rajskie wyspy
now browsing by tag
Pożegnanie z Fihalhohi
22 maj 2013
I opuściliśmy Fihalhohi , są miejsca z których gdy się odjeżdża , ma się wrażenie , że opuszcza się dobrego przyjaciela . I tak właśnie było z naszym domkiem na wodzie . Gdy szybka motorówka wiozła nas w kierunku Male , patrzyliśmy w tył …..
Na pewno domek na wodzie z maleńką rafką obok i całym zapleczem pozostanie głęboko w naszym sercu .
Wiemy jak wygląda raj, zarówno ten przyrodniczy – to od dawna – przyroda jest nam bardzo bliska , a teraz wiemy, że możliwe jest połączenie dzieła ludzkiego i boskiego tak aby harmonia była w nas . By dom był tam gdzie przyroda i był praktycznie jej częścią .
Wczoraj cały dzień padał deszcz i odpoczeliśmy , rozpłynęliśmy się w spokoju , lenistwie . W gorącu nie odpoczywamy tak bardzo jak w chłodzie , a deszcz oczyszczał nas dodatkowo .
Jednak przyroda była dla nas łaskawa koło domu przepływał żółw (Bartek potem z nim pływał 15 minut) potem orlej, a potem paletnica .
Fajnie mieć domek w miejscu gdzie przyroda jest na wyciągnięcie ręki i można ją w każdej chwili obserwować bez wychodzenia z domu . Taki może ideał , ale czy na pewno ……. Czy nie można żyć z nią w harmonii
Ranek dziś powitał nas pięknym wschodem słońca, a potem sesją ślubną , a w świecie podwodnym spotkaniem z rekinem białym i tuńczykiem. (ojjj spieprzałam )
Ocean bardzo był dla mnie łaskawy, chciał pokazać mi się jak z najlepszej strony , ja jednak dalej mam do niego lekki dystans .
Gdy szybką łódką przyjechaliśmy do Male , poczuliśmy się jak w innym świecie . Raj zastąpiło dzieło człowieka, a przecież Fihalhohi częściowo też jest stworzone przez człowieka . Czy tylko miejsca wakacyjne można tworzyć jak raje , a miejsca normalne …. jak getta .
Dlaczego nie pozwalamy sobie na raj na co dzień ???
Wyspie posłaliśmy dużo miłości i wsparcia , pomogliśmy znaleźć rozwiązania problemów, podziękowaliśmy wszystkim za cudowne miejsce i cudowny czas .
Jeszcze raz dziękujemy Fihalhohi i na pewno bardzo polecamy .
Może z czasem uda nam się dopisać inne refleksje , bo było ich dużo . Na razie tyle……..
Rośliny i zwierzęta wyspy
Roślinność wyspy
Ciekawym pomysłem jest zostawienie w centralnej części wyspy przestrzeni zagospodarowanej „na dziko” plątanina pni, gałęzi liści tworzy mini dżunglę. Są tam palmy, draceny , figowce (beniamina , lyrata) , jaśminowce , bananowce , papaje , passiflory, hibiskusy i inne których nazw nie znamy .
Latają po niej nietoperze , wrony chodzą czaple , i półdzikie gadające papugi , biegają jaszczurki a wieczorem wychodzą kraby. Atrakcją się biało-czarny kot , który nie omieszka upomnieć się o kolację .
Domek na wodzie spełnienie marzeń
Domek na wodzie – własny domek w raju
Domek na wodzie zawsze był naszym marzeniem od kiedy zobaczyliśmy zdjęcia z Tahiti czy Malediwów . Fajnie tak pomieszkać w domku na oceanie .
Kojarzył nam się jednak ze strasznym luksusem czymś praktycznie nieosiągalnym , czymś czego ceny przy dużym szczęściu rozpoczynały się od 1500 zł za dobę, a zazwyczaj w sezonie 1000 dolarów. Pamiętajmy, że Malediwy należą do czołówki najdroższych turystycznie rejonów świata.
Po kupieniu biletów lotniczych na Malediwy będąc na ustawieniu Hellingerowskim , ustawiłam domek na wodzie i okazało się, że on czeka, zaprasza , kwestia pieniędzy jest tylko w nas . Domek powiedział, że będzie w dobrej cenie . Gdy rozmawiałam z panem z recepcji z wyspy Fihalhohi , pytałam o domki na wodzie ,bo skoro cenę pobytu mieli tak dobrą , to i może cenę domku ….
