wdzięczność

now browsing by tag

 
 

W objęciach bajkalskiego luksusu – hotel Majak

Hotel Majak – w objęciach bajkalskiego luksusu 7-10 listopada 2015

 

 

Luksusowy hotel na brzegu Bajkału, w centrum kurorciku przyjął nas pięknym pokojem z widokiem na Bajkał i obrazem z domkiem nad Bajkałem, takim naszym gdzieś marzeniem na zatrzymanie się na dłużej. 

 

 

 

 

W cenie było śniadanie i jak zwykle jedzenie, kolejny raz pokazało nam nasze emocje. W hotelu miał być szwedzki stół, jednak z uwagi na małą ilość gości podawane było do stolików z karty, w której albo była zimna płyta, albo owsianka czy naleśniki. Zauważyłam jedno, że lubię szwedzki stół, coś tam jest zawsze dla nas, traktuję go jako ciekawostkę, bo mogę popróbować różnych rzeczy, pooceniać, pokrytykować.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia po to, aby oceniać czy krytykować,

 

Skupiam się na tym co potrzebuje moje ciało i dostarczam mu to.

 

Przecież jedzeniem ponoć dostarczamy pożywienia dla ciała, a nie dla umysłu.

Często słyszę o jedzeniu z umysłu, typu :

 

– powinno się jeść to, a to ……….. – ktoś mówi.

– a twoje ciało tego potrzebuje? – pytam.

– w telewizji mówili – ktoś odpowiada…

 

Przekonań odnośnie jedzenia jest masę, a co za tym idzie masę lęków i zastraszenia. Warto to obserwować, czy jem dlatego, że boję się, że ciału czegoś nie dostarczę – czy dlatego, że ono naprawdę tego potrzebuje.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia z lęku

 

Dostarczam ciału to czego potrzebuje TERAZ

 

A wracając do hotelu, gdy poprosiliśmy o warzywa i owoce na śniadanie dostaliśmy 3 plasterki pomidora, ogórka, papryki, gruszki, jabłka – podane tak byle jak….

Gdy zwróciłam Pani uwagę – była niemiła…

– A co mamy robić szwedzki stół dla paru osób – odburkła.

Napisałam potem list do hotelu, za 5 minut Pani stała pod drzwiami z talerzem pięknie ułożonych owoców.

 

 

Pełne zaskoczenie!

Kiedyś robiłabym wściekłą awanturę, no bo mi się należy – i hahhhaa – która nic by nie wniosła…

…a teraz nawet przeproszono mnie w piękny sposób.

 

Uwalniam się od przymusu zwracania uwagi innym w sposób agresywny

 

Zwracam uwagę innym w mądry sposób.

 

Oczywiście na drugi dzień na śniadaniu dalej nie wiedzieli co nam dać, ale chociaż to ładnie ułożyli (mimo, że napisałam w liście co jemy), jednak po zwróceniu uwagi na nasz stół zawitała sałatka z buraka, kapusty i piure ziemniaczane. Jak się potem okazało – przy rozmowie z managerem – przez parę lat mieli tylko 3 osoby jedzące inaczej – dwóch wegetarian i na surowej diecie piosenkarkę z Australii. Tak…. Rosja jest bardzo specyficzna jedzeniowo – wegetarianie czy weganie sobie poradzą, ale gdy nie je się mąki, glutenu robi się wielki problem.

Pokazało nam to, że praktycznie trzeba wziąć kartkę z tym co jemy i dać ją kucharzowi – jak będzie otwarty to coś zrobi. Bo operowanie określeniami jak np weganizm, wegetarianim , raw food może być bardzo mylące. 

 

A wracając do śniadania, normalnie to ja nie jem nic….. zazwyczaj do popołudnia, ale w takich przypadkach włączają mi się wymagania, czyli zagłuszacze wdzięczności, mądrości.

 

Uwalniam się od wymagań

 

Pozwalam sobie bez kompleksów prosić o to co ważne dla mnie.

