Armenia

now browsing by tag

 
 

Ziołowa polanka

Ziołowa polanka.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kiedy zjeżdżaliśmy z gór naszym oczom ukazał się niezwykły widok: w dolinach roztaczających się pod naszymi stopami, zapaliły się barwami jesieni zagajniki złożone z drzew liściastych. Te barwy przyciągały jak magnes. Po kilku dniach przebywania w wielkiej przestrzeni gór , koloryt czerwieni i żółci w różnych tonacjach radował oczy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

U podnóża malowniczych zagajników rozciągały się jakby nietknięte zasuszone łąki ,pełne kwiatów lub raczej ziół. Stojąc tak w swojej zastygłej formie nawoływały do zabrania ich ze sobą i uraczenia się różnymi substancjami leczniczymi. Na początku nie zachęcały do fotografii, lecz nieśmiało szeleszcząc wyschniętymi listkami odkrywały detal i szczegół swojego piękna . Piękna jesieni, gdzie nie dotarły krowy i całe bogactwo lata zastygło w specyficznej pozie. Jakże ważnej, bowiem to zapewne z takich miejsc w świat polecą informacje w postaci nasion i zapachów. By w kolejnym roku wzmocnić biotop łąk wypasanych i odtworzyć ich skład gatunkowy w jakiejś części. My także syciliśmy się zapachami , ocierając się o kępy specyficznych roślin. Na niewielkim obszarze kilkuset metrów kwadratowych naliczyliśmy ich około 30 gatunków. Te które najbardziej się wdzięczyły zamieszczamy w tym poście, zobaczcie je sami……..

 

P.S. Wrócimy tu na pewno jak będą kwitły………

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gejzer z zasadami …???

Gejzer 16 października 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gejzer największa atrakcja 4×4 Jermuka, Pod sanatorium Armenią codziennie stoi kilka samochodów terenowych gotowych zawieść turystów na dzikie termalne źródełko.

Woda ma być 30-35 stopni. Gdy zapytaliśmy ich o drogę, stwierdzili, że nam nie powiedzą bo mamy z nim jechać.

Ormianie generalnie są sympatyczni, jednak jest grupa ludzi zajmujących się głównie handlem, która jest bardzo nieprzyjemna i nie pomocna. Ludzie Ci widzą tylko pieniądze, za wszelką cenę. Targi też nie mają klimatu, wpychający handlarze, krzyczący gdy się chce kupić dwa jabłka, dlaczego taki biedny jesteś, że nie stać Cię na więcej lub chcesz 2 jabłka, a on do siatki pakuje 2 kilo. Klasyczny typ cwaniaczka, którego znamy z Polski.

Dlatego wielu polubiło sklepy samoobsługowe zamiast dogadywać się z nieprzyjemnymi handlarzami.

My też często wybieramy sklepy szczególnie w miejscowościach gdzie nie docierają turyści. Wszystko spokojne i bez agresji sprzedaży.

Z drugiej strony bardzo wyraźnie widać ile agresji, emocji, manipulacji generują zakupy, szczególnie jedzenia.

A do gejzeru oczywiście pojechaliśmy sami, dobrzy ludzie po drodze poprowadzili.

Szczerze powiedziawszy dojazd jest prosty.

W Jermuku obok pomnika, w centrum niedaleko Armeni, skręca się tak jak do Armenii II, jedzie się do zakładu wody mineralnej, skręca w lewo obok niego i dalej prosto pod górkę w kierunku lądowiska śmigłowców ( na górkę w kierunku pomnika jelenia), przy lądowisku skręca się lewo i trzymając cały czas prawej strony (chyba raz ucieka droga w lewo) dojeżdża się przez plato (po drodze rzeczka) do tablicy skąd już widać w dole doliny żółte gejzery. Stamtąd w prawo w dół.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Całość to 4-5 km z czego ostatni odcinek polecamy tylko dla samochodów terenowych – suvy niech będą ostrożne.

Przez drogę przejeżdża się kilka potoczków, o tej porze roku z małą ilością wody i jedzie rozjeżdżoną błotnisto-kamienistą drogą.

Filmik z wyjazdu z gejzerów poniżej trwa 9 minut i pokazują całą drogę od tablicy do gejzeru – przepraszamy coś nam się stało z i jest z 30 sekund wcześniej dźwięk niż obraz. Może ktoś wie, jak to naprawić?

 

 

A sam gejzer ładniutki, malutki, pogubiony z dolince z kolorowymi drzewami.

 

Bartka zaprosił do kąpieli. Jednak trwała ona zaledwie minutę, gdyż temperatura wody oscyluje ok 30 stopni. Daleko jej do zaznaczonej na reklamach 35 – no chyba, że w upalne lato.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A samo miejsce mimo że turystyczne urzekło nas ciszą spokojem i energią w głąb siebie.

Zaczęliśmy przyglądać się programom sztywności ciała i umysłu. Skąd one się biorą.

I okazało się, że dziecko jest elastyczne, jednak często się przewraca. Dlatego jest zachęcane do niewinnej stabilności ciała, ale potem gdy dojrzewa ma się stabilizować, w końcu ustatkować, co w dorosłym życiu prowadzi do stagnacji.

