rajskie wyspy malediwy
now browsing by tag
Malediwy – czy podzielą los Atlantydy
Malediwy –czy zatoną jak mityczna Atlantyda ?
Dlaczego ten „mityczny „ raj chce opuścić człowieka ? Co się dzieje, że wyspy nie chcą dalej mieć kontaktu z nim ? Kto gdzieś przegiął pałę ? A może wyspy przeżyły już swoje ziemskie życie ? Przemijanie tego , tego co dla nas stałe.
Wielu ekologów wyni innych ludzi za ich nieekologiczne działania , za to, że przyjeżdżają na wyspy , a tym samym dostarczają nowych śmieci .
Poczucie winy i ograniczenia to częste cechy spotykane u znanych mi ekologów , jednak czy tymi emocjami zrobimy coś lepszego….??? Na pewno winiąc innych czujemy się lepsi od nich. Czy to na pewno nam potrzeba?
Wyspy resortowe tutaj na Malediwach wyglądają jak raje , a lokerskie są całe zaśmiecone . I w pierwszym rzędzie ich śmieci porywa morze. A ścieki na lokerskich wyspach …..??? W naszym resorcie lampki oświetlające teren są na baterie słoneczne . Taki początek . Zresztą Prezydent Malediwów bardzo prężnie zaangażował się w działania proekologiczne , które zmierzają do walki z globalnym ociepleniem i podnoszeniem się poziomu wód w oceanach. Do 2020 roku mają się stać pierwszym na świecie krajem zero emisyjnym (emisja co2 do atmosfery ) .
Czy dopiero zagrożenie jakim jest zniknięcie wysp prowadzi do działań proekologicznych, jednak lepiej późno niż wcale.
A same wyspy z moich obserwacji są nerwowe i rozdrażnione . Powiedziały mi, że są za słabe , aby tylko dawać (spokój wyciszenie , zabierać stres) , potrzebują dostawać wsparcie, miłość i energię z zewnątrz . Energię miłości , wparcia i siły.
A jak z nimi będzie ……??? zobaczymy. Każdy ma swoją teorię , gdyby na nich była ropa czy inne wartościowe minerały , na pewno inaczej rozwiązywano by problem zalania wysp (szczególnie gdyby zalanie miałoby zabrać te dobra).
A może po prostu przywożąc tutaj ze sobą swoje emocje , myślenie tak dalekie od rajskiego zostawiamy je tutaj jak śmieci , więc z czasem i wyspy nie mogą ich przetransformować i zaczynają dostosowywać się do nas . Tak jak mi powiedziały nie mają siły na transformację, są za słabe , więc łapią to i pozwalają aby oczyszczało je morze, zabierając kolejne ich kawałki . Ocean sobie z tym radzi, one nie . Może mają rację Ci co krzyczą , że Malediwy zginą od śmieci , od śmieci naszego umysłu .
One chciały dawać , jak wiele miejsc przyrodniczych na świecie , jednak przeliczyły się ze swoimi możliwościami, a może my chcemy wyrwać za wiele ? One się otworzyły i nie potrafiły powiedzieć stop . Były ciekawe ludzi . Wchodziły w nim w coraz większy kontakt i …. A człowiek nie zna granic i bierze, bierze bez opamiętania . Cały świat to walka o energię (ropa, gaz , jedzenie) , nie tylko tę fizyczną , ale przede wszystkim w znaczeniu energetycznym naszej siły życiowej . Czy nie jest to zachowanie żebraka, który nie ma nic dać , a tylko musi brać ?
A może po prostu wyspy miały doświadczyć takiego życia i zostać zabrane przez ocean . Lubimy oceniać , my też …..
Czy na pewno to droga do miłości ….?
A skąd pomysł na ten tekst ?
Są teorie , że Malediwy znikną z powierzchni ziemi .
Kiedy ?
Pesymiści twierdzą, że już w 2020 roku . w związku z podnoszeniem się poziomu wód , pochłonie je ocean – przeciętnie wyspy wystają znad oceanu tylko 90 cm .
Obecny Prezydent szuka miejsca do przeniesienia całego kraju . Chce aby miejsce było podobne klimatycznie do obecnego, aby ludność jak najmniej ucierpiała na przeprowadzce . Jeżeli się tak stanie będzie to pierwsza taka sytuacja na świecie .