 

Pokoik był naszym azylem z widokiem na piękny, bezmierny Bajkał, gdyby nie fakt, że spało się tragicznie – żar w pokoju (my przyzwyczajeni do 8-10 w czasie nocy, a tu co najmniej 25), gwar na ulicy jak otworzyliśmy okno – to pewnie zostalibyśmy dłużej – choćby o jedną noc.

A tak praktycznie po 48 godzinach podziękowaliśmy z wielką wdzięcznością za ten piękny czas, piękne lekcje i transformacje.

 

3 dni nad Bajkałem

Listwanka – 3 dni nad Bajkałem 7-10 listopada 2015

 

 

W środku nocy poprzez 20 wzgórz i dolin dotarliśmy do maleńkiego kurortu położonego praktycznie na skłonie góry wchodzącej w wody Bajkału u źródeł Rzeki Angary. Znaleźliśmy miejsce na przystani promu – 50 metrów Bajkału, gdzie teraz w nocy trwał połów ryb, kilkanaście średnich stateczków dryfowało gdzieś na wodzie od czasu do czasu wydając cichsze lub głośniejsze pomruki, błyskając światełkami w lekkiej mgle. Połowy zapewne ulubionego przez wszystkich turystów omula (żyje tylko w Bajkale, i do wielkości sprzedawanej w restauracjach potrzebuje rosnąć kilka lat). Takie z jednej strony sympatyczne i niesympatyczne powitanie.

 

– Bracie kto smakuje się Twoim kosztem?

 

 

Ranek powitał nas przepięknymi mgłami Bajkału i Angary. Świat wody, powietrza, ziemi stapiał się w jedność. Magia poranka, magia początku, takie piękne dzień dobry, od duchów tego miejsca.

 

 

 

 

Postanowiliśmy zostać tutaj 2-3 dni, lub do dnia przed opadami śniegu z uwagi na prostą, ale bardzo pofałdowaną drogę.

Kilka hoteli 4-gwiazdkowych na bookingu miało dobre ceny, praktycznie jak normalny pokój z łazienką bez promocji – tyle samo co płaciliśmy w za zwykły pokoik w sanatorium w Gorjaczinsku. A hotele nad samym Bajkałem i standard wysoki. Z oglądaniem musieliśmy poczekać do popołudnia gdyż wszystkie były zajęte z uwagi na niedzielę i przepiękną pogodę. Fakt, że ceny z bookingu nie pokrywały się ze słyszanymi w hotelach, ale……. Można zarezerwować przez booking – po zobaczeniu pokoju. Warto sprawdzać.

 

Piękny dzień sprzyjał spacerom. Może nie po dziczy, gdyż jak pisałam Litwanka praktycznie wbita jest w Bajkał. Więc jest Bajkał, czasem kamieniste plaże nad nim, droga, trochę zabudowań i skłon góry. Ale nawet spacer koło drogi z widokiem nad Bajkał w pięknym słońcu i ciepełku, cieszył nas bardzo.

 

 

 

 

Odwiedziliśmy bajkalskie muzeum (wstęp 310 rubli od osoby, 130 fotografowanie) gdzie mogliśmy bliżej poznać życie jeziora.

A Bartek bliżej poznać swojego brata – o analogii jezior Chubsugul i Bajkału, jak do relacji Bartka z jego bratem pisaliśmy http://brygidaibartek.pl/mlodszy-brat-starszy-brat-bajkal-chubsugul-bartek-slawek/

 

– Bracie chcę Cię poznać bliżej, zrozumieć i zobaczyć Twoje piękno – dźwięczało w przestrzeni…

 

Muzeum pokazuje powstawanie Bajkału, jego faunę i florę. Zabiera podróż symulowaną łodzią podwodną w najgłębsze miejsce Bajkału, pokazując, że wiele ryb może żyć bez światła słonecznego, nawet tutejsze foki nerpy jakiś czas potrafią przebywać w ciemnych głębinach.

 

 

 

Podróż w głąb Bajkału to jak podróż do wewnątrz siebie, swojego poczęcia, swojej istoty.

W akwariach pływają tutejsze rybki (i nie tylko rybki). Omul to zdecydowanie złota rybka. Dlatego gdy stanęliśmy przy niej poprosiliśmy zgodnie z przekonaniem o spełnienie trzech życzeń. Wypuścić jej nie mogliśmy, jednak daliśmy jej i sobie przyzwolenie na wolność.

