stagnacja
now browsing by tag
Gejzer z zasadami …???
Gejzer 16 października 2014
Gejzer największa atrakcja 4×4 Jermuka, Pod sanatorium Armenią codziennie stoi kilka samochodów terenowych gotowych zawieść turystów na dzikie termalne źródełko.
Woda ma być 30-35 stopni. Gdy zapytaliśmy ich o drogę, stwierdzili, że nam nie powiedzą bo mamy z nim jechać.
Ormianie generalnie są sympatyczni, jednak jest grupa ludzi zajmujących się głównie handlem, która jest bardzo nieprzyjemna i nie pomocna. Ludzie Ci widzą tylko pieniądze, za wszelką cenę. Targi też nie mają klimatu, wpychający handlarze, krzyczący gdy się chce kupić dwa jabłka, dlaczego taki biedny jesteś, że nie stać Cię na więcej lub chcesz 2 jabłka, a on do siatki pakuje 2 kilo. Klasyczny typ cwaniaczka, którego znamy z Polski.
Dlatego wielu polubiło sklepy samoobsługowe zamiast dogadywać się z nieprzyjemnymi handlarzami.
My też często wybieramy sklepy szczególnie w miejscowościach gdzie nie docierają turyści. Wszystko spokojne i bez agresji sprzedaży.
Z drugiej strony bardzo wyraźnie widać ile agresji, emocji, manipulacji generują zakupy, szczególnie jedzenia.
A do gejzeru oczywiście pojechaliśmy sami, dobrzy ludzie po drodze poprowadzili.
Szczerze powiedziawszy dojazd jest prosty.
W Jermuku obok pomnika, w centrum niedaleko Armeni, skręca się tak jak do Armenii II, jedzie się do zakładu wody mineralnej, skręca w lewo obok niego i dalej prosto pod górkę w kierunku lądowiska śmigłowców ( na górkę w kierunku pomnika jelenia), przy lądowisku skręca się lewo i trzymając cały czas prawej strony (chyba raz ucieka droga w lewo) dojeżdża się przez plato (po drodze rzeczka) do tablicy skąd już widać w dole doliny żółte gejzery. Stamtąd w prawo w dół.
Całość to 4-5 km z czego ostatni odcinek polecamy tylko dla samochodów terenowych – suvy niech będą ostrożne.
Przez drogę przejeżdża się kilka potoczków, o tej porze roku z małą ilością wody i jedzie rozjeżdżoną błotnisto-kamienistą drogą.
Filmik z wyjazdu z gejzerów poniżej trwa 9 minut i pokazują całą drogę od tablicy do gejzeru – przepraszamy coś nam się stało z i jest z 30 sekund wcześniej dźwięk niż obraz. Może ktoś wie, jak to naprawić?
A sam gejzer ładniutki, malutki, pogubiony z dolince z kolorowymi drzewami.
Bartka zaprosił do kąpieli. Jednak trwała ona zaledwie minutę, gdyż temperatura wody oscyluje ok 30 stopni. Daleko jej do zaznaczonej na reklamach 35 – no chyba, że w upalne lato.
A samo miejsce mimo że turystyczne urzekło nas ciszą spokojem i energią w głąb siebie.
Zaczęliśmy przyglądać się programom sztywności ciała i umysłu. Skąd one się biorą.
I okazało się, że dziecko jest elastyczne, jednak często się przewraca. Dlatego jest zachęcane do niewinnej stabilności ciała, ale potem gdy dojrzewa ma się stabilizować, w końcu ustatkować, co w dorosłym życiu prowadzi do stagnacji.
Takie wszystko na S. Duże S wmawiane nam jako dzieciom przez rodziców. Jak już będziesz miał tyle lat, a tyle musisz się ustabilizować, w pewnym wieku już nie wypada się tak zachowywać. Jak już skończysz studnia nie wolno być takim, a takim.
Jakaś paranoja, a DLACZEGO??? Dlaczego mamy stracić dziecięca elastyczność i radość życia?
Czy ten co tak powiedział był szczęśliwy?
Czy miał udane życie?
Czy może tylko wygodne, bo zwolnione z myślenia?
Przyglądam się życiu mojego ojca, rozmawiam z jego energią w sprawie sztywności (na starość miał sztywne stawy), a był wcześniej sportowcem grał w siatkówkę.
Do pracy poszedł aby grać w siatkówkę i kupić sobie lepszą piłkę, a potem zaczął robić karierę i wkręcił się w system.
System nie tylko nie dał mu szczęścia, miłości i radości, ale usztywnił jego sportowe ciało.
Taka cena braku realizacji siebie sztywność, otyłość, choroby.
Bo trzeba tak żyć.
Bo nie mamy odwagi pójść swoją drogą.
