Kaukaz
now browsing by tag
Dżulesu – u podnóża Elbrusa – Bałkaria, Kaukaz
Dżulesu – u podnóża Elbrusa – Bałkaria, Kaukaz. 09-21.06.2019
Kolejny powrót do tej krainy orłów i świstaków. Przestrzeni bez człowieka, bez jego stałych siedzib. Siedliska pełnego dzikich roślin, kwiatów, ptaków, wód mineralnych, zwierząt i owadów.
Wszystko toczy się na wysokości 2400 m.n.p.m. i w bliskiej odległości od północnej ściany Elbrusa, po której można ścieżką wejść na szczyt.
Jednak pomimo że jesteśmy tu trzeci raz, szczyt nie zaprasza….zaprasza natomiast przestrzeń dolin, zapraszają orły i kwiaty do pieszego wędrowania z aparatem fotograficznym w ręce.
Zapraszają mineralne źródła na dogłębne oczyszczanie jelit i innych narządów.
Zapraszają ludzie na spotkania przy herbatce w czasie których odkrywają dla nas ciekawostki regionu, kuchni i leczniczych środków.
Byliśmy tu na późną jesień – właściwie uciekaliśmy przed śniegiem, który mógłby zablokować drogę wiodącą z Kisłowodska do tego „dzikiego uzdrowiska” – 70 km w głąb gór Kaukazu.
Byliśmy w lecie, gdy tętniło życiem przyjeżdżających tu kuracjuszy i turystów.
Teraz jednak takie prawie puste wypoczęte energetycznie po zimie, pełne wiosennych kwiatów podoba nam się najbardziej. Jeszcze nie pojawiły się stada krów i owiec….ani zgiełk wakacyjnych turystów…..ani…….
Przestrzeń się wdzięczy, mieni kolorami, daje odpoczynek, wytchnienie. Zachęca do rozwinięcia swojej aury na szerokość. Scalenia się z wibracją miejsca….
Uwielbiam te spacery, bez planu, tam gdzie duszki zapraszają. Gdzie pola różaneczników wdzięczą się w słońcu i wietrze… Tam gdzie strumienie dają swój spektakl ruchu od tysięcy lat.
W świat legend o istotach z innych galaktyk, które znalazły i wybudowały sobie podziemne królestwo we wnętrzu góry…, widują teraz światła ich statków osoby które bywają tu zimą…
Legendy legendami, ale pionowe sztolnie są realne – ponoć wykute przez Hitlera…..technologią której brakuje do dziś.
A poniżej filmik z naszą opowiścią o tym miejscu:
W cyklu….. „ z zakurzonego pamiętnika”…Dagestan – droga przez góry do Czeczenii.
W cyklu….. „ z zakurzonego pamiętnika”…Dagestan – droga przez góry do Czeczenii. 10.10.2017 r.
Są rożne drogi, o różnej energetyce, stopniu trudności i nawierzchni. Są też takie które zapadają w pamięci. Do takich należała droga z Dagestańskiego Hunzach przez Botlich do Czeczenii.
Po drodze życie mieszkańców, wioseczki miasteczka…
Droga przez góry raz pięła się, a raz opadała – wijąc się często półką wyciętą w zboczu góry. Mimo że szutrówka ta jest szeroka i całkiem bezpieczna to polecamy ją dla aut 4×4.
Jechaliśmy nią cały dzień, podziwiając małe wioseczki zawieszone na ostrych zboczach gór. Niestety widok kolejnych posterunków obładowanych „sprzętem” skutecznie odwodzi od zamiaru skręcenia w boczne dróżki. Na szczęście ta główna jest także widowiskową drogą po szczytach i dolinach gór.
Mijamy sady morelowe przebarwiające się na żółcie i pomarańcze – dając koloryt tym skalistym buro szarym skałom. Do tego gdzieniegdzie dają koloryt naszej „złotej jesieni” rośliny dziko tu mieszkające.
Polecamy tę drogę, z niej można zobaczyć taki „prawdziwy” Dagestan.
Wieczorem szukamy jakieś przyjazne miejsce na nocleg, nigdzie jednak nie czujemy się ani dobrze – ani bezpiecznie. Podczas kolejnej kontroli pytamy policjanta o dalszą drogę i zapewnieni o jej dobrym stanie zagłębiamy się w zapadający zmrok.
