Wołga
now browsing by tag
Delta rzeki Wołgi – lotosowe królestwo
Delta rzeki Wołgi – lotosowe królestwo 04-10.09.2017
Cały teren delty Wołgi słynie z pól lotosowych, mieliśmy kilka koordynatów, niestety to właśnie one zostały mocno nadwyrężone przez aurę w postaci wiosennej wysokiej fali, a potem suszy i małej ilości wody w rzekach. Miejscowe anioły podpowiadają gdzie szukać pięknych lotosowych pól i to dzięki nim i naszym aniołom opiekuńczym kolejny raz cieszymy się tym kwiatem miłości.
Zazwyczaj są to małe grupki, bo okres ich kwitnienia przypada od połowy lipca do połowy sierpnia. Jednak każde spotkanie z nimi daje dużo radości i kreacji z aparatem w ręku.
Według buddystów (cytat z Lama Ole Nydahl) „lotos jest symbolem całkowitej czystości, wyrasta z ciemnych bagien, ale pozostaje nie splamiony i nie zanieczyszczony błotem, nasiono lotosu wyrasta nie z ziemskie gleby lecz z wody i dlatego jest mu przypisywane boskie znaczenie, spontanicznie powstałe. Zrodzony z lotosu oznacza w swej naturze czysty, nie jak nieskazitelna dziewica która nigdy się nie kochała i niczego nie przeżywała, lecz czysty doskonałością przekształcania autentycznych różnorodnych doświadczeń, mających swe korzenie w prawdziwym życiu. Jest centrum zjawisk prawdziwą energią przyjmowania tego co się pojawia, wykorzystaniem i transformacją”.
I właśnie niezależnie jakie są nasze korzenie, jaką przeżyliśmy przeszłość mamy moc zmiany, transformacji tego w to co chcemy, a inaczej mówiąc w czystość stworzenia.
Uwalniam się od przeszłości,
Pozwalam sobie na transformację.
Lotos pokazuje nam również inną ważną rzecz.
Rośnie w bagnie, a zachowuje swoje piękno i wcale nie przeszkadza mu, że ludzie wokół tego piękna nie doceniają, zamiast czuć jego zapach, wolą palić papierosy. On jest na swoim miejscu w swoim pięknie i w swojej historii.
Uwalniam się od przekonania, że w syfie dookoła nie można lśnić swoim pięknem
Uwalniam się od przekonania, że inni muszą doceniać moje piękno, czy w ogóle je widzieć
Uwalniam się od przymusu narzucania innym faktu, że jestem piękna i terroryzowania innym przymusem zauważenia mnie
Lśnię swoim pięknem dla siebie i w każdych warunkach, bez narzucania tego innym.
A tutaj w dolinie Wołgi też tak jest, energetyka niska – pełna beznadziei, wsie podupadłe, ludzie zgorzkniali, cała przestrzeń krzyczy – tu źle, niedobrze.
– Po co tu przyjechaliście? – pytają spotkani ludzie.
– Tu przecież nic nie ma – dodają.
Bo nic nie ma dla nich.
Do tego smród bagien, zakwitłej wody, kup zwierząt…
I między tym piękne lotosy, które nie chcą zmieniać rzeczywistości wokół poprzez narzucenie czegokolwiek innym.
Stoją pachną i po prostu są….
I mogą być tylko w swoim naturalnym środowisku, gdyż zerwane we flakonie przeżywają parę godzin.
Dlatego nikt ich nie sprzedaje, nie zrywa, nie pakuje chemią, aby były piękniejsze. One po prostu są…
I ten co chce piękna – je zauważa, ten który woli coś innego zostawia je w spokoju.
I tak dwa pozornie sprzeczne światy funkcjonują obok siebie, pokazując różnorodność świata.
Akceptuję różnorodność świata, zachowując przy tym siebie
– Zachowaj siebie, gdziekolwiek jesteś , po prostu bądź sobą. Na świecie jest miejsce dla każdego pamiętaj o tym – mówiły swoim wdzięcznym subtelnym głosikiem.
Dziękujemy za to przesłanie, za ten czas razem wśród tak pozornie sprzecznych energii.
W objęciach rzeczki na rozlewiskach Wołgi
W objęciach rzeczki na rozlewiskach Wołgi 6-8 września 2017
Jestem, a może coś robię – zastanawiałam się leżąc w Landrynce i patrząc przez tylne drzwi na rzekę.
