Ormiańska gościna
now browsing by tag
Gorące źródła z echem wojny i gościny
Gorące źródła Zuar test afirmacji z Didavanku 8 listopada 2014
Idę swoją drogą i cieszę się życiem razem z innymi bez względu na to kim są, co myślą ……….
Dziś pytanie dziś odpowiedź, dziś stwierdzenie, afirmacja, deklaracja dziś test.
Przyjechaliśmy do Zuar, które znajduje się 15 km od drogi na Karwaczar. Droga do niego jest zdecydowanie lepsza niż pozornie główna do Karwaczaru, którą budują co prawda, ale kiedy skończą…….. Droga bardzo dziurawa a właściwie teren.
Ciekawostką na drodze do Zuar jest tunel z drogą gruntową wewnątrz i zakrętem.
A w Zuar znajdują się dwa baseniki wydrążone w naturalny skałach.
Mniejszy bardziej gorący z którego wybija gejzer z wodą o temperaturze ok 65 stopni i drugi chłodniejszy z wodą ok 40-45 stopniową. Do tego wanna kamienna. Wchodzące do cieplejszego basenika osoby krzyczą, zupełnie jakby wchodzili do lodowatej wody. Przypomina nam się srebrny istocznik na kaukazie rosyjskim z lodowatą wodą, teraz wszechświat testuje nas w druga stronę – zdajemy egzamin i gotujemy się kilka minut w gorącej wodzie ( zasada jest ta sama co prze zimnej – trzeba odpuścić coś w głowie).
Obok zadaszone stoliki piknikowe do wynajęcia.
Wszystko bajkowo, poza jednym aspektem – dziś sobota i przyjechało troszkę mężczyzn poimprezować. Kobiet tylko dwie , reszta to mężczyźni głównie z Armenii.
Tutaj w Armenii świat kobiet i mężczyzn jest podzielony. Gdy pytamy dlaczego nie ma z nimi żon, opowiadają – bo robią przetwory.
Z naszych obserwacji i rozmów z kobietami wynika, że one same nie są zainteresowane za bardzo podróżowaniem, czy spędzaniem czasu z mężczyzną (i jego alkoholowymi imprezami), są tak skupione na domu , ubraniu, dzieciach (niezależnie czy ich dzieci mają roczek czy 50 lat), że reszta ich mało interesuje.
A spędzanie czasu na przyrodzie, w niewygodach………..
I właśnie tutaj na przyrodzie w prawie dzikim źródełku spotykamy męskie towarzystwo, my parkujemy koło towarzystwa znad Sevanu z Armenii, którzy przyjechali ugościć swojego krewnego, który przyjechał do nich w odwiedziny z Rosji.
Mają nawet instrumenty muzyczne. Wszystko można powiedzieć idealnie, aż do momentu gdy Panowie wypili za dużo. Wtedy robią się można rzec wredni i nachalni.
Jedzcie mięso, pijcie wódkę – bo takiej gościnności nie ma gdzie indziej na świecie.
To się zgadza, w niewielu miejscach na świecie (szczególnie w Państwach zachodnich i kulcie nadmiaru jedzenia) obcy ludzie zapraszają na wódkę i jedzenie.
I byłoby to super piękne, gdyby nie fakt, że wpychają to na siłę nie mając szacunku do upodobań kulinarnych gościa.
Nie zjesz, nie wypijesz – to się obrażę – mówią Ci bardziej pijani.
A Ci mniej przynoszą ogórki i kiszoną paprykę, zieleninę i lawasza.
A jeden z trzeźwych mówi
Najbardziej służy człowiekowi to co czuje, że powinien jeść
Czas mija nam z nimi sympatycznie na słuchaniu muzyki, przekamarzaniu (to może mniej przyjemne), tańczeniu i do tego kąpiele w źródełku.
Wszechświat od razu nas testuje czy z radością i szacunkiem jestem w stanie zaakceptować namolnego pijaka i odnieść się do niego z szacunkiem, a przy tym zachować siebie.
Trudne zadanie…..