A zmrok przeradza się szybko w doskonałą czerń. Oczywiście zapewnienia dotyczyły zapewne jej przyszłego stanu – już po prowadzonym właśnie remoncie. Jedziemy zatem dalej, bo nocleg na poboczu zrytej buldożerami półki nam się nie uśmiecha. Ale to właśnie tak chciał nas pożegnać Dagestan – magicznie. Jest bowiem tak czarna noc, że światła wiosek i małych miasteczek na przeciwległych stokach gór wydają się „fruwać” jak chmura światła w powietrzu.
Pniemy się w ciemności na przełęcz. Jeszcze jedna kontrola wojskowa i osiągamy granicę z Czeczenią.
Dziękujemy Dagestanie za ten miesiąc, za ten koloryt, za te trudne energie, ale też za te chwile radości na wybrzeżu i odpoczynek w chłodzie gór. Na pewno tu wzrośliśmy przerabiając w sobie trudną energię wojny…
Mam świadomość że wzrastam zarówno w trudnych jak i świetlistych wibracjach
A Czczenia wita nas gęstą mgłą i prognozą pogody z opadami śniegu. Tylko przez chwilę mamy zamiar nocować wysoko na przełęczy, po chwili zjeżdżamy w dół z szybkością 3 km/h po niewiarygodnie krętej, choć już asfaltowej uliczce.
W dolinie, już po północy kolejny szlaban i kolejna wojskowa kontrola połączona z registracją. Witamy w Czeczenii….która zaprosiła nas na nocleg w środku wsi, w akompaniamencie kropel deszczu stukających o dach.
Na drodze w stronę najwyższych gór Dagestanu.
Na drodze w stronę najwyższych gór Dagestanu. 06.10.2017
Ile można siedzieć w ropie!
Krótko mówiąc dawno nie pisałem , a za każdym razem jak otwieram stronę to na pierwszym miejscu jest to moje zdjęcie w termalnym basenie.
Postanowiłem to zmienić.
Tak więc po solidnym odpoczynku, zrzuceniu napięcia które łyknęliśmy w zmilitaryzowanych górach – pojechaliśmy dalej…..
Drogą na południe oczywiście , wzdłuż brzegu morza, w stronę granicy z Azerbejdżanem.
Po drodze stare miasto, port i twierdza Derbent.
Miłośnikami zabytków nie jesteśmy, jednak tyle razy słyszeliśmy pytanie – czy byliście w Derbencie? Zatrzymaliśmy się zatem w twierdzy dla……… widoku na otwarte morze.
Potem dalej w kierunku granicy i drogą wzdłuż jej biegu na zachód, tak by wjechać w ciasne doliny pasma górskiego do miejscowości Achty.
Jest to znane miejsce, kiedyś sanatorium z mineralnymi gorącymi wodami. Dziś coś w rodzaju łaźni z wannami do kąpieli.
Miejsce to jest również niezwykłe, bo znajduje się u podnóża największego lodowcowego szczytu Dagestanu Bazardiuzi (4466 m) , oraz inny lodowiec Szalbuzdag (4142 m. n.p.m.). Już po ciemku, wieczorkiem pierwszy raz zanurzyliśmy się w mineralno-jajecznej wrzącej kąpieli… A potem rozanieleni ciepłem które wniknęło głęboko w ciało, po prostu zasnęliśmy na parkingu pod źródłami…….
Piaszczyste plaże morza Kaspijskiego
Piaszczyste plaże morza Kaspijskiego 28.09-02.10.2017
Nadszedł taki czas, czas lekkości, radości, bycia tam gdzie przestrzeń zaprasza i utula jako pożądanego gościa.
Ten nasz malutki raj zlokalizowany był przy miasteczku Izberbasz. Tak po prostu na plaży gdzie zarówno w jedną jak i druga stronę można było spacerować bez ograniczeń.
Właściwie czułem się jakbym postawił swój pensjonat, bowiem była to kilkuset metrowa wydmowa przerwa pomiędzy nieczynnymi o tej porze roku hotelami.
Morze, mewy i my ( no… jeszcze piasek i stada różnych duszków tego miejsca). Kocham takie miejsca gdzie staję swobodnie na krawędzi wody i obserwuję przyrodę przez przednią szybę naszej oranżerio-kawiarni.
I tak od świtu do zmierzchu, bez ciśnienia wykonania jakiegoś planu. Na przestrzeni dnia przewalają się nad nami stada chmur . Jedne są ciężkie, inne dają przebłyski słońca.