Niestety nie było możliwości wynajęcia domku , więc nie było rozmowy o cenie .
I nagle znowu stał się CUD . „Niechcący „ zagadnęłam Polaków na jadalni , okazało się, że mieszkają w domku na wodzie i dostali go tylko dlatego , że ktoś zrezygnował . Cena 120 dolarów więcej niż za zwykły apartament. .
Oczka nam rozbłysły 276 dolarów za noc za domek z pełnym wyżywieniem . Ta cena była dla nas jeszcze do przyjęcia . Rajska plaża , rajska wyspa i jeszcze domek …… Ciekawe czy wszechświat da na w nim zamieszkać ….?
Okazało się , że domek jest i czeka ……
O 11 rano 18 maja mogliśmy się przeprowadzać na kolejne 3 dni w domku .
Marzenia stały się rzeczywistością .
W domku wanna i łóżko z widokiem na ocean , sprzątany 2 razy dziennie w czasie śniadania i kolacji . Powierzchnia około 45 metrów , a przed nim cudowny taras . Własne wejście do oceanu i maleńka rafa widoczna z tarasu. Woda przed tarasem podświetlana nocą . Raj , którego jesteśmy na maksa uczestnikami. Domek z którego się bardzo cieszymy i praktycznie nie chce się nam z niego ruszać.
Uświadomiło nam to, , że usytuowanie domku ma dla nas podstawowe znaczenie . To tak jak w czasie podróży landrynką śpimy tam, gdzie nam się podoba . Tak samo tutaj, miejsce znalazło nas, a może my je . A może przyciągnęliśmy siebie nawzajem .
Domek to takie oderwanie od ziemi ,zanurzenie się w innej rzeczywistości .
A marzenia ….. ileś razy marzymy , a potem gdy wszechświat nam daje , mówimy nie , nie teraz , teraz nas na to nie stać , teraz muszę to i to ……………..
I chcemy i chcemy ,
i co dalej ….
chcemy dla samego chcenia ?
Szukamy przeszkód , aby nie realizować tego co chcemy .
Bo zazwyczaj względy środowiskowe (trzeba żyć jak inni , mieć odpowiedni dom , samochód) mają u nas pierwszeństwo niż nasze marzenia .
Często nie mamy odwagi realizować to co chcemy i zamiast tego popadamy w uzależnienia – alkohol , piwkowanie, papierosy . Policzcie ile to kosztuje ? (Rok, czy dwa palenia papierosów to kwota naszych wakacji) I czy daje Wam szczęście , czy tylko iluzję szczęścia .
My postanowiliśmy marzenia realizować , zresztą w ostatniej rozmowie prosił mnie o to mój zmarły 2 lata temu ojciec . Bo najprawdopodobniej gdy stajemy u progi swoich dni , widzimy co tak naprawdę ważne . Ale wtedy możemy już tylko uzielać rad następnym pokoleniom . I tak w kółko …..
Przesłanie mojego ojca , które przeczytałam na pogrzebie tutaj:
Maafushi – przyjazd na wyspę
Przyjazd na Maafushi 13 maj 2013
I pojechaliśmy na najbardziej polską wyspę na Malediwach – Maafushi . Żal było opuszczać piękny widok z okna , na palmy , ocean, ale ……. to miasto, jedziemy szukać czegoś bardziej dzikiego. Czy to możliwe na Malediwach zobaczymy .
Do portu wzięliśmy taksówkę z plecakami 30 rupii (6 zł.) donka do Male , potem znów taksówka do innego portu , gdyż donki na Maafushi odpływają z drugiej strony wyspy niż donki na Hulhumale (ok 2 km) . Dobrze, że wzięliśmy taksówkę, bo nadciągnął typowy monsun i zaczęło lać , lać ……. , drogi zaczęły zamieniać się z rzeki i nawet lokersi nie mieli ochoty wychodzić spod zadaszenia .
Donki na Maafushi odpływają o 15 codziennie (oprócz piątku) i w niektóre dni jeszcze rano , koszt 20 rupii (4 zł) Koło portu znajduje się barka ze śmieciami i cuchnie tam strasznie , och te śmieci nas prześladują .
Donka na wyspę płynie normalnie 1,5 godziny, dziś z uwagi na dużą falę i momentami silny deszcz prawie 2 godziny . Po drodze mijamy resortowe wyspy z domkami na wodzie . Zawsze marzyłam o takim domku , jednak gdy widzę, że ułożone są blisko siebie tworząc praktycznie resortowe getto , przechodzi mi na nie ochota. Nie mówiąc już o wydaniu minimum przy promocji 1500 zł. Za noc.