Przeciwnicy tej teorii twierdzą, że to tylko propaganda, aby zmienić obecny model energetyczny świata.
A może propaganda rozwoju ruchu turystycznego na Malediwach , czas pokaże o co w tym naprawdę chodzi .
A miejsca, jak wybierze się dobrze wyspę, przepiękne, polecamy domek na wodzie , gdyż on daje kontakt z oceanem i warto tutaj przyjechać aby na moment doświadczyć spotkania wody , ziemi i powietrza . Poczuć się pełnią .
Gdy odlatywaliśmy z Malediwów najbardziej dziękowaliśmy za gościnę domkowi na wodzie w Fihalhohi , łezka zakręciła się w oku z tęsknoty za rafką opodal domku, wroną jedzącą praktycznie z ręki , żółwiem i całym tym bogactwem przyrody. Miało się wrażenie , że jest się maleńką jej częścią idealnie wpasowaną w świat .
Posłaliśmy wyspie dużo energii i doradziliśmy, że jak nie chce turystów , to niech dogada się z oceanem, aby poziom wody był na poziomie niebezpiecznym dla turysty, wtedy turysta nie przyjedzie, a ona odzyska dzikość i odpocznie.
Dawanie za dużo to nie tylko brak określenia granic, ale również chciwość na energie , brak umiejętności dokonywania właściwych wyborów, a może zaufanie sile wyższej, że każdy mój wybór jest właściwy.
Nas Malediwy dużo nauczyły szczególnie wyspy Maafushi i Fihalhohi , bardzo dziękujemy im za to , dziękujemy za szczęśliwy pobyt .
Ludzie na Malediwach
Na Malediwach wszystko jest podzielone, są miejsca lokalne , są też miejsca tylko turystyczne . W miejscach gdzie jest duży kontakt z turystami , nie pojawiają się kobiety do obsługi . Natomiast w innych miejscach jest tak jak u nas .
Na lokalnych wyspach mieliśmy duży kontakt z tubylcami. Bardzo nas to cieszyło , bo Malediwy są przedstawiane jako wyspy, praktycznie bez ludzi, a tutaj normalne życie . Można być jego obserwatorem i po części uczestnikiem .
Gdy przylecieliśmy do Male był piątek, więc dzień wolny . Masę ludzi z rodzinami siedziało na plażach , urządzali pikniki . Jest to kraj muzułmański , więc w miejscach lokalnych jest zakaz kąpieli w bikini . Kobiety tutejsze ma się wrażenie, że dostosowały islam do siebie . Najbliżej im chyba do balijek .
Fakt chodzą pozakrywane z chustkami na głowach , jednak często bardzo kolorowo . Uśmiechają się również do innych mężczyzn . Ich strój ma koloryt , można spotkać kobiety w czerni , jednak ma się wrażenie , że to ich wybór . Często chodzą w spodniach i luźnych bluzkach. Po prostu są zasłonięte i tyle. A dziewczynki już czasem bez chustek .
Gdy nie chce się wprowadzać Europy tutaj , łatwo dostosować się do nich.
Nie dziwią parki w knajpkach , czy w grupie siedzące same kobiety . Wszystko wygląda bardzo podobnie jak u nas.
A strój muzułmański doskonale sprawdzał się i sprawdza w tym klimacie (oczywiście nie czarny) chroni przed słońcem, komarami . Pod luźno założoną chustką włosy oddychają . Nie trzeba używać 1000 kosmetyków na ciało chroniących przed słońcem, potem nawilżających i na włosy.
Fakt, w chustkach pięknie wyglądają urodziwe kobiety. Tego Malediwkom nie sposób odmówić .
Czy im dobrze czy źle ciężko jednoznacznie powiedzieć , patrząc na odprężone łatwo uśmiechające się twarze we większości można powiedzieć , że żyje im się dobrze . Powiecie nie znają innego życia …? Tak, ale jakiego …..? Twarze w przeciętnym mieście europejskim są dużo bardziej szare, napięte, a oczy mniej błyszczące . Więc jakby to wziąść jako wskaźnik szczęścia ….?
Generalnie mili i sympatyczni , cwaniakują miejscowi „młodzi” biznesmeni . Okazuje się, że w resortach np. tańsze są wycieczki i transfery niż na lokalnych wyspach.
