tworzenie związku
now browsing by tag
Zaślubiny i pierwsza podróż poślubna
Zaślubiny 21 czerwca 2014 r.
W starosłowiańskie święto miłości, w przesilenie letnie, postanowiliśmy po ponad 9 latach wspólnego bycia razem postawić kropkę nad 'i' naszego związku. Tylko kropkę , ale bardzo ważną .
Przez lata nasz związek dojrzewał, przerabiały się stare sprawy , odpadały wzorce wyniesione od rodziców (gdyż jak większość małżeństw z tamtego pokolenia, nikt nie zastanawiał się nad tworzeniem związku ) związek stawał się coraz bardziej harmonijny i komunikacja bardziej rzeczowa.
Tym bardziej , że spędzaliśmy razem praktycznie całe dnie , znaliśmy na wylot swoje mocne i słabe strony . Choć czy słabe , wszystko się zmieniało, my sami się bardzo zmienialiśmy .
Droga rozwoju duchowego , czy wspólnego świadomego wzrastania , która wiele lat temu zbliżyła nas do siebie , spowodowała , że z dnia na dzień zmienialiśmy się , odchodziły stare emocje złości , lęki . Te emocje , które kiedyś były standardem z czasem pojawiały się raz na kilka miesięcy .
To również przykład na to, że można się zmieniać . My robiliśmy to razem , razem medytując , chodząc na warsztaty, czy potem je również wspólnie prowadząc.
Uczyliśmy się wspólnego bycia , gdyż tak jak pisałam żadne z nas nie wyniosło tego z domu .
Choć od początku nie stawialiśmy na kompromisy , lecz na trzecie lepsze rozwiązane , które zadowoli nas w pełni . Szukaliśmy i dalej szukamy wspólnych dróg na których nam razem bardzo dobrze . Często zdarzało się tak, że jedno z nas miało jakiś pomysł , drugie inny i co …???
Można szukać kompromisu rezygnując każdy trochę z tego co chciał , jednak dla nas silnych osobowości nigdy to nie było zadowalające, szukaliśmy wspólnej drogi która zadowoliłaby nas obu . Pozornie rezygnując z siebie , wybieraliśmy wariant , który jenak był dla nas lepszy niż ten który wymyśliliśmy sami. Czasem to różnie bywało i bywa , szczególnie wtedy gdy jedno jest przywiązane do czegoś . Jednak mamy świadomość , że przywiązania nie wnoszą nic dobrego w nasze życie poza uwiązaniem energii .
I tak wzrastaliśmy sami , wzrastając we związku.
Duchowość , podróże w przyrodnicze miejsca – szczególnie samochodem , rozszerzanie świadomości to rzeczy które zawsze nas łączyły , jednak również pomagały nam wzrastać jako jednostkom .
Najsłabsze porozumienie było na poziomie materialnym. często pojawiało się 'moje' 'twoje' , rzeczy nabyte w innej naszej rzeczywistości ciążyły, przypominając czasem o sobie nie harmonijnymi już z nami emocjami .
Dlatego zaślubiny to takie potwierdzenie , że chcemy dalej iść razem przez życie na każdym poziomie tworzyć wspólną przestrzeń zarówno na poziomie materii, umysłu i ducha .
Może byśmy wcześniej wzięli ślub, jednak nie mieliśmy pomysłu jak to zrobić .
Gdyż tradycyjny ślub i wesele nas nie interesował . Chcieliśmy w tym dniu się sami dobrze bawić, a nie robić imprezy alkoholowo-mięsnej dla tych co wypada zaprosić . Czy nawet wegańskiej i bezalkoholowej dla tych co trzeba zaprosić. Tańczyć z wujkami i ciociami . Normalnie nie chodzimy na wesela , a co dopiero robić swoje …. Już nie wspomnę o pieniądzach wydanych na to.
Aż nas olśniło , że przecież już jako dzieciom , gdy oglądaliśmy filmy na których były śluby najbardziej podobało się , gdy para młoda wyjeżdzała natychmiast po ceremonii w podróż poślubną .