Tak wolność …….. im bardziej zagłębiamy się w jej subtelności tym bardziej widzimy ile niepotrzebnych i bezsensownych przekonań nam ją blokuje.

 

Pozwalam sobie iść drogą wolności.

 

A rybki … tak jak kiedyś powiedział mi miś w zoo, chcą bliżej poznać człowieka i dlatego decydują się na ograniczenie swojej wolności. Może dzięki tym zwierzęcym pionierom, zamiast je zjadać będziemy tak psa, czy kota traktować jako przyjaciół i pełno prawne istoty na ziemi. Poza tym zwierzęta, tak samo jak ludzie chcą doświadczyć zmian.

 

 

 

 

A wracając do omula, czy zjadanie złotej rybki jest dozwolone???

Może zamiast chcąc realizować marzenia, zajadamy je???

My poprosiliśmy złotego pięknego starego omula o nasze szczęście, miłość, lekkość, bezpieczeństwo, obfitość. Posyłając dużo świetlistej energii.

Przywitaliśmy się również z nerpami, tutejszymi fokami, które w naturze nie chciały nam się pokazać, a tutaj wesoło pływały po swoim baseniku.

 

 

Urzekły nas zdjęcia Olgi Kamienskiej bajkalskiego lodu i poprosiliśmy Bajkał o możliwość spotkania, gdy jego wody w swojej górnej warstwie zatrzymają się na jakiś czas. 

 

 

I tak aż do zachodu słońca poddaliśmy się kontemplacji okolicznych miejsc, aby potem wejść do czterogwiezdnego hotelu Majak w centrum miasteczka. Wybraliśmy pokój półlux z widokiem na Bajkał – na 5 piętrze w rewelacyjnej cenie ze śniadaniem 2750 rubli (170 zł cały pokój + śniadanie).

Teraz można było popatrzeć dalej w Bajkał, jednak od Bajkału dzieliła nas ruchliwa, głośna droga…

 

– Bracie dlaczego inni tak chcą nas rozdzielić, pokłócić???

 

Bartek znów patrzył na swojego brata z góry… chciał dostrzec go jak najwięcej, w oddali migotały ośnieżone szczyty, miejsce pozwalało nam transformować wiele spraw. Przestrzeń pozwalała na zmiany. Bajkał swoją niesamowitą przezroczystością pomagał nam stawać się bardziej przezroczystym, bardziej zgodnym z sobą. Bajkał jest do 40 metrów przezroczysty, a do 100 dociera światło.

 

Staję się coraz bardziej przezroczysta i przejrzysta dla siebie.

 

Czasem przychodzi do mnie taka refleksja, że dziś rzeki jeziora są coraz bardziej zanieczyszczone, gdyż ludzie coraz bardziej przybierają maski, zanieczyszczając swoją wewnętrzną przejrzystość.

 

Bezpiecznie i spokojnie uwalniam się od tego co blokuje moją przejrzystość.

 

Przejrzystość świata, ludzi, przyrody, a przede wszystkim mnie samej.

 

 

I tak syciliśmy się pobytem tutaj, chciałoby się zostać dłużej, jednak pojawiały się lęki co będzie jak napada śnieg, przyjdą mrozy. Pojawiał się lęk przed opisywaną wszędzie syberyjską zimą. Lęk który zastępował prowadzenie. Miałam wrażenie, że chcę jak najszybciej wyjechać z Syberii, żeby broń boże nie doświadczyć lodowych dróg czy zimna. Lęki, które nie pozwalają zwolnić, nie pozwalają na to by żyć.

 

Uwalniam się od przymusu uciekania od tego czego się boję

 

Pozwalam sobie przyjrzeć temu czego się boję i świadomie zdecydować czy w to wchodzę czy nie

 

I tak po 2 dniach pobytu podziękowaliśmy pokoikowi (dokupiliśmy pobyt do 16-tej godziny ), oraz Listwiance i o zachodzie słońce, zachowując w sercu świetlisty Bajkał, ruszyliśmy w kierunku Irkucka.