Gościnności nie doświadczyliśmy – może poza jedną sytuacją na targu w Male, gdy jedliśmy banany , a przechodzący obok mężczyzna w średnim wieku…
– te banany co jecie nie są dobre – powiedział ,
– spróbujcie tych dodał
i poczęstował nas bananami ze swojej siatki . Fakt były nieporównywane.
Dziękujemy bardzo za ten jedyny przejaw czystej gościnności.
Należymy do organizacji otwartych drzwi i pisaliśmy do ludzi z Coutchsurfingu z Malediwów , nie tylko w kwestii noclegu, ale samego spotkania czy informacji gdzie jest fajnie. Dużo odpisywało reklamując swój hotel czy agencję w której pracowali i namawiając do przyjazdu właśnie w to miejsce. Jedna dziewczyna oferowała nam nocleg u siebie w mieszkaniu w Male za 20 dolarów od osoby (co jest niską stawką jak na Malediwy – jednak patrząc , że nie płaci podatków jak większość hoteli – to po odjęciu podatków okazywało się , że chciała więcej zarobić niż tani hotel. – m.in. taksa klimatyczna wynosi 8 dolarów od osoby).
Są miejsca na świecie gdzie ludzie dzielą się tym co maja i cieszą się, że mają tyle , że mogą się podzielić . Są wewnętrznie bogaci . W te kraje, miejsca , nam najbliżej . Tam czujemy się oczekiwanymi gośćmi . Gościnność to cecha z której słynęła Polska , upodobniając się do „bogatego” świata gubimy gdzieś tę cechę , a przecież TYLKO tak naprawdę bogaty ma się czymś dzielić . A bieda czy bogactwo to stan umysłu, a nie fizyczne posiadanie.
Na Malediwach ludzie mają chyba wewnętrzną biedę w sobie i niechęć do dzielenia się z innymi . A może są zmęczeni turystami , którzy co prawda zostawiają pieniądze, ale i śmieci swojego umysłu….?
Życzymy Malediwom wszystkiego co najlepsze bo są piękne .
Dzień nietoperza , żółwia i refleksje
Dzień deszczowo refleksyjny 20 i 21 maja 2013 r.
Życie na Fihalhohi upływa nam bardzo leniwie . Snorkujemy , pływamy, śpimy oglądamy czaple , kraby w ich kolejnych odsłonach . Tak nam się spodobało , że przedłużyliśmy pobyt o 1 dzień .
Chcemy posłać też dużo energii wyspie . Nie jest to miejsce mocy , ani jakoś specjalnie silne energetycznie miejsce, a większość ludzi przyjeżdża tutaj zrzucić balast napięcia i ładować akumulatory . Miejsce nie do końca ma siłę dawać. To taki ludzki wampiryzm .
Spokój , cisza sprzyja zrzucaniu balastów z naszej duszy . Mamy do Was prośbę, gdy jesteście w takich miejscach , poproście potężną siłę wyższą : Boga, Wszechświat itp. o transformację tego co zostawiacie , poproście tą siłę o energię. Nie ciągnijcie tylko z danego miejsca .
Pogoda różna od 26-32 stopni przy dużej wilgotności sięgającej i 100% , czasami pada . Deszcze tutaj są krótkie , ale bardzo obfite. Dla nas robi się wtedy fajnie rześko. Raj ….. czy byłby taki sam ,gdy zabrano nam wiatraki i klimatyzację. Iluż z nas poradziłoby sobie w tym klimacie ?
Na pewno to trzeba lubić . My jednak pozostaniemy miłośnikami zimniejszych miejsc .
Największym plusem i minusem tutaj w Fihalhohi jest jedzenie 3 razy dziennie .
Śniadanie 7,30-9,00 składa się z chleba, bułeczek , jajecznicy, jajek, kiełbasek, bekonu, musli, mleka sera , fasoli gotowanej , zupy makaronowej , omleta przyrządzanego na Twoich oczach , owoców ,dżemów ,
Obiad 12,30-14,00 i kolacja 19,30-21,00 bardzo podobne (na kolację są dwie zupy jedna zawsze wegetariańska , na obiad raz taka , raz taka)
Zupy , ryż , ziemniaki (w rożnych postaciach) warzywa na ciepło w różnych odsłonach , dania kuchni indyjskiej jedno wegetariańskie, drugie mięsne , chlebek zwykły , indyjski, mięsa , ryby 2-3 rodzaje , sałatki i warzywa do ich przyrządzania , sosy ok 10 rodzai , ciasta 3-5 rodzai – piękne i smaczne, owoce .