Takie wszystko na S. Duże S wmawiane nam jako dzieciom przez rodziców. Jak już będziesz miał tyle lat, a tyle musisz się ustabilizować, w pewnym wieku już nie wypada się tak zachowywać. Jak już skończysz studnia nie wolno być takim, a takim.

Jakaś paranoja, a DLACZEGO??? Dlaczego mamy stracić dziecięca elastyczność i radość życia?

Czy ten co tak powiedział był szczęśliwy?

Czy miał udane życie?

Czy może tylko wygodne, bo zwolnione z myślenia?

Przyglądam się życiu mojego ojca, rozmawiam z jego energią w sprawie sztywności (na starość miał sztywne stawy), a był wcześniej sportowcem grał w siatkówkę.

Do pracy poszedł aby grać w siatkówkę i kupić sobie lepszą piłkę, a potem zaczął robić karierę i wkręcił się w system.

System nie tylko nie dał mu szczęścia, miłości i radości, ale usztywnił jego sportowe ciało.

Taka cena braku realizacji siebie sztywność, otyłość, choroby.

Bo trzeba tak żyć.

Bo nie mamy odwagi pójść swoją drogą.

Może wielu zamiast udawać, że im dobrze – powie

Mi się to nie podoba, ale nie mam odwagi tego zmienić. System daje możliwość iścia utartą drogą. Ja tak wybieram”

Czy nie byłoby to uczciwe szczególnie wobec siebie?

A gejzer czasami milknie, a czasami podskakuje wyrzucając z siebie strumień wody.

A wszystko w ciszy doliny tylko my, gejzer, przyroda

Dziękujemy tej przestrzeni za ten czas, za te programy które dzięki niej mogły wyjść.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Odpuszczam stabilizację, stagnację w moim życiu, w miejsce tego pozwalam sobie płynąc i poddać nurtowi zmian, które niosą mnie przez życie. 

Przez pasterskie drogi

Przez pasterskie drogi i szczyt Sartsali (3446 m.n.p.m) 15-16 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Drogi pasterskie przecinają tutejsze góry, jak w naszych Beskidach drogi zrywkowe. Różnica jest jedna, że tutaj oficjalnie można po tych drogach jeździć.

I teraz gdy większość obozów pasterskich jest zwinięta, góry są ciche.

Przez cały dzień naszego przemieszczania się przez góry nie spotkaliśmy nikogo z gatunku ludzkiego. Pierwsi ludzie pojawili się gdy zjechaliśmy na asfaltową drogę w kierunku Jermuka.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jazda tutejszymi drogami jest stosunkowo prosta, gdyż prowadzą w jakimś kierunku, a po drodze mijają obozy pasterskie. Jakość dróg różna, od bardzo dobrych szutrówek, po drogi gruntowe ilekko off-roudowe. Praktycznie można jechać na kierunki świata i zawsze się dojedzie w określonym kierunku, o ile nie zagrodzi nam drogi jakiś szczyt.. Jedyny warunek widoczność i oczywiście auto terenowe.

Roztapialiśmy się w przestrzeni, chłonęliśmy ją ciesząc się nią jak dzieci.

Choć to przestrzeń z górami w tle. Gdy podjeżdżaliśmy bliżej Jermuka pojawiał się krajobraz bardziej skalisty, obrośnięty lasem i przepadzisty. Kilka światów w jednym.

Po drodze zaprosił nas na zbiory Iwan Czaj – jedna z najlepszych herbatek dla nas. Listeczki już były wysuszone na krzaku (może nie można takich zbierać, ale dlaczego?), zawierają w sobie informację wszystkich żywiołów, tych miejsc, tutejszych owadów i innych stworzeń. Taki prezencik tego miejsca dla nas.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kamienie, strumyczki uśmiechały się do nas, wszyscy byli w stanie podwyższonej wibracji, choć może normalnej, takiej w jakiej człowiek znajduje szczęście i po prostu jest.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pieliśmy się łagodnie w górę, aż do momentu gdy przed nami pokazała się góra Sartsali . Widać ją było z Jermuka i jak na dole (czytaj na 2000 m.n.p.m ) padał deszcz, tam sypał śnieg bo była pięknie ośnieżona.

Teraz bez śniegu zapraszała nas na wycieczkę. Byliśmy w opuszczonym już pasterskim obozie na ponad 2900 m.n.p.m (tylko 500 metrów różnicy poziomów do szczytu), aklimatyzację na wysokości po Aragats mamy, nad górą krążył drapieżnik zapraszając…..

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jednak doszliśmy gdzieś do 3200 i mnie dalej ciało nie puściło. Pierwszy raz czuła tak wielki opór ciała, nie tylko nogi nie chciały iść pod górę, ale robiło mi się niedobrze i słabo.

Co się stało?

Zabiegi w sanatorium, ale wczoraj też chodziliśmy po pagórkach i było ok.

Chwila zastanowienia….. i …………….

jaka przyczyna tej słabości, przecież góra zaprasza?

Wczorajsze emocje, tak osłabiły ciało, że nie ma siły iść w nowe nieznane.