 

 

 

Więcej o listwance https://pl.wikipedia.org/wiki/Listwianka

 

Listwianka (ros. Листвянка) – miejscowość w obwodzie irkuckim Rosji, nad brzegiem jeziora Bajkał, w pobliżu miejsca, gdzie rzeka Angara bierze swój początek z Bajkału. Nazwa pochodzi od rosyjskiej nazwy modrzewi (ros.Лиственница), które są istotnym składnikiem przyległej tajgi.

W miejscowości znajduje się Instytut Limnologiczny, prowadzący badania naukowe biologii, hydrologii i geologii Bajkału. Przy Instytucie ulokowano Muzeumlimnologiczne z bogatą ekspozycją poświęconą Bajkałowi.

Listwianka jest najpopularniejszą miejscowością turystyczną nad brzegiem Bajkału, gdyż leży najbliżej Irkucka, z którym ma dobre połączenia komunikacyjne autobusowe i samochodowe. Dlatego też w osadzie dość dobrze rozwinięta jest baza noclegowa. Atrakcją turystyczną jest także niewielka góra Kamień Czerskiego, wznoszący się nad zachodnią częścią Listwianki, ponieważ rozciąga się z niego bardzo dobra panorama na źródło Angary i Bajkał. Zimą działa tu wyciąg narciarski. Nazwa szczytu upamiętnia polskiego zesłańca i geologa Jana Czerskiego. W osadzie zabytkowa cerkiew z 1846 fundowana przez kupca Ksenofonta Sieriebriakowa z częściowo oryginalnym ikonostasem i resztą wystroju oraz fokarium z pokazami tresowanych fok bajkalskich.

Listwianka jest także portem bajkalskim dla floty statków turystycznych, rybackich i badawczych. W ostatnich latach większość statków rybackich adaptowano na turystyczne. W porcie zatrzymują się statki turystyczne pływające z Irkucka do ważniejszych przystani nad całym Bajkałem. Oprócz tego ma połączenie promowez miejscowością Bajkał na drugim brzegu Angary, która jest głównym portem handlowym południowego Bajkału oraz końcową stacją zabytkowej linii kolejowej Bajkał – Sliudianka, będącej jedną z głównych atrakcji turystycznych rejonu irkuckiego.

 

Z wdzięcznością za odśnieżone drogi Iwołgińsk – Irkuck

Z wdzięcznością za odśnieżone drogi Iwołgińsk – Irkuck 3-7 listopada 2015

 

 

Jechaliśmy do Iwołgińskiego datzanu również z pytaniem, gdzie podążać dalej. Gdzieś marzyły się wschodnie kierunki, gdzieś migotała Jakucja – szczególnie Bartkowi. Ja czułam, mimo wielkiej fascynacji wschodem, że skoro zima idzie to czas w bardziej południowe strony. Może za dużo leków i racjonalizmu, a może nie czas na jazdę w syberyjską zimę.

Już czarną drogą dojechaliśmy do Ułan Ude gdzie odwiedziliśmy naszą znajomą chińską knajpkę i pojechaliśmy na nasze ulubione miejsce noclegowe. Dzięki miesięcznym okresom bezwizowym w Mongolii – Ułan Ude stało się naszym częstym domem.

Noc była zimna, można rzec bardzo zimna, rano landrynka z trudem zapaliła dopiero za trzecim razem długiego hehłania, rzut oka na termometr i okazało się, że w nocy minimalna na zewnątrz była minus 20,5 stopnia z wiatrem (szok – jeszcze tydzień temu jak byliśmy na Gobi było w słońcu plus 27 stopni).

– Czas się ewakuować – stwierdził marzący o północno-wschodnich kierunkach Bartek – w Finlandii sypialiśmy przy minus 27 – ale tam było super paliwo do auta.

Ruszyliśmy w drogę do Irkucka, tylko 460 km, większość przez góry.