Zważywszy na to, że wszystko musi być dowiezione z Indii lub Sri lanki cena pobytu daleka jest od wysokiej – szczególnie teraz .
A wszystko tak pyszne , że się objadamy i zamiast po jedzeniu czuć się dobrze , czujemy się tacy ciężcy. Taka chciwość ludzka . Wiele razy zauważyliśmy, że jedzenie 70% zawartości żołądka powoduje, że czujemy się najlepiej i mamy dużo energii . Tutaj trudno nam to uzyskać bo jemy na 150 % żołądka . I po każdym posiłku marzymy o śnie .
Zbieramy bułeczki z jadalni aby dokarmiać naszą malutka rafę : mamy w niej około 100 rybek głównie garbiki, picasso i inne mniej nam znane .
Dziś był dzień żółwia . Rano Bartek był na snorkowaniu zorganizowanym z łódki i żółw pokazał mu się i pozwolił popłynąć za sobą . A po południu gdy weszłam na taras domku przepływał zaraz przy nim (miał około 1 metra) . Zwierze mocy , mądrości , długowieczności , wytrzymałości i odporności . Pokazał się nam obu , manifestując swoje miejsce w naszym wspólnym życiu . Dziękujemy kochane za siłę .
Pogoda dziś nam sprzyjała, padało , a po deszczu zrobiło się przyjemnie chłodno . Więc z aparatem poszliśmy pochodzić po wyspie , oglądnąć i obfotografować bananowce, papaje , hibiskusy , drzewa beniaminka itp. . Na wyspie są też małe uprawy trawy cytrynowej, papryki , pracownicy hotelu mają taki mały ogródek .
Gdy tak spacerowaliśmy na drzewie 1 metr przed nami wylądował nietoperz i przyglądał się nam . Chwilę wcześniej śmialiśmy się , że jesteśmy dziwni , szukamy najtańszego pokoju, a potem lądujemy w domku na wodzie . I pojawił się najdziwniejszy ssak – echolokacja, hibernacja, wiszenie głową w dół, rożne dziwne sposoby poruszania się, latają, ślizgają się po powierzchni wody, wspinają się po ścianach, jak trzeba to łażą na tylnych łapach – tylko nurkować nie potrafią. Pokazał nam , że nie jesteśmy odosobnieni w swojej dziwności .
Dał nam siłę by iść swoją drogą , niezależnie jak byłaby dziwna i niezrozumiała dla innych.
Miło tu i sympatycznie , szczególnie gdy temperatura jest przyjazna i wieje świeża bryza od oceanu , od razu człowiekowi lepiej . Nam deszcz tutaj wcale nie przeszkadza. Inna osłona tutejszego klimatu.
W środę wyjeżdzamy szybką lódką do Male , aby w czwartek o godzinie 10-tej odlecieć do Dubaju.
Fihalhohi – w poszukiwaniu raju
Fihalhohi – w poszukiwaniu raju 15-18 maj 2013
I w monsunie przybyliśmy do raju . Tak resorty to raje . Ja przy swojej awersji do resortów nigdy nie wiedziałam , że tak powiem . Tutaj na Malediwach przyroda została zachowana tylko na wyspach resortowych.
Wyspy lokerskie niewiele mają w sobie przyrody , są zabudowane bardzo szczelnie . Zresztą tak jak wszędzie . Trzeba zrobić park narodowy , resort aby zachować troszkę dzikiej przyrody . Dlaczego tak jest ….? Dlaczego na co dzień nie tworzymy raju dookoła, nie pozwalamy sobie żyć w raju ….? Nie tylko nie pozwalamy, ale bezmyślnie ten raj niszczymy .
Wiecie dobrze , że odniesienie zewnętrzne – niszczenie przyrodniczego raju wokół – pokazuje nam jak niszczymy nasz wewnętrzny raj we własnym umyśle . Co takiego złego w raju, że nie możemy w nim żyć ??? Co nas w nim przeraża? Odrzuca? Co powoduje , że tylko o nim marzymy, a nie żyjemy w nim?
