śmialiśmy się że przyjechaliśmy sprawdzić co się zmieniło od czasu naszej ostatniej wizyty 14 miesięcy temu.

A kurort jak wtedy uwodził sobą. Zapraszał na spacery po mieście, jak i po nadmorskiej promenadzie. Na przejazd kolejką z plaży do miasta (uwielbiam te rosyjskie patenty)

 

2

 

8

 

11

 

Pokazywał piękne jak zwykle bursztyny.

Dowiedziałam się, że kolor bursztynów zależy od tego z jakiego drzewa pochodziła żywica. Zawsze myślałam, że bursztyn jest sosnowy, a teraz okazało się, że również z cedru jak i jakiegoś nie znanego kompletnie nam drzewa .

 

Bursztyn kamień słońca

 

Napełniam się słońcem

 

7

 

10

 

13

 

A na nocleg pojechaliśmy do jak zwykle do Otradnoje na nasze miejsce z widokiem na morze.

Cudnie tak leżeć w landrynce i patrzeć morzu prostu w oczy, przenikać się nawzajem.

 

Taka pełnia jedności

 

6

 

Ranek powitał nas piękną, bezwietrzną pogodą. Morze jak tafla jeziora iskrzyło się przyjaźnie. Spokój nastał na bezkresnej jego powierzchni.

– Wiatr ma dziś dzień wolny – mruczała przestrzeń

Bez wiatru, w piękne słońce już po 1,5 godzinnym pobycie mieliśmy dość plaży.

Pożegnaliśmy piękny Swjetłogorsk i pojechaliśmy na Mierzeję Kurońską.

A tu filmik sprzed roku o Swjetłogorsku

 

Przesłanie obfitości rosyjskiej mierzei kurońskiej

Rosyjska mierzeja kurońska 8-10 czerwiec 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy wracam do miejsc, które bardzo polubiłam czuję się jakby wracała do domu. Przecież cały świat i wszechświat to nasz dom, tylko niektórych miejsc jeszcze nie znamy. Jedne bardziej lubimy inne mniej. Właśnie rosyjską Mierzeję Kurońską bardzo polubiliśmy podczas wizyty w styczniu, teraz znów mieliśmy okazję ją zobaczyć, wtedy była zima, teraz lato. Niby to samo, a jakże inne miejsce. Pogoda zmienna jednak sporo słoneczka.

O zimowej wizycie na mierzei http://brygidaibartek.pl/ucieczka-z-magii-dlaczego-rosyjska-mierzeja-kuronska/

Wstęp do parku (gdyż cała Mierzeja Kurońska jest parkiem narodowym) – 450 rubli (150 za każdego człowieka i 150 rubli samochód – czyli 3 x 150 rubli dla nas).

Na nocleg pojechaliśmy w nasze stare miejsce w Lesnoj, niedaleko plaży i knajpki zawieszonej wręcz nad morzem Los Promenados, w której jest świeże pszeniczne piwo, jedzenie (szaszłyki robi ormianin) i przemiła obsługa.

Co widać na zdjęciu

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bardzo zaskoczeni byli, gdy usłyszeli, że Polacy źle postrzegają Rosjan.

– Dalej …….. ? – pytali zaskoczeni.

– Niestety jest propaganda negatywna w mediach – odpowiedzieliśmy .

– Tak było kiedy ……… – nie mogli uwierzyć.

Gdy ułożyliśmy się do snu w naszej landrynce na skraju lasu w świetle księżyca pojawiło się stadko dzików. Większe i mniejsze sztuki paradowały przed maską naszej landrynki. Gdy defilada się przeciągała Bartek nawet w pewnym momencie otworzył je głosem. Odpowiedziały chrumkaniem (co w wolnym tłumaczeniu znaczy, dlaczego te śmietniki są jeszcze puste) Przypominając, że idziemy drogą szczęścia, jesteśmy zabezpieczeni na każdym poziomie, również materialnym i możemy z tego czerpać całymi garściami.

Dobrobyt i obfitość są dokładnie we mnie, one ukazują się w moim życiu teraz.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A my ciesząc się plażą, knajpką zaszyliśmy się w lasku obok i czytaliśmy dalej Norbakowa tym razem książkę „Osioł w okularach”, czyli jak przejrzeć na oczy.

Śmiejąc się radośnie przy jego trafnych określeniach życia. Bo żeby coś zmienić trzeba zauważyć to co jest, nie można zmienić czegoś czego nie ma. Nie tylko trzeba zauważyć, ale przede wszystkim przyznać się przed sobą do tego jakim się jest. Nie zważając na cały świat który mówi jacy powinniśmy być.

Więc trudno to zobaczyć

Pozwalam sobie widzieć siebie taka jaka jestem

A gdy nasycaliśmy się miejscem ruszyliśmy w kierunku Litwy.