I znowu zaczęła się zabawa umysłu w lęki. Przełęcze, zakręty, serpentyny z lodem i rozpędzone tiry, ciało robiło się sparaliżowane. Zamiast cieszyć z pięknej zimy skupione było na szukaniu czy nie ma gdzieś zagrożenia. Mijały kilometry… droga była różna, nie wiedzieć czemu czasem na prostej czarna, czasem na zakrętach i wirażach lodowa, najczęściej mieszana. Gdzieś próbowałam przekonać siebie, że przecież lód nie ma nic wspólnego z faktycznym zagrożeniem, gdyż wola życia i przeżycia jest głównym czynnikiem naszego życia.

 

 

Powoli, powoli paraliżujący lęk ustępował takiemu jaki można było obserwować, czuć go, i cieszyć się pięknem drogi.

Stopień zalodzenia zależał od gminy, od tego jak poradziła sobie z odśnieżaniem, czy sypnięciem soli w odpowiednim momencie.

Wiadomo, powyżej minus 20 stopni sól nie działa, jednak na razie jest początek zimy i tam gdzie została dana spełniła swoje zadanie. Gdzieś rodziły się wymagania….

– Patrz tamci zrobili, a Ci na płaskim nie potrafią – mówiłam do Bartka gdy widać było, że gmina przyspała. Tak, tak… wymagania tak powszechne w naszym świecie, praktycznie od urodzenia czegoś się od nas wymaga, a my wymagamy od innych, nie widząc ich wokół, skupiając się tylko na wymaganiach.

 

Uwalniam się od przymusu wymagań od siebie i innych, od świata…

 

Bo wymagania przyćmiewają wdzięczność….. bo przecież mi się należy.

Należy, należy… non stop – należy.

Należy – pociąga za sobą ocenę, krytykę.

I co dalej……..

Zamiast skupiać się tam gdzie pięknie przygotowana czarna droga i dziękować za nią, skupiamy się na innej nie doskonałej i oceniamy, porównujemy. A przecież zgodnie z prawami wszechświata:

 

Energią idzie za uwagą

 

Więc, chyba w moim interesie jest jeździć po czarnych drogach. A wdzięczność jak miłość ma bardzo wysokie wibracje.

Skupiam się w moim życiu na wdzięczności za to co dobre dla mnie.

 

 

 

I tak w refleksjach nad drogą przejechaliśmy ok. 150 km i dojechaliśmy nad Bajkał. Droga usłyszała nasza wdzięczność i mimo pięknie górskiego przebiegu zrobiła się praktycznie czarna. Cieszyliśmy się ponownie kontaktem z Bajkałem, z jego energią. Zresztą Bajkał po upalnym lecie oddaje temperaturę do otoczenia i w jego sąsiedztwie po ostatnich mrozach, zrobiło się wręcz upalnie ok. 0 stopni.

Nocleg w ciepłej aurze i kolejne dylematy gdzie jechać – Bartka zaprasza górski kurort Arszan, wyspa Olchon z skałą Szamanką. Ja gdzieś czuję dystans. Gdy ciesząc się ciepłem okolic Bajkału odpuszczamy wyjazd do Arszanu (położony między 2000-3000 tysiecznikami z temperatura teraz poniżej już minus 20 stopni ( link do mojego pobytu 2 lata temu http://brygidaibartek.pl/arszan-gorski-kurort-buriacji/ ) Bajkał zaprasza mnie całym sobą.

Czuję niesamowitą radość kontaktu i pierwszy raz zaproszenie do dłuższego pobytu.

 

 

 

 

Bajkał to również symbol starszego brata Bartka, coś się odblokowuje.

– To jedźmy na Olchon – pada moja propozycja, wspominając mój pobyt 2 lata temu (http://brygidaibartek.pl/tag/plaze-olchon/)

Po praktycznie czarnym asfalcie przemierzamy najbardziej górzystą drogę na naszej trasie z Ułan-Ude do Irkucka. 70km drogą pełną serpentyn, zjazdów, podjazdów, czasami dochodzącym do kilkunastu procent. Dziękujemy wszechświatowi, ludziom opiekującym się ta drogą za tę wspaniałą nawierzchnię i w pełni wdzięczności zjeżdżamy do Irkucka, skąd kierujemy się w stronę wyspy Olchon. Nadchodzi zmrok, a droga robi się coraz bardziej lodowa, gdy staje się całkiem lodową – ok. 80 km za Irkuckiem – odpuszczamy. Jazdę bowiem przez kolejne 200 km po lodzie uznajemy za bezsensowną – mamy praktycznie letnie opony rzecz jasna bez kolców (do tego świadomość powrotu po lodzie).