A Maafushi przywitała nas kałużami deszczu i polską mową, na szczęście przestało na moment padać i mogliśmy pochodzić po wyspie i poszukać hotelu .
Atmosfera straszna , jakaś energia nas oblepia . Może to , że tutaj jest więzienie, a może jakieś inne rzeczy , może te ulewy czas pokaże …..
W hotelach wszystko z buta , cena taka i s………. Polacy zrobili tutaj z niskiego sezonu wysoki , ceny zamiast spadać teraz w niskim sezonie (od maja) wzrosły ….
Największym fenomenem są dla nas pokoje bez okien . Może na super miesiąc miodowy, no ale …… nas to przeraża,
Spotkana Polka sprowadza nas na ziemię mówiąc:
– tu przecież okno nie jest potrzebne
może jesteśmy dziwni !!!!
Ceny od 55 dolarów do ponad 100 (te tańsze oczywiście bez okien) za 2 osobowy pokój . Choć standard pokoi wysoki.
Zdecydowaliśmy się na hotel przy porcie www.dhonveliview.com za 70 dolarów z opłatami , śniadaniem , WI-FI i oknem lekko zasłoniętym od ogrodu, ale coś prześwieca .
Dla nas to nowe doświadczenie szukania noclegu i bycia zależnym od tego co oferują , mając naszą ukochaną landrynkę z łóżkiem w środku, śpimy gdzie chcemy, a jak nam się nie podoba zwijamy się i jedziemy gdzieś indziej . Zresztą tutaj też zdecydowaliśmy się na 2 noce i niech tyle zostanie .
Polskie życie toczy się tutaj tak, że Polacy na dzień wykupują wycieczki do resortów lub na piknikowe wyspy, a wieczory i noce spędzają na Maafushi . Wydaje nam się jednak, po rozmowach z nimi , że przebija z tego wszystkiego pewne rozczarowanie . Tylko niektórzy wypowiadają je na głos . Hotel zarezerwowany w Polsce , skazuje ich na pobyt w tym miejscu . A miejsce ….. no cóż , jest to lokerska wyspa bez wysokich budynków , ale gęsto zabudowana domami , plażom daleko do rajskich (cóż za tęsknota za naszą plażą w Hulhumale, przy tej to 7 gwiazdek ), tylko z jednej strony znajduje się pas palm lekko pochylonych , który w ogóle przypomina nam , że jesteśmy gdzieś w okolicach równika , kolorytu żadnego ,śmieci jak w każdym miejscu gdzie lokersi i ludzie zdecydowanie mniej uśmiechnięci niż w Male czy Hulhumale . W tych warunkach ta wyspa staje się w całości więzieniem , bo krótko mówiąc nie ma co tu robić, aby zobaczyć rajskie Malediwy, trzeba wykupić dzienną wycieczkę . Przy średniej cenie za wycieczkę 50 dolarów od osoby doliczając koszt hotelu , to daje dla dwóch osób cenę dobową 170-200 dolarów . Poza tym każdy resort ma stawkę dzienną za którą można przebywać na jego terenie i wynosi ona od 30-100 dolarów. Sumując za tę cenę o tej porze roku (niski sezon) można poszukać jakiś resortowych promocji. A wiele resortów ma ładne plaże i miejsca do snorkowania (na Maafushi rafa prawie nie istnieje) A w rozmowach z Polakami przebija tęsknota za resortem, za tym, że mnie na niego nie stać . I znowu stara bajka – taniej , to często drożej i nie tak jak chcemy , z niedosytem.
Dla nas spędzenie nocy w fajnym energetycznie miejscu ma duże znaczenie . Przez noc sycimy się tą energią miejsca dużo bardziej niż za dnia . W czasie nocy energia miejsca może przeniknąć nas , nie kontrolujemy tego, nie jesteśmy też skupieni na innych formach aktywności jak za dnia . Dlatego wybór miejsca snu jest naszym zdaniem bardziej ważny niż sposób spędzenia dnia . Wiele razy zauważyliśmy , ze spędzając dzień w jakimś miejscu nie mogliśmy się nim nasycić , gdy zostaliśmy na noc nastąpiło pełne nasycenie . W nocy miejsce stopiło się z nami .
A Maafushi pooglądamy , przyglądniemy się naszym i innych emocjom i pojedziemy dalej ……
Tam gdzie poprowadzi nas energia.