Więc dlaczego tak nie zrobić .
W połowie maja poszliśmy do urzędu zarezerwować termin na 21 czerwca , gdyż jak już brać ślub to i w termin jaki nam pasuje . Tym bardziej , że przesilenie w tym roku okazało się w sobotę .
Na początku Pani stwierdziła, że nie ma terminu , najbliższy gdzieś w połowie lipca . Jednak siła opatrzności czuwała nad nami i nagle znalazła termin na godzinę 14 , gdyż ponoć ktoś zrezygnował .
Teraz zostały stroje i świadkowie . Gdyż zdecydowaliśmy się informacją o ślubie z nikim się nie dzielić . A ślub wziąć kameralnie, 'po naszemu', tylko w towarzystwie 2 świadków .
Bez rodziny i jej oczekiwań jaki powinien być .
Stroje wypożyczyliśmy . Każdy z nas gdy zobaczył swój strój niezależnie od drugiej osoby stwierdził , tak , to jest to . Później okazało się, że są to stroje idealnie pasujące do siebie . Świadkami zgodziły się być nasze 2 koleżanki .
A do ślubu zawiozła nas Landrynka , która potem praktycznie od razu – bo po krótkiej sesji fotograficznej – wielkie dzięki Kasia – zabrała nas w podróż poślubną .
Jadąc na ślub byliśmy już spakowani do podróży pierwszej podróży poślubnej
Zaraz po ślubie udaliśmy się w rejon gór Świętokrzyskich na Bal Elfów u Veni.
Ostatnio jak pisałam wcześniej, praktycznie w 90% jesteśmy na płynach , gryziemy ewentualnie warzywa czy owoce – sporadycznie zachciewajki . Arbuz zechciał posłużyć jako tort weselny, na pożywienie gości .
A potem już praktycznie o zmroku podążyliśmy bryczką na Święty Krzyż , gdzie Veni zrobiła krótką medytację , w której pojednaliśmy w sobie żeńskie i męskie energie.
Noc poślubną , chyba nie musimy pisać gdzie – bo to oczywiste, że w Landrynce .
W niedzielę dalej świętowaliśmy nasz czas , tym razem na warsztacie rozmów z istotami natury – elfami, skrzatami …… komarami, kleszczami …
Taki nasz czas . Początek wspólnego życia na materialnym , społecznym planie w duchowości i w kontakcie z duszkami natury . Czy trzeba czegoś więcej ……..????
Z Gór Świętokrzyskich udaliśmy się w kierunku naszego pięknego Bałtyku i naszym zdaniem jednych najpiękniejszych plaż , na jakich dane nam było bywać .
Po drodze przed nami wyrósł dąb Bartek – najstarszy i najbardziej znany Bartek w Polsce, który życzył swojemu imiennikowi i jego młodej żonie wszystkiego co najlepsze i takich długich lat życia jak on. Tylko troszkę w lepszym zdrowiu . Najlepiej bez zewnętrznej pomocy .
Dziękując ślicznie za cudowne życzenia powędrowaliśmy dalej , dalej w kierunku północy.
W Łodzi nie udało nam się wyjechać od razu na autostradę , jechaliśmy już troszkę zmęczeni. Jeden parking nie pasował mi na nocleg, drugi Bartkowi .
Koło Włocławka wjechaliśmy na autostradę , ale parkingi jeszcze nie były oddane do użytku . Oczka się kleiły ….
Poszła decyzja , trzeba gdzieś zjechać z autostrady i znaleźć już byle jakie miejsce i się przespać .
I nagle spod ziemi wyrosła tabliczka zjazdu na Ciechocinek .
Bardzo lubimy to uzdrowisko i z wielką radością zjechaliśmy do niego , udając się na znajome miejce 50 metrów od tężni wraz z jej wyziewami .