– Dlaczego utrudniam kontakt z bratem? – zastanawia się Bartek –

czemu nie można wybrać najprostszych rozwiązań np. pozostanie nad Bajkałem w Studzienkach (miejscowości przed górskimi serpentynami), czy wyjazd do największego Bajkalskiego kurortu Listwanki oddalonej 60 km od Irkucka?

No właśnie dlaczego utrudniam kontakt z bratem? – zastanawia się znów Bartek.

I tak podążając za tym co najprostsze pojechaliśmy do Listwianki (bo i tak jadąc w kierunku Olchonu zostało nam 200 km, a wracając się i jadąc do Listwanki tylko 140 km).

 

Uwalniam się od przymusu komplikowania kontaktów z najbliższymi

 

Wybieram najprostszą formę kontaktu z najbliższymi

 

 

 

 

Magiczna noc i dzionek i stóp Araratu

Magiczna noc i poranek u stóp Araratu. 3 listopada 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Są miejsca, góry, które mają w sobie taką magię, że gdy je widzimy praktycznie skaczemy z radości.

I tak właśnie jest z Araratem, gdy się pojawia, wystawia swoją twarzyczkę za chmur zapominamy o całym świecie i wpatrujemy się w jego obraz.

Gdy zjeżdżaliśmy z Gegharda do Erewania również w pewnym momencie zamigotał w oddali, sprawiając wiele radości.

Do Nagornego Karabachu chcieliśmy jechać przez przełęcze koło Sevanu, jednak po ostatnich opadach śniegu, nie wiadomo, czy jest to realne. Dlatego wybraliśmy najgłówniejszą drogę. Śnieg jest już na wysokości ok 2000 m.n.p.m , a główne drogi przynajmniej będą ośnieżane. Należy pamiętać, że Armenia to kraj górzysty. I przełęcze na 1500-2500 nie należą do rzadkości, nawet na najgłówniejszych drogach.

Podążyliśmy więc z Erewania znajomą nam drogą na południe.

Bartek wpadł na pomysł aby spać pod monastyrem Khor Virap.

Pomysł świetny, bo gdy jedzie się nocą w miejscach zurbanizowanych, dobrze mieć jakąś pewną miejscówkę.

A w Khor Virap już byliśmy 

http://brygidaibartek.pl/z-poranna-wizyta-u-sniezynki/

Gdy praktycznie o północy podjechaliśmy na miejsce w okolicznych polach uprawy winorośli, słychać były z tureckiej strony modły z meczecie.

Tak blisko, a tak daleko.

Turcja tuż za miedzą, a granice zamknięte. To my ludzie stawiamy sobie i innym granice, obrażając się, wojując, uznając coś za lepsze lub gorsze.

 

Nagle mnie olśniło, tutaj będzie piękny wschód słońca, szczególnie jeżeli śnieżynka – Ararat zechce nam się pokazać.

Właśnie spanie w landrynce daje możliwość sycenia się takimi miejscami i widokami ( zwykle hoteli w takich miejscach nie ma). Dziękujemy jej za cudowny domek.

Już przed wschodem słońca góra zaczęła wyłaniać się z mroku, oświetlając sobą przestrzeń.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A potem zaczął się taniec, słońce zaczęło powoli oświetlać ją, zaczynając od czubka i powoli, powoli schodząc niżej.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Aby z pewnej chwili pozwolić rozbłysnąć w pełnym świetle. Patrzyliśmy jak urzeczeni, robiąc zdjęcia i dziękując duchom miejsca, wszechświatowi za te cuda, których możemy doświadczać.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I znowu zapomina się o wszystkim, o przyszłości, przeszłości, dla takiego momentu warto doświadczać nawet różnych niewygód i trudów.

 

A jak to zrobić, aby każdy dzień był taki jak te magiczne momenty?