Słoneczko pozwala na kąpiel w morzu. Gdyby nie wiatr , byłoby tu normalnie ciepło, a morze ma temperaturę polskiego Bałtyku latem, choć to już październik.
Cudowną magię tych chwil uchwyciłaby zapewne Brygidka w swoich opisach, ja starałem się to oddać na zdjęciach.
Zatopieni w szumie fali pozwoliliśmy aby przepłynęło kilka dni….
Kontrasty na drodze do morza Kaspijskiego
Kontrasty na drodze do morza Kaspijskiego 26-27.09.2017
Dagestan – kraj kontrastów. Tak nam się pokazuje, jest bowiem złożony z ponad 36 nacji – rodów posługujących się swoimi językami do dzisiaj. Mogą się porozumieć ze sobą tylko dzięki urzędowemu językowi rosyjskiemu. W tradycji tych rodów od …..zarania dziejów jest spór , a nie tak rzadko wojna. Z drugiej strony wiara muzułmańska mająca wdrukowany w siebie zapis gościnności, którą obdarza się przybysza. Tak więc z jednej strony co kawałek spotykamy się z życzliwością, gościnnością w postaci prezentów i zaproszeń, a z drugiej po ulicach jeżdżą wojskowe ciężarówki i czołgi na gumowych kołach należące do federalnej armii rosyjskiej. W tej chwili pełnią służbę rozjemczą pilnując porządku pomiędzy klanami, ponieważ członkowie niektórych rodów sympatyzują ze „skrajnymi” odłamami muzułmanizmu , a inni wyznają formę „miękkiego”. Ci górale jak mówią o sobie „gorącej krwi” jeszcze do tego mają jeszcze tendencje do oderwania się od Rosji. Napięcie minionej wojny czuje się do dziś………. ma to dla mnie swój ciężar, zwykle w przestrzeniach przyrody czuję się “lekko jak u siebie”, lub jak powiedział jakiś francuz “w zakątku swojego wielkiego ogrodu, w którym jeszcze nie byłem”. Tu jednak takiego uczucia brak……
Jak zwykle na drodze mijamy punkty kontroli wojskowej lub policyjnej. Nawet policjanci są uzbrojeni w automaty i trzymają się grupami. Liczba kontroli dziennych dochodzi do siedmiu. Za każdym razem trzeba opowiadać o trasie minionej i celu podróży. Większość nie kryje zadowolenia że mówimy po rosyjsku i że można przy okazji kontroli pogaworzyć jak jest u nas w Polsce. Żołnierze pochodzący z centralnej Rosji najczęściej nie kryją zdziwienia – „ po co wyście tu przyjechali – nie lepiej nad morze Czarne?” . Uspokajamy ich że tam też dotrzemy, a tu nam się podoba bo gór wielokrotnie więcej niż u nas w kraju i to w wydaniu z dodatkiem regionalnej kuchni serwowanej najczęściej przez babuszki w garkuchniach………….a to już umarło w Polsce na dobre.
Pomimo że zmierzamy asfaltową drogą jest nam dobrze. Biegnie dnem górskiej doliny, z biegiem rzeki lub wzdłuż zalewu mijając wioseczki i miasteczka. Jeziora te powstały za komuny aby produkować prąd i stanowić rezerwuar wody pitnej dla mieszkańców. Najczęściej widzimy w nich krystaliczną wodę.
W miasteczkach obserwujemy pilnie zachowanie mieszkańców, nie zawsze jest ono sympatyczne względem Rosjan Słowian na jakich wyglądamy, jednak po rozwianiu wątpliwości co do pochodzenia stajemy się obiektem „skomasowanego ataku gościnności”. I tak właśnie siedząc w aucie raz jeden w miejscowości której nazwa i tak nic by Wam nie powiedziała – zostaliśmy namierzeni, rozpoznani i zaskoczeni prezentem w postaci wielkiej pizzy.
Niestety ze względu na porę dnia i nocy zdjęcia z darczyńcami są nieostre. „Krąg obdarowywania” który tu funkcjonuje od pokoleń działa świetnie. Dajesz prezent, a za jakiś czas na pewno ktoś inny Cię obdaruje……………..
Jestem świadomy że świat przed moimi oczami rozgrywa się dla mnie
Zauważam świat taki jaki jest, a skupiam się na tym w czym chcę uczestniczyć