I tak jak pisałam wcześniej jeden parking na nocleg nie pasował mi, drugi Bartkowi , a oto znalazł się trzeci o niebo lepszy od dwóch pozostałych do którego od razu zapaliły nam się obu oczka.
Ciechocinek gościł nas praktycznie przez cały dzień , kusząc tężniami , grotami, siłowniami na otwartej przestrzeni parków, basenem z saunami .
Dziękujemy za cudowną gościnę .
Jedna rzecz jednak nas uderzyła .
Gdy byliśmy tutaj ostatni raz około 5 lat temu w cukierence Wiedeńskiej jedliśmy przepyszną babeczkę z malinami , tak pyszną , że jej smak wspominaliśmy do dziś.
Postanowiliśmy spróbować jak smakuje teraz , szczególnie gdy nie jemy cukru, soli i innych chemicznych dodatków , nie wspominając o mięsie, nabiale czy mące .
Pierwszy gryz – pełna konsternacja
-
czy to na pewno ta babeczka – brzmiało w głowie
-
na pewno zmienili jej przepis
-
tego się nie da jeść ,
-
sam cukier i dodatki chemiczne
-
i jakaś obleśna żelatyna jak glut
Po paru chwilach zaczęliśmy się śmiać ,
Wszechświat zaprowadził nas tutaj i pokazał, że gdy wysubtelnia się dietę, swoje postrzeganie ,to to co było rewelacyjne kiedyś przestaje być dobre dzisiaj .
Dopiero późnym wieczorkiem dotarliśmy nad morze w rejon Dębek. Tam również dostaliśmy lekcję, że nie należy szukać starych miejsc (jak odgrzewanych kotletów), tylko być otwartym na nowe, lepsze …..
Pozdrawiamy Was teraz z Karwińskich Błot wyjście numer 11, gdzie znaleźliśmy parking w dębowym lesie 50 metrów od plaży i jesteśmy tutaj goszczeni po królewsku . O pobycie nad morzem w kolejnych postach .
Teraz może jednak o cieszeniu się naszymi zaślubinami ze znajomymi , rodziną .
Jak wrócimy planujemy zrobić ognisko poślubne.
Zrobimy na nim parę krótkich sesji jogi śmiechu , poszamanimy, jak przyjdzie ktoś od tańców to i może potańczymy (osoby od tańców proszę przynieść swój sprzęt nagłaśniający i muzykę )
Poświętujemy pojednanie energii żeńskich i męskich .
Termin ustalimy parę dni wcześniej patrząc na prognozy – większości postaramy się wysłać zaproszenia . Jeżeli niechcący o kimś zapomnimy prosimy o zapytanie gdzieś po 7 lipca .
W związku z tym, że sami ostatnio prawie nie jemy – zapraszamy Was na wspólne świętowanie – dla ciała będzie arbuzowy tort , owoce i świeżo wyciskane soki .
Nasze zdrowie wypijemy sokami owocowymi !
Jeżeli macie ochotę to też przynieście jedzonko na wspólny stół . Najlepiej wegańskie tzn bez produktów zwierzęcych – mięsa, ryb, sera, mleka , jajek , żelatyny, a alkohol w małej ilości jeżeli ktoś ma na niego koniecznie ochotę .
Bardzo prosimy nie przynoście prezentów , nawet drobiazgów , kwiatów również . Nasze rzeczy materialne wysprzedajemy właśnie teraz na allegro, więc proszę oszczędźcie nam szukania nowych domków dla Waszych prezentów.
Tak jak pisaliśmy powyżej przynieście lepiej jedzonko, owoce na wspólny stół . Jeżeli pomimo wszystko naprawdę bardzo bardzo chcecie nam coś dać , będzie skarbonka gdzie możecie wrzucić pieniążki które chcieliście wydać na kwiatki czy drobiazg .
Te ewentualne pieniążki posłużą nam na oklejenie autka logiem naszego bloga, co planujemy zrobić w najbliższym czasie.
Zapraszamy Was serdecznie . Damy znać sms-ami .
Do zobaczenia w miłości i świetle