Bo przecież jestem, wtapiam się w przestrzeń, staję się jednością, zapominam o sobie.
Schematy w których wyrośliśmy każą nam non stop nazywać jaką czynność w danej chwili robimy. Można więc nazwać, że obserwuję rzekę jak płynie, że obserwuję ptaki, że obserwuję …… tylko gdy skupiam się na fragmencie obserwacji odrywam od całości.
I nie tylko odrywam od całości, ale napinam obserwując to co mam obserwować. Czekam na ptaki, które mają przylecieć, a jakoś nie chcą, denerwuję się że gdy przyleciały nie zrobiłam zdjęcia, a jak już zrobiłam to może niezbyt dobre. I tak wkoło Macieju.
A gdy jestem wszystko może się wydarzyć. Jest otwarcie na całą przestrzeń.
Otwieram się na całą przestrzeń w której jestem, jestem w niej.
I tak samo było u nas gdy zaczęliśmy puszczać mydlane bańki, ciesząc się tym jak wiatr roznosi je po okolicy. Rozwiewa szczęście. Bo to bański szczęścia.
Gdy później w rzece (za jej zgodą ) myłam urządzenia do baniek wyłonił się żółw.
Tak rzeczny żółw, by przypominać o swoim rytmie na swojej drodze
Żółw wynurza się z oceanu twojego życia, po to abyś sam stał się dla siebie wyspą, wyspą, oazą i ojczyzną. Bądź dla siebie wewnętrznym miejscem postoju, w którym zawsze znajdziesz odpowiedzi. (Siła zwierząt J. RulanD)
Jestem sobą w radości dziecka
Moja siła i moje bezpieczeństwo jest w mojej radości i kreatywności.
Miejsce takie proste, nad jedną rzeczką z ujścia Wołgi. Zaprosiło nas do siebie w pełnię, szybującymi przy drodze ptakami było ich setki – gawrony, drapieżniki…
Zaprosiło na rytuał dla Matki Ziemie, który zrobiliśmy tutaj razem z Marią Bucardi – www.mariabucardi.com
Rytuał w którym światłość spływała na ziemię, a ja poczułam, że ziemia tak mocno podniosła swoją wibrację, że ludzie już nie stanowią dla niej zagrożenia.
Przestrzeń wdzięczyła się nam. Zachmurzonym wietrznym dniem, który pozwolił nam odpocząć od upałów, ptakami które szybowały w oddali chcąc pokazać :
Latanie jest proste
Zachód słońca napełniał kolorami, przypominając, że to co odchodzi ma być pożegnane z radością, miłością i pięknem.
Pozwalam odejść, temu czemu nie chcę z radością, miłością i pięknem
Cieszę się pięknie przeżytym dniem i jestem za niego wdzięczna.
Saratow – w objęciach przyjaciół i Wołgi
Saratow 26-28 sierpnia 2017
Saratow pojawił się na naszej drodze, dzięki Miszy i Tani, których poznaliśmy 2 lata temu.
Właściciele podobnego landrowera do naszego, którym eksplorowali Kazachstan, Magadan położony przy Kamczatce, Sachalin, miłośnicy przyrody. Czyli osoby lubiące to co my, podróżujący w podobny sposób. Poznaliśmy ich przy okazji naszych kłopotów ze skrzynią biegów , gdy jechaliśmy dwa lata temu do Mongolii, byli jednymi z wielu osób które wyszły naprzeciw naszym prośbą o wsparcie.
Saratow przyjął nas lekkim spięciem gdy wjechaliśmy w plątaninę ulic. A może to my sami byliśmy zaskoczeni, że zamiast wielkich szerokich arterii trafiliśmy na miasto w stylu europejskim.
I znowu pokłoniła się nieznajomość Rosji. Saratow bowiem powstał w 1590 i jest miastem z pięknymi kamienicami, zamkniętym do ruchu deptakiem miejskim, deptakiem nad Wołgą, pięknym parkiem.
W centrum miasta znajduje się makieta pokazująca miasto kiedyś i dziś, ten sam jego fragment.
Miasto dziwne w swojej energetyce, może dzięki emigrantom z Kazachstanu, Uzbekistanu.
Jednak nas głównie zaprosiła tutaj Tania (Misza niestety wyjechał służbowo).
Najpierw w sąsiadującym z Saratowem po drugiej stronie rzeki Wołgi – Engelsie poznajemy podmiejskie miejsce rekreacji, gdzie jej 6 letni syn uczy się żeglować. Tam też spędzamy nocleg obklejeni z wieczora entuzjastami dyskotek a od świtu wędkarzami.