Odwiedziliśmy po drodze „tańczący las”, teraz bardziej kolorowy i wesoły. Mający w sobie życie. Miałam wrażenie, że tańczę razem z drzewami, że kręcę się jak derwisz w radosnym uniesieniu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

13

14

15

O lesie pisaliśmy http://brygidaibartek.pl/sosny-tanczace-ze-soba/

A potem niestety już bez wsparcia słońca udaliśmy się na najwyższą wydmę Efa, aby z góry zobaczyć to miejsce, lasy i okalającą wokoło wodę. Jakby było się na wyspie porośniętej lasami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

21

I już wieczorem pożegnaliśmy Rosję i udaliśmy się na litewską część Mierzei Kurońskiej….

W świecie kota

Muzeum kotów Zjelenograd 8 czerwca 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po łapkach na chodniku miasta trafiliśmy do baszty, w której zgromadzono koty oczywiście pluszowe, porcelanowe gipsowe i ….. na koszulkach, plakatach z całego świata.

Jest koci symbol przyjaźni polsko-rosyjskiej

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

czy kocie karty tarota

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zresztą popatrzcie sami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Zapominamy czasem, że mamy kamerę bo spacer po muzeum byłby idealny dla niej.

Setki wszystkiego co związane z kotami zgromadzone na kilku piętrach baszty. Taka podróż do świata kota, a może jego wizerunku nadanego mu przez człowieka.

Bo tak naprawdę co my wiemy o kotach…..????

Wiemy coś ???? Czy wydaje nam się, że wiemy????

Wstęp 150 rubli – 9 zł. Otwarte w sezonie od czerwca do połowy września.

Jak wyglądałoby życie bez tych kochanych stworzeń.

Kot jako zwierzę mocy zgodnie z książką „siła zwierząt” J. Ruland

To samodecydowanie, umiłowanie wolności, siódmy zmysł” Jest doskonałym przewodnikiem duszy, potrafi bezszelestnie i zwinnie poruszać się między światami i poza czasem.

Kot radzi abyś niczego sobie nie żałował, troszczył się o siebie, żył swoją wolnością i niezależnością. Przynosi Ci siłę słońca i samoświadomości.

Odpręż się i wsłuchaj w siebie – ty wiesz, kiedy musisz być aktywny, a kiedy możesz pozwolić sobie tylko być. Kot uczy Cię rozpoznawania tych co kradną Twoją energię i unieszkodliwiania ich.

Wolny i niezależny podążam za swoją duszą, jestem wolny, wolny, wolny na wieki.

Dziękujemy za to przesłanie tym tysiącom kotów z tego muzeum. Takie spójne z tym co teraz dzieje się w naszym życiu.

A z nami podąży portmonetka z kotem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Swjetłogorsk – i znów Boże Narodzenie tym razem nad Bałtykiem

Swjetłogorsk – 5-8 stycznia 2015

 

 

 

 

Gdy wreszcie oparliśmy się gościnie miasta Kalingradu, dojechaliśmy do największego bałtyckiego kurortu obwodu – Swjetłogorska. Miasteczko jakoś nie chciało nas do siebie wpuścić, i zakazami ruchu, wypychało nas na zewnątrz. Na nawigacji Bartek dostrzegł uliczkę kawałek za miastem dochodzącą praktycznie do morza

– Może to będzie dobre miejsce na nocleg, wypróbujmy – powiedział.

Parking okazał się 50 metrów od morza przy starym forcie, z dziwną zabudową. Na parkingu stało parę samochodów nurków, którzy okazali się aniołami oswajającymi nam to miejsce. Powiem szczerze, że gdyby nie oni, raczej nie zostalibyśmy na tym parkingu, gdyż photo – shopowa zabudowa odstraszyłaby mnie troszkę.

Poszłabym się tylko przywitać z moim ulubionym morzem Bałtyckim i pojechalibyśmy szukać noclegu gdzie indziej.

Dziękujemy kochani nurkowie, bo dzięki Wam mieliśmy nie tylko spokojny nocleg, ale rano spokojnie poszliśmy na spacer aż do miasteczka – ok. 500 metrów plażą, nie musząc szukać miejsca do parkowania w tym dziwnym komunikacyjnie miejscu.

A morze pokazało się magicznie, z oblodzonymi kamieniami, czy betonowymi słupkami, niektóre wyglądały jak grzybki. Niesamowity czas. Mrozik ok. 10, słońce, morze.

Magia spotkania człowieka i nieprzebranej przestrzeni wody. Wody której jest tyle, że koniec gubi się za horyzontem – sam łagodnie, bez jakiegoś ostrego odcięcia.

 

Uwalniam się od ostrości w moim życiu

 

Pozwalam sobie na przestrzeń łagodności.

 

 

 

 

Spotkanie człowieka i Boga, gdzie jeden i drugi przenikają siebie nawzajem.