I to co najpierw niszczy – turystyka, potem okazuje się zbawieniem bo chroni . „Przez przypadek” wybrany przez nas resort okazał się tym co szukaliśmy .
Fihalhohi w tutejszym języku znaczy stare drzewo , wyspa maleńka 8 hektarów powierzchni . Znajduje się na niej 138 pokoi w parterowych bądź piętrowych domkach , 12 domków na wodzie , recepcja, restauracja , 3 bary , spa, centrum nurkowe i miejsce do surfowania, wypożyczalnia sprzętu .
Z jednej strony wyspy znajduje się rafa . Wyspa jest zadrzewiona i jest maleńką namiastką dżungli. Nie ma w niej krzykliwego światła wieczorem , wszystko jest subtelne i nastawione na kontakt z tutejszą przyrodą .
Po plaży chodzą kraby , w koronach drzew krzyczą ptaki , praktycznie zaraz po wejściu do wody pływają ryby .
Wszystko wygląda tak jakby człowiek tutaj stał się częścią przyrody . Ścieżki są piaszczyste . Można nie zakładać butów przez cały czas pobytu .
Na plaży nie ma rozstawionego rzędu leżaków (każdy gość ma swój opisany i sam zanosi go gdzie mu potrzeba) . Może daleko temu do dzikości , ale blisko do kompromisu człowieka i przyrody.
Na plaży nie ma tłumów , można znaleźć ustronne miejsca . Koło bungalowów zrobione huśtawki , rozwieszone hamaki . Wszystko spokojne i wyciszone , naturalne bez zbędnych atrakcji .
W pokojach brak telewizora , WiFi tylko w rejonie recepcji i dodatkowo płatne (1 godzina – 6 dolarów) powoduje to , że wyspę tę wybierają ludzie , dla których obserwacja przyrody i panujący dookoła spokój mają duże znaczenie.
Wieczorami w jednych z barów jest program artystyczny , raz dyskoteka , raz film o rafie , a innym razem dzikie tutejsze bębny .
Rafa ładna , ale nie tak piękna jak w Parku Narodowym Abu Galum , czy Blue Hole na Synaju w Egipcie.
Jedyny minus w sensie energetycznym to przekaźnik telefonii komórkowej na środku wyspy , ale może dzięki niemu w środkowej części wyspa ma bardzo dużo zieleni i jest słabo zabudowana .
Oczywiście może marzyłaby się nam totalnie dzika wyspa, ale tutaj takich nie ma . A ta jest chyba najlepszym rozwiązaniem .
Ta którą odwiedziliśmy gdy płynęliśmy tutaj była mocniej zabudowana i miała większą infrastrukturę . Było mniej zieleni , mniej dzikości.
Bardzo nam się tutaj podoba . Pokoik też fajny duży z tarasem, łazienka, klimatyzacja, wentylator , sejf , lodówka . Też brak przesadnego luksusu, przestronnie ….
Luksusem jest natomiast jedzenie . Mamy 3 posiłki dziennie . Są one w formie szwedzkiego stołu kuchni międzynarodowej . Wszystko świeże smaczne , potrawy opisane czy wegetariańskie czy nie . Sałatki , zupy, ciasta , trzeba obserwować swoją chciwość , bo wszystko przepyszne .
Do posiłków kawa , herbata pozostałe napoje trzeba sobie kupić (1,5 litra wody mineralnej 3,5 dolara, piwo 5-6 dolarów, butelka wina ok 40, świeży sok 6 dolarów) .
Taka namiastka raju , a może początek raju w nas ?
Bo raj to stan umysłu i gdy go dopuścimy będziemy wokół siebie tworzyć świat , który będzie przypominał raj, a ten raj będzie emanował na innych.
My na razie cieszymy się rajem , pozwalamy sobie po prostu w nim być .
Droga na Fihalhohi
Droga na Fihalhohi 15 maj 2013 r.
Gdy odrywaliśmy się od Maafushi czuliśmy wolność , czuliśmy , że coś się zmienia . Wchodzimy w nowy rozdział życia , szczególnie finansowego . Jadąc tutaj zastanawialiśmy się po co , kolega stwierdził , że jedziemy przerabiać pieniądze i chyba tak jest . Przerabiać zaufanie do wszechświata, że skoro rzuca nas w pewne sytuacje to i daje środki na ich realizację .