 

Trzeba by pamiętać w każdej chwili dnia o spływającej na nas boskiej energii, o świetle które rozpromienia nas i widzieć go w innych osobach , jak emanuje ze zwierząt , roślin i kamieni. Zauważać ich piękno i życzyć wszystkiego co dobre.

 

Jestem tu i teraz w pełnej jedności ze światem miłości, radości, zachwycie, wdzięczności ciszy i spokoju.

 

Boska energia odżywia i napełnia każdą komórkę mojego ciała, a nadmiarem mogę się podzielić z innymi.

 

Słowa nie są w stanie oddać tej przestrzeni, która tworzy się gdy pozwalamy sobie doświadczać jedności w radości i zachwycie. Bez oceny, analizy i komentarzy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Gdy weszłam w kontakt z górą stwierdziła:

Ja jestem góra i do nikogo nie należę, kto chce mnie posiadać ten mnie straci.

Jakie to adekwatne do sytuacji, a również tego co wiemy o przywiązaniach. Im bardziej coś chcesz tym, to ucieka, gdy odpuszczasz przychodzi.

Takie prawa natury.

Góra nazwała siebie wulkanem emocji.

Wulkan daje majestat, siłę, szacunek. Każdy boi się zdenerwować go, bo jak wybuchnie to ile złego się podzieje.

A czy wulkan tym manipuluje? Dlaczego tak robi?

Bo ma przekonanie, że inaczej inni wejdą mu na głowę, że straci kontrolę nad rzeczywistością, że w ten sposób musi ustalać granice.

Emocje pomagają żyć i funkcjonować w świecie. Pomagają zaistnieć.

 

Miłość prowadzi mnie przez życie

 

Wyjeżdżając późnym popołudniem śnieżynka (Ararat) dalej do nas machała i zapraszała w swoje progi.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jeszcze raz podziękowaliśmy za cudowny czas i pojechaliśmy dalej w kierunku Goris. Oglądając tym razem góry Armenii śnieżnych kołderkach.

Po ostatnich deszczach wszystko było przy cukrowane już od 1500 m.n.p.m 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

ŻE WAM SIĘ CHCE……

 

Szczególnie wiele znajomych osób mówiło nam przed tym wyjazdem :

 

ŻE WAM SIĘ CHCE”

 

Tak, to znak czasu , synonimem tego jest luksus , wyjazd z luksusowego domu – szybkim luksusowym samolotem i pobyt w jeszcze bardziej luksusowym hotelu – to cel i marzenie większości POLAKÓW, EUROPEJCZYKÓW …..

 

Ten kto jedzie pod namiot w proste warunki to frajer, dziad . Oto kolejny cel – poczucie bycia lepszymi od innych .

 

My jednak podeprzemy się filozofią Łazariewa , twórcy „Diagnostyki Karmy „. Wg niego (i nie tylko) przebywanie w dobrobycie powoduje dla większości przywiązanie do niego . Jest to bardzo niebezpieczne dla duszy , która po czasie staje się chciwa i harda . Dlatego sadzimy , że ta okresowa rezygnacja z dobrobytu życia , którą uskuteczniamy wskakując w auto, śpiąc w nim w zimie bez łazienki , bez komfortu pewności fajnego bezpiecznego noclegu i z innymi wieloma niewiadomymi , daje pozytywne wręcz terapeutyczne działanie . Taka terapia, która sprawia nam wielką radość . Pozwala odzyskać równowagę .

 

Człowiek przyzwyczajony i uznający za rzecz oczywistą standard życia europejczyka , nie zauważa ile otrzymuje darów od życia .

 

Gubi się WDZIĘCZNOŚĆ !!!

 

Wystarczy jednak okresowa rezygnacja ,a wszystkie te udogodnienia jak przestrzeń ogrzewanych pomieszczeń , ciepły prysznic , WC spłukiwane , przestronna kuchnia stają się zauważalnym luksusem (który wcale nie jest standardem światowym) .

 

BUDZI SIĘ WDZIĘCZNOŚĆ DO WSZECHŚWIATA i poczucie , że tak naprawdę to on o nas niezłe dba na co dzień.

 

Pamiętajmy , że 80% ludzkości na ziemi żyje na niższej stopie materialnej , niż POLACY”

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA