droga mafushi fihalhohi

now browsing by tag

 
 

Droga na Fihalhohi

Droga na Fihalhohi 15 maj 2013 r.

3

Gdy odrywaliśmy się od Maafushi czuliśmy wolność , czuliśmy , że coś się zmienia . Wchodzimy w nowy rozdział życia , szczególnie finansowego . Jadąc tutaj zastanawialiśmy się po co , kolega stwierdził , że jedziemy przerabiać pieniądze i chyba tak jest . Przerabiać zaufanie do wszechświata, że skoro rzuca nas w pewne sytuacje to i daje środki na ich realizację .

9

Zostawić własne więzienie ograniczeń umysłu , a podążyć za tym co przed nami. Ilość pieniędzy potrzebna dla każdego jest indywidualna , każdy z nas ma inne wewnętrzne potrzeby , coś czego ma doświadczyć w życiu i co jest jego drogą . Jednego tak jak nas cieszy ponad 20- letni samochód jak nasz terenowy Landrower, kogoś innego sportowy samochód, kogoś rower , albo motor .

7

Warto to rozpoznać i cieszyć się tym, a nie porównywać wiecznie z innymi i gonić nie wiadomo za czym. Jeżeli wszechświat , Bóg chce abyśmy coś zrobili to zawsze da środki na to . Wiele razy tego doświadczyliśmy w pojedynczych sytuacjach, a teraz czeka nas doświadczenie tego w dalszym naszym życiu, nie jako pojedynczego zdarzenia, ale sposobu na życie. Zaufania , zaufania , zaufania ………….

4

A nasza wycieczka płynęła na lunch na łache piasku na morzu, a potem mieliśmy jeszcze wstąpić oglądnąć inny resort .

Morze było wzburzone , wiał wiatr a my podążaliśmy morzem raz z falą , raz pod nią , a czasem nawet bokiem do niej . Lunch zamiast na łasze piasku na morzu , mieliśmy na kutrze, gdyż łacha piachu była zalewana przez duże fale . Potem podąrzyliśmy w kierunku wyspy resortowej ………..

2

wiatr coraz bardziej się zmagał , na wyspie wiało już całkiem mocno , zaczęło padać . Gdy siedliśmy na białej plaży na rajskiej wyspie , pojawiły się lęki o pieniądze , a zaraz potem wyszła tęcza,  to taki znak , że problem jest w nas ,a nie we wszechświecie.

Wiało już tak , że ciężko było iść po pomoście gdy okretowaliśmy się na donke . Najgorsze z tego było to, że trzeba było płynąć bokiem do fali, a nasza wyspa znajdowała się 5  km dalej.

Na morzu było 7 bouforta , a my podarzamy w kierunku czegoś nowego , kołysząc się z jednej strony na drugą. Czasami ma się wrażenie , ze łódka staje w pionie . Kilka razy motorówka kładzie się na burcie, tak, że do środka zaczyna wlewać się woda. Obsługa i pasażerowie , wszyscy łapią co się da, aby ruchome elementy nie wypadły za burtę , ani nie zgniotły kogoś . Chwilę później przepływamy przez płytsze miejsce , gdzie napotykamy kilka wysokich 3 metrowych fal jedna po drugiej . Z miejsca takiego byliby szczęśliwi surferzy , ale na twarzach pasażerów nie widać tego szczęścia. Wszyscy lekko się uśmiechają jakoś tak zdrętwiale . . Chwytam się tak mocno Bartka, że się śmieje, abym nie wyrwała mu palcy (jako jedyny poza obsługą zachowuje trzeźwość umysłu) , ciało tak samo jak w Norwegii na Hurtigrutenie czuje się dobrze, a umysł wariuje . Wszechświat znów pokazuje jak maleńką istotką we wszechświecie jesteśmy i że w każdej chwili naszą podróż przez życie możemy zakończyć , Kolejna symbolika tego dnia . Rozmowa o pieniądzach , tęcza i sztorm .

5

Podróż trwa około 20 minut , łódka kręci się tak jak na żeglarskich filmach, a umysł ma czas na przemyślenia całego życia . Taka szamańska rekapitulacja .

To taka sytuacja , jakby ktoś powiedział, że zostało Wam np. miesiąc życia , a będziecie dłużej żyć jak zaczniecie żyć tak jak zawsze marzyliście . Przyznajcie się sami przed sobą co by to było i jak daleko ma się Wasze dzisiejsze życie od tego o czym w głębi serca marzycie .

8

Takie sytuacje jak ta na morzu uczą pokory wobec życia i zaufania do podążania własną drogą.

Wreście dopływamy emocje jeszcze nie opadły , ciężko porządnie przywitać się z wyspą . Na razie dziękujemy wszechświatowi za dopłynięcie i kolejną lekcję tego dnia.