Bałtyk moje ulubione morze, żadne inne znane mi do tej pory nie ma w sobie dla mnie tyle magii co on. Niezależnie od kraju. Choć wybrzeże wschodnie polskie, kaliningradzkie, litewskie, łotewskie i estońskie jest moje najbardziej ulubione.

Dlaczego??? Nie wiem i chyba czuję coraz mniejszą potrzebę tłumaczenia się z tego.

 

Uwalniam się od przymusu tłumaczenia się z tego co lubię i dlaczego

 

Lubię coś i już, niezależnie co inni o tym myślą.

 

Tutaj wysoki klif z jednej strony odcinał miasteczko od morza (poza fragmentem promenady), a z drugiej strony dawał możliwość popatrzenia daleko w przestrzeń wody, a może w przestrzeń swojej istoty wprowadzając tam lekkość i ruch wody.

 

 

 

 

Wszystko się zmienia każdego dnia, jak fale na morzu, jedne przychodzą drugie odchodzą, jedna niekończąca się się zmiana.

 

Uwalniam się od przymusu opierania się zmianom

 

Z radością witam zmiany w moim życiu, z lekkością i łagodnością pozwalam im się dziać

 

Na promenadzie znajduje się luksusowy hotel i parę knajpek.

Samo miasteczko również bardzo sympatyczne z hotelikami, knajpkami – od drogich po tanie, a przede wszystkim w niesamowitą ilością sklepów w bursztynem w każdej możliwej postaci.

 

 

 

 

Gdy zauważamy obraz bursztynowy z wielbłądami , od razu pojawia się tęsknota za Mongolią. Jak tylko zaprosi, jedziemy od razu.

 

 

Do tego dziś prawosławne Boże Narodzenie, wszystko żyje, tak sympatycznie, że są ludzie, ale nie ma ich za dużo. Jest życie, ale nie ma ciasnoty.

I znów morze pokazujące gdzieś się przy zachodzie słońca, tego krótkiego dnia.

Z radością wpatruję się w nieograniczony (w każdym razie wzrokowo) obszar wody, tylko ona, czasami jakieś kaczki, mewy, łabędzie…

 

 

 

I znów nasz parking przy pięknym mroźnym niebie i znowu nurkowie, którzy tym razem oświetlają nam światłami swoich samochód brzeg morza. Tak jakby chciało nam się pokazać w nocy.

Bo czy mnie widzisz czy nie, zależy tylko od tego ile światła masz w sobie, szczególnie w swoich oczach, w swoim spojrzeniu przestrzeń starała się powiedzieć, gdzieś poza obrazami.

 

Uwalniam się od przekonania, że ludzie w nocy nie widzą, że w nocy widzą tylko koty

 

Otwieram się na nocne widzenie

 

Rozświetlam moje oczy i pozwalam im widzieć jasno w ciemności zewnętrzny świat i zobaczyć dokładnie swoje cienie.

 

Tak, tak gdy się tak na szybko zastanowię, to większość osób która słabo widzi, nie chce przystosowywać oczu do widzenia w ciemności, zazwyczaj nie chce widzieć również siebie, swoich cieni. A w nich jest uwiązana potężna moc. Pamiętajmy o tym

 

 

 

 

I kolejna noc w tym pięknym, ale trudnym energetycznie miejscu. Jar wąwozu, skumulowana energia milionów myslokształtów walczących ze sobą, jeszcze energia fortu. Jedne wspierają inne nie.

Kontakt coraz to z innymi energiami to nasz sposób na poznawanie siebie, doświadczanie siebie.

Czasem doświadczanie jest przykre, jak w przypadku Bartka którego złapał postrzał, skurcz pod lewą łopatką, tak silny, że zostaliśmy w tym miejscu jeszcze jeden dzień, a on zatopił się w medytacji w naszym łózko.

Ja natomiast poszłam na spacer po miasteczku wtapiając się w jego klimat: lodowisko na jeziorku, mineralne wody w centrum, sklepy z bursztynami, przyglądając budynkom (pogoda spowodowała, że nie zrobiliśmy prawie zdjęć). Miasteczko prze sympatyczne, czyściutkie, widać w nim dynamikę wzrostu.

 

 

 

Szczególnie teraz przez święta (rosyjskie święta od 1-10 stycznia w tym roku czyli Nowy Rok połączony z prawosławnymi świętami Bożego Narodzenia, przypadającymi 2 tygodnie później niż w katolicyzmie. Największe zimowe ferie rosyjskie. ), gdyż Rosjanie nie pojechali do Egiptu, Turcji, Europa zachodnia w związku z kursem rubla robi się dla nich droga, a że jeździć lubią, więc wybierają odpoczynek we własnych kurortach.

Dziękujemy temu miejscu za tę niesamowitą gościnę, za to miejsce w widokiem na morze i przy morzu jednocześnie. Co dość trudne w Swjetłogorsku, który położony jest na Klifie z maleńkimi plażami.

Dziękujemy za to kolejne rozświetlenie nas