Może wielu zamiast udawać, że im dobrze – powie
„Mi się to nie podoba, ale nie mam odwagi tego zmienić. System daje możliwość iścia utartą drogą. Ja tak wybieram”
Czy nie byłoby to uczciwe szczególnie wobec siebie?
A gejzer czasami milknie, a czasami podskakuje wyrzucając z siebie strumień wody.
A wszystko w ciszy doliny tylko my, gejzer, przyroda
Dziękujemy tej przestrzeni za ten czas, za te programy które dzięki niej mogły wyjść.
Odpuszczam stabilizację, stagnację w moim życiu, w miejsce tego pozwalam sobie płynąc i poddać nurtowi zmian, które niosą mnie przez życie.
Plażowanie w Batumi
Plażowanie w Batumi 31 sierpnia do 6 września 2014
Batumi przyjęło nam bardzo ciepło . Piękną miejscówką nad samym morzem , z pięknymi zachodami słońca i pięknym widokiem na oświetlone nocą Batumi .
Codziennie odwiedzała nas Natalia – złota kobieta z jej kozami i psami (karmiliśmy je chlebem – specjalnie go dla nich kupowaliśmy , a kozy obierkami z owoców arbuzów ) ,i jej sąsiad spacerujący z krowami karmili nas orzeszkami , jabłkami . Drzewa dawały też orzechy mandżurskie podobne do naszych włoskich, ale mniejsze figami .
Wszystko na wyciągniecie dłoni pomocni ludzie , owoce , cień , słońce , morze ,wieczorne ognisko ……
Ale było coś trudniejszego , miejsce było na terenie byłej turbazy na 1000 osób , po której zostały już tylko fundamenty . Na początku zastanawiałam się co złego w takiej energii turbazy , bo coś energetycznie mi nie pasowało, czułam jakąś taką nie moc . Stagnację , niechęć do działania . Praktycznie nie byłam w stanie tam nic napisać , nic twórczego zrobić .
Uczyłam się znów być, ale ……… fajnie jednak coś nie pasowało . Oczyszczaliśmy , miejsce chciało własnej transformacji, jednak gdzieś pojawiał się lęk , stagnacja .
Z drugiej strony czułam, że dostajemy od tego miejsca tak wiele , że musimy być w nim tak długo aż go oczyścimy .
Nie umiałam na początku tego przejść
W jednej rozmów z Natalią , zapytałam czy na pewno nic więcej poza turbazą tutaj nie było .
Wtedy dowiedziałam się , że w czasie pierwszej wojny rosyjsko-gruzińskiej był tutaj obóz dla uchodźców z Abchazji . Ludzi, których wygnano z ich rodzinnych miejsc , przesiedlono może i w piękne miejsce, ale ……..
Potem chcąc sprzedać turbazę dano tym ludziom pieniądze na zakup mieszkań , duży popyt na mieszkania , domy spowodował wzrost cen i nie wszyscy mogli cieszyć się czymś sensownym, a wyprowadzić się musieli .
Gdyż turbaze rozprzedano .
Wot ludzkie tragedie , rozgrywające się na tak niewielkim obszarze .
Straty materii,
wygnanie z kraju
zapewne duże przywiązania do materii, tradycji
w pewnym momencie usłyszałam głos , że ziemia woli tę stagnację , bo wtedy na pewno się nie rozczaruje czymś nowym , nie musi działać i się rozczarowywać .
To był jeden głos , a drugi totalnie sprzeczny z tym pierwszym chciał pomocy i wyciągnięcia z beznadziei , z bezruchu .
Potężny lęk, który blokuje cale działanie .
Może dzięki temu na tym miejscu nic nie powstało jeszcze i my mogliśmy na nim w ciszy i spokoju pomieszkiwać .
Zrobiliśmy co mogliśmy oczyszczając to miejsce .
Mamy nadzieję, że będzie za jakiś czas mogło znowu rozkwitnąć i dać radość sobie i innym . Tak jak teraz budzi się do życia Batumi .
My dziękujemy za cudny czas , przyjrzeniu się temu , że stagnacja wynika z lęków przed zmianą i sama w sobie do niczego nie prowadzi i nikomu nie daje radości .
Cieszymy się obcowaniem z tutejszymi ludźmi , przyrodą i energiami . Wszyscy byli bardzo dobrymi cierpliwymi i spokojnymi nauczycielami .
Gdy odjeżdżaliśmy pożegnać się przyszli wszyscy ludzie , psy, kozy , krowy , duchy miejsca. Zapraszali na późną jesień, zimę na mandarynki prosto z drzewa
Jeżeli chodzi o lokalizację miejsca gdzie byliśmy to jedziemy z Batumi w kierunku Kobuleti w miejscowości Chakvi przed mostkiem skręcamy w lewo w ulicę
i potem nią między płotami dojeżdżamy do samej plaży .