Zresztą gdy na noc olaliśmy ich towarzystwo i rano spotkaliśmy ich w basenach, mówili, że źle się zachowali nie szanując nas i wmuszając nam jedzenie i picie.
Fajnie, że tak się to skończyło.
A ranek był magiczny, gdy słońce rozświetlało dolinę, tworzyła się magia mgły i światła. Wtulaliśmy się w tę mgłę.
Nasi znajomi, już mniej pijani pięknie grali w basenie ormiańskie kawałki, ożywiając muzyką to miejsce.
Widzimy też jaki rys na psychice zrobiła wojna.
Siedzimy w basenie razem z jedną z kobiet gdy gdzieś w oddali widać lecący samolot.
Nad Karabchem nikt nie lata (bo się boją że zestrzelą ) co się dzieje, to już trzeci – mówi cała zdenerwowana
Patrzymy na niebo i stwierdzamy, że to tylko samolot pasażerki i leci najprawdopodobniej nad terytorium Armenii, jak się później okazało były to loty ćwiczebne wojskowe.
Pamiętam jak moje babcie na dźwięk samolotów żegnały się i z lękiem patrzyły w niebo, tak jakby w ich umysłach wojna jeszcze trwała.
Pani Karina mieszka obecnie w Stepanakercie, a lekarz zalecił jej na cukrzycę kąpiele w tych źródłach, to przyjechała.
Nie ma w Karabachu rodziny w której ktoś by nie zginął w czasie wojny. Przed wojną miała cudownych sąsiadów Azerów.
Bo kto prowokuje wojny? – zastanawia się
Przecież tu w Karabachu nikt (no prawie) jej nie chciał i nie chce.
Co generuje wojnę czy na pewno nasi politycy?
Czy może to odpowiedź na nasze myśli?
Ile w nas pokoju, a ile wewnętrznej wojny?
Prośmy wszechświat o pokój w naszych sercach, umysłach i wysyłajmy go tym,którzy go najbardziej potrzebują.
Dawanie i branie przesłanie przesilenia
Branie i dawanie – przesłanie przesilenia 22 września 2014
A wszechświat miał dla nas kolejne niespodzianki, kolejne sytuacje, które chciał nam pokazać.
W przesilenie wzięliśmy już ostatnią dynię hokkaido jaką mieliśmy z Polski, wino gruzińskie i poszliśmy do naszych przesympatycznych Pań w gości.
A zaskoczone gościnne ormianki wpadły w panikę. Jak fajnie było obserwować jak czasem spinamy się gdy ktoś chce nas ugościć i szukamy na siłę czym możemy ugościć w zamian.
Obserwował to szczególnie Bartek, który ma problem z braniem gościny. Panie zamiast cieszyć się ze wspólnego bycia, szukały „co mogę dać w zamian” – tym bardziej, że już były na końcu swojego sanatoryjnego pobytu.
Fakt, uraczyły nas przepyszną pastą z bakłażana.
Zupka z dyni im bardzo smakowała, nasionka zostały skrzętnie zabrane i może za jakiś czas podróżując po Gruzji czy Armenii spotkacie dynię hokkaido jako dynię która rosła tutaj od tysięcy lat, a może bardziej egocentrycznie jako „dynię polską”.
Dziękujemy za pokazanie radości z dawania i brania i jego zaburzeń. To przesłanie – tego przesilenia – dla nas, aby zachowywać równowagę i z taką samą radością dawać jak i brać.
Zgodnie z prawami wszechświata gdy tylko chcemy brać, niezależnie od kogo (od Państwa również) to jesteśmy pijawkami, ofiarami, biedakami , gdy tylko chcemy dawać czujemy się lepsi od innych, że my mamy, a oni nie – więc dajemy – najczęściej z wyższością.
Jak zwykle najlepszy środek – wymiana , ale przede wszystkim radość dawania i brania. Taka równowaga równonocy.
Dziękujemy za to przesłanie jesteśmy i zmierzamy w bardzo gościnne strony, na pewno będzie można to ćwiczyć.