Zostawić własne więzienie ograniczeń umysłu , a podążyć za tym co przed nami. Ilość pieniędzy potrzebna dla każdego jest indywidualna , każdy z nas ma inne wewnętrzne potrzeby , coś czego ma doświadczyć w życiu i co jest jego drogą . Jednego tak jak nas cieszy ponad 20- letni samochód jak nasz terenowy Landrower, kogoś innego sportowy samochód, kogoś rower , albo motor .
Warto to rozpoznać i cieszyć się tym, a nie porównywać wiecznie z innymi i gonić nie wiadomo za czym. Jeżeli wszechświat , Bóg chce abyśmy coś zrobili to zawsze da środki na to . Wiele razy tego doświadczyliśmy w pojedynczych sytuacjach, a teraz czeka nas doświadczenie tego w dalszym naszym życiu, nie jako pojedynczego zdarzenia, ale sposobu na życie. Zaufania , zaufania , zaufania ………….
A nasza wycieczka płynęła na lunch na łache piasku na morzu, a potem mieliśmy jeszcze wstąpić oglądnąć inny resort .
Morze było wzburzone , wiał wiatr a my podążaliśmy morzem raz z falą , raz pod nią , a czasem nawet bokiem do niej . Lunch zamiast na łasze piasku na morzu , mieliśmy na kutrze, gdyż łacha piachu była zalewana przez duże fale . Potem podąrzyliśmy w kierunku wyspy resortowej ………..
wiatr coraz bardziej się zmagał , na wyspie wiało już całkiem mocno , zaczęło padać . Gdy siedliśmy na białej plaży na rajskiej wyspie , pojawiły się lęki o pieniądze , a zaraz potem wyszła tęcza, to taki znak , że problem jest w nas ,a nie we wszechświecie.
Wiało już tak , że ciężko było iść po pomoście gdy okretowaliśmy się na donke . Najgorsze z tego było to, że trzeba było płynąć bokiem do fali, a nasza wyspa znajdowała się 5 km dalej.
Na morzu było 7 bouforta , a my podarzamy w kierunku czegoś nowego , kołysząc się z jednej strony na drugą. Czasami ma się wrażenie , ze łódka staje w pionie . Kilka razy motorówka kładzie się na burcie, tak, że do środka zaczyna wlewać się woda. Obsługa i pasażerowie , wszyscy łapią co się da, aby ruchome elementy nie wypadły za burtę , ani nie zgniotły kogoś . Chwilę później przepływamy przez płytsze miejsce , gdzie napotykamy kilka wysokich 3 metrowych fal jedna po drugiej . Z miejsca takiego byliby szczęśliwi surferzy , ale na twarzach pasażerów nie widać tego szczęścia. Wszyscy lekko się uśmiechają jakoś tak zdrętwiale . . Chwytam się tak mocno Bartka, że się śmieje, abym nie wyrwała mu palcy (jako jedyny poza obsługą zachowuje trzeźwość umysłu) , ciało tak samo jak w Norwegii na Hurtigrutenie czuje się dobrze, a umysł wariuje . Wszechświat znów pokazuje jak maleńką istotką we wszechświecie jesteśmy i że w każdej chwili naszą podróż przez życie możemy zakończyć , Kolejna symbolika tego dnia . Rozmowa o pieniądzach , tęcza i sztorm .
Podróż trwa około 20 minut , łódka kręci się tak jak na żeglarskich filmach, a umysł ma czas na przemyślenia całego życia . Taka szamańska rekapitulacja .
To taka sytuacja , jakby ktoś powiedział, że zostało Wam np. miesiąc życia , a będziecie dłużej żyć jak zaczniecie żyć tak jak zawsze marzyliście . Przyznajcie się sami przed sobą co by to było i jak daleko ma się Wasze dzisiejsze życie od tego o czym w głębi serca marzycie .
Takie sytuacje jak ta na morzu uczą pokory wobec życia i zaufania do podążania własną drogą.
Wreście dopływamy emocje jeszcze nie opadły , ciężko porządnie przywitać się z wyspą . Na razie dziękujemy wszechświatowi za dopłynięcie i kolejną lekcję tego dnia.