Miejsce piknikowe z biesiedkami. Gdzie mieszkańcy przyjeżdżają na odpoczynek, imprezy, kąpiel w rzece.
Filmik o biesiedkach tutaj
A potem Tania pokazuje nam miasto, wspomnianą makietę, parki, Wołgę.
Ona lubi to miejsce i czuję się w nim bardzo dobrze, dlatego do spaceru z nią przyłączają się najlepsze duszki miasta. Uwielbiam takich przewodników.
Pozwalam prowadzić się przewodnikom, którzy kochają to co pokazują, w których opowieściach jest serce.
Pokazuję innym wszystko sercem
Wołga jest tutaj potężna 2-3 kilometrowa w swojej szerokości. Dla przypomnienia to najdłuższa rzeka Europy która płynie ok 3500 km. A z Saratowa do ujścia ma tylko 900 km.
Ile w niej jest już informacji. Ile innych rzek stało się z nią jednością, przyjmując jej imię.
Zabiera innych na wspólną podróż, aby potem stać się jednością z Kaspijskim Morzem.
Niesamowite przesłania tej pięknej, majestatycznej rzeki.
Mam odwagę być jednością z Ziemią, niebem innymi ludźmi
Filmik z przejazdu przez most
Na nocleg Tania zaprasza nas nad Wołgę, do swojej daczy, a obecnie miejsca, gdzie chce postawić dom – ok. 15 km od centrum.
Parkujemy samochód 2 metry od rzeki i cieszymy się kontaktem z nią.
Od kilku miesięcy nie było tutaj deszczu, więc czasem dolatują nas niestety zapachy spalenizny. Pożary są tutaj obecnie częste i jest zakaz palenia ognisk i wszystkiego co mogłoby zapalić step.
Tak – powoli z pól uprawnych przechodzimy w step.
A temperatury latem często przekraczają 40 stopni w cieniu.
Wołga płynie tutaj w korycie, wtulona w dwa wysokie brzegi. Dlatego dojazd do daczy Tani prowadzi drogą, która ostro schodzi w dół, do tego dochodzi brak asfaltu, a jej nawierzchnia jest w różnym stanie.
Jest tak ostro, że większość znanych mi w Polsce właścicieli SUV-ów stwierdziłoby, że nie da rady zjechać.
Tutaj zjeżdżają wszyscy, nie pomijając właścicieli niskich osobówek (niestety nie zrobiłam filmiku) .
Nieraz już pisaliśmy o braku przywiązania do materii – czyli samochodu – rosyjskich kierowców, jak i odwadze w pokonywaniu często trudnych odcinków dla samochodu 4×4 – zwykłą osobówką.
Czasami jest to fantazja, a czasami potężne umiejętności i odwaga.
Zresztą gdy byłam dzieckiem mój ojciec również jeździł po gruntowych, stromych drogach „dużym fiatem”. Wielu krzyczało, że niszczy samochód, a on mówił, że przecież po to go ma.
Mama, której życiem było posiadanie materii również na niego krzyczała i pokazywała jako wzór tych którzy – albo tak bali się o samochód, że woleli nim nie jeździć, albo tak bali się jeździć i nie mieli umiejętności, że robili to tylko po znanych szlakach. A tych co jeździli odważnie nazywali ludźmi nieodpowiedzialnymi.
Uwalniam się od przekonania, że jestem nie odpowiedzialna, gdy nie mam lęków do zrobienia czegoś jak inni wokół mnie.
Robię swoje, bez zwracania uwagi na opinię osób wystraszonych
Bo lęk jakim jest doradcą?
I tak jak tutaj rozpisałam się, tak samo my zagadaliśmy się z Tanią o tym co można zobaczyć w drodze na Astrachań, o tym gdzie pojechać dalej……..
– Kazachstan – Mangy szlak, a potem Uzbekistan – to rady Tani.
Uzbekistan nas zaprasza. Jednak wizę można zrobić jak się uda w Moskwie, albo Ałmacie.
Zobaczymy gdzie wszechświat zaprosi.
Wszechświat to przestrzeń miejsca ziemi, jego duchów, jego administratorów (wizy i inne dokumenty i ludzie ) i naszych potrzeb.
Dziękujemy Tani i Saratowowi za gościnę i jedziemy dalej na Wołgograd.