Łowozjero
now browsing by tag
Półwysep Kola styczeń 2008 – notatki z zakurzonego pamiętnika część I
W poszukiwaniu kosmicznego pyłu – notatki z zakurzonego pamiętnika Rosja – Półwysep Kola styczeń 2008
Naszą podróż na Północ Rosji natchnieni filmem „Złoty Kompas” zatytułowaliśmy „ W poszukiwaniu kosmicznego pyłu – zorzy , pustki, siebie”
W podroży uczestniczyłam ja – Brygida i mój partner życiowy Bartek
Trasa podróży: Bielsko-Biała- Warszawa – Mińsk – Petersburg – Murmańsk – Łowozjero – Krasnoszczele – Łowozjero – Kirowsk – Apatyty – Moskwa – Brześć – Katowice – Bielsko-Biała
Termin 27 grudzień 2007 – 24 styczeń 2008 – 30 dni
Syciliśmy się urokami Petersburga, gdzie przeżyliśmy cudowny Nowy Rok, urokami spokojnego podróżowania pociągami , gdzie życie płynie swoim rytmem, magią północy i na koniec zajrzeliśmy do Moskwy by odwiedzić Kreml i Plac Czerwony.
Poznaliśmy wspaniałych ludzi którzy długo pozostaną w naszych sercach.
Ta krótka opowieść którą chcemy przedstawić na początek to 3 dni z naszego spotkania z północą.
9 styczeń 2008 (15 dzień) – środa
Czas jechać do Łowoziero . Jesteśmy bardzo już zmęczeni miastem . Z jednej strony ciężko się żegnać z naszymi gospodarzami z drugiej strony z ulgą opuszczamy to ponad 300 000 miasto Murmańsk.
Pobudka o 6 i o 8 autobus z Murmańska .
Do Łowozjiero jedzie się z przesiadką Olieniogorsku i Rewdzie.
Z Murmańska do Oleniogorska jedziemy bardzo komfortowym autobusem , który jedzie do Kirowska (jeden z dwóch wielkich zimowych kurortów Rosji) , jedzie z nami wielu narciarzy. Mimo, ze dziś pierwszy dzień pracy po noworocznym święcie, Cena biletu 158 rubli na osobę. O 10 jesteśmy w Olieniogorsku . Tutaj mamy godzinę czasu na przesiadkę na autobus do Rewdy . Jemy śniadanie i grzejemy się w dworcowej kawiarni. Dworce autobusowe są okropne , natomiast kolejowe przepiękne.
Podjeżdża nasz autobus niestety już nie tak luksusowy i ruszamy……….
Zrobiło się z miarę jasno i słońce próbuje przebić się przez horyzont , widoki za oknem są przepiekane, tak dzikie, jednymi oznakami cywilizacji są słupy elektryczne , oraz zapuszczone gdzieś w tajdze maleńkie koszary wojskowe.
Dojeżdżamy do Rewdy. Przejazd kosztował 102 ruble i trwał godzinę, po oblodzonej jak lodowisko drodze., gdzie biała linia prześwitywała spod lodu.
Wreszcie trochę spokoju i wiejskich klimatów, słońce dalej bez skutku próbuje przebić horyzont , co tworzy coś w rodzaju nieustannego wschodu słońca. Wschodu słońca który trwa cały dzień nocy polarnej tj. około trzech godzin.
Mamy godzinę czasu do autobusu. Prywatni taksówkarze oferują swoje usługi, jednak my nie wiedzieć dlaczego , wolimy poczekać na autobus.
Podjeżdża jeszcze gorszy od poprzedniego , ma się wrażenie , ze za chwilę może się rozpaść .jednak braki techniczne, nadrabia widok kobiet w futrach i butach z renifera. Wchodzimy do autobusu zajmujemy miejsce siedzące płacimy konduktorowi 35 + 12 za bagaż i ruszamy lodową droga przez dzicz.
Dojeżdżamy do Łowoziero , wysiadamy z autobusu, a tutaj przechodząca kobieta widząc 2 zabłąkanych turystów – jest pierwszy dzień po świętach – pyta czy nie potrzebujemy noclegu i czy nie chcemy pojechać na wycieczkę do domku w tundrze.
Niebiosa nam ja zesłały. Okazało się, że jest księgową w najtańszym hotelu lub inaczej mówiąc Misji luterańskiej , a jej zięć wozi turystów skuterem na wycieczki.
W hotelu siejemy lekkie zdziwienie , gdyż życzymy sobie jasno i stanowczo najtańszego łóżka bez wyżywienia. Cena 300 od osoby . Pokój wieloosobowy czyściutki , łazienka na korytarzu również czyściutka. To, że jest ciepło , to chyba nie trzeba pisać gdyż , to urok Rosji. W pomieszczeniach jest zazwyczaj koło 25 stopni. Rosjanie mówią mamy ropę , nas stać. To rozumiem, tylko dlaczego nie otwierają okien…..
Po zagospodarowaniu się w pokoju wołamy Pana od wycieczek na skuterze. Po lekkim targu – jest przecież martwy sezon, w hotelu , a może i w całym Łowoziero jesteśmy jedynymi turystami – ustalamy cenę wycieczki do domku w tundrze na dwa dni na 1000 od osoby . Domek znajduje się 30 km od Łowoziero 1,5 godziny jazdy , no zobaczymy
Po dwóch tygodniach spędzonych w miastach urzeka nas spokój tego miasteczka. Roześmiane dzieci jeżdżące na saneczkach . Jak musi być szczęśliwe dzieciństwo na łonie przyrody, bez zbędników cywilizacji…….. Widać to po dzieciach.
W tym małym miasteczku jest szkoła, szkoła muzyczna, sąd , muzeum i centrum kulturalne Samów.
Ciekawe jest to, że tutaj na dalekiej północy są ślady bytności człowieka z II w, są nawet ślady śnieżnego człowieka , dobrze , że i nam dane jest doświadczać energii tych miejsc.