Emocje pokazały wiele rzeczy, które wymagają uzdrowienia, jednak nie wszystko udało się tak szybko przepracować.

Bartek miał więcej siły jak ja. Jednak gdy byliśmy na 3200 zaczął padać deszcz i wiać wiatr , a my ubrani jak na wycieczkę po kurorcie – adidaski, zero kurtki od deszczu i bardziej ciepłego ubrania – przecież to wycieczka tylko na godzinkę.

Więc zeszliśmy zostawiając sobie spotkanie z tą górą na inny czas.

Może za mało poważnie podeszliśmy do jej majestatu.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, góra znajdowała się na granicy z Nagornym Karabachem, który może nie chciał nam się pokazać…???

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Analiza, analizą my byliśmy zadowoleni z wycieczki pod szczyt, z obserwacji swoich ciał.

Usatysfakcjonowani zaczęliśmy zjeżdżać w dół, bawiąc się w szukanie najfajniejszej drogi, czasem jadąc totalnie przez skoszone łąki.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jest jesień wszystko jest wyschnięte, drogi też mają w sobie mało wody, dlatego można sobie praktycznie wszędzie jeździć, takie plusy tego braku kolorów wyżej w górach.

Kolory pojawiają się przy 2000 m.n.p.m gdy pojawiają się drzewa, które teraz sycą wzrok tysiącem barw jesieni. Do tego łąki, tutaj mimo wypasu nie są wygryzione do zera, i pojawiają się zasuszone kwietne łąki na której jest bogactwo roślin. Ostatnio Bartek robił zdjęcia i doliczył się ponad 30 ziół na jednej łące.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Świat pasterskich dróg, a może bezdroży po których można sobie jeździć sycąc się przestrzenią otaczających gór, zagłębiać się w miejsca, które z rzadka widzą człowieka – czasem pasterza, czasem krowę, czasem owcę, a czasem psa i które jak pies gdy przychodzi jego opiekun, cieszą się na spotkanie z człowiekiem, chcąc ofiarować mu tyle ile mogą.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nas urzeka Armenia tą przestrzenią, myśleliśmy, że zobaczymy taką dopiero w Mongolii. Dziękuję za te cuda.

A po wieczorku i nocy w okolicach Jermuka znów udaliśmy się w bezdrożne drogi – najpierw w do największej atrakcji 4×4 Jermuka Gejzera (o tym następny post) by potem zagłębić się znów w drogi, tym razem po drugiej stronie Sartsali. Podziwiając i przyglądając się teraz dokładnie górze.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy właśnie przyjrzy się jej bliżej widać jakby to był ptak z piórkami skierowany w kierunku Nagornego Karabachu, który zaprasza w tamte strony. Na górze znajduje się lis, który pokazuje nam już któryś raz, że warto zaszyć się w swojej norce, medytować , aby nabrać siły. Może to podpowiedź, że takie miejsce jest w Nagornym Karabachu ….???

Może czas postarać się o wizę???

I tak prowadzeni przez duchy miejsc razem z naszymi przewodnikami dotarliśmy na 2700 m.n.p,m by z widokiem jak z naszej Gubałówki wtopić się w obserwację gór, a może ich kontemplację. Aby dowiedzieć się więcej o nich, o nich życiu, historii przyjrzeć się im z bliska. A góry były tak blisko nas, gdyż na następny dzień w tych miejscach zaczął padać już śnieg.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Fantastyczne jest to, że gdy wjeżdża się w pasterskie drogi z rzadka spotyka się ludzi, czasem jeszcze jakiegoś ostatniego pasterza wraz ze swoim stadem.

Pasterze wraz z potężnymi stadami tutaj dodają uroku tym miejscom, jednak każde stado strzeże ok 10-15 psów, które może są i przyjazne dla tych co nie dobierają się do owiec, ale swoją posturą wzbudzają respekt. Dlatego dużo lepiej, że nastały chłody i obozy są w 80% zwinięte.

A gdy się jest samemu w przyrodzie bez zbędnych bodźców można wtopić się w przestrzeń, poczuć jak dziecko wszechświata. Jak istota, która nie odgradza się od przyrody, mówiąc to Twój świat to mój. Teraz jesteśmy jednością i przenikamy się nawzajem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A po drodze żywiły nas pieczarki zwane tutaj szampinionami, które dzielnie pierwsze na sobie testował Bartek. Dziękujemy im za super gościnę, nazbieraliśmy również do suszenia. Dzikie pieczarki z energią wysokich gór.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękujemy za ten piękny czas. A my wraz z porankiem zjechaliśmy do Jermuka, by z umysłu szukać sanatorium na przetrwanie załamania pogody. 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kąpiel w fiolecie zimowitów

Przez ziemowitową przestrzeń 13 październik 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Opuściliśmy po obiadku sałatkowo-owocowym. trochę z ulgą sanatorium Ararat , które przygarnęło nas gdy inni nie mieli miejsca, żywiło lekką kuchnią pokazując oblicza armeńskiej kuchni, dawało zabiegi na nasze słabsze strony, a przede wszystkim odsłaniało nasze programy z kolejnych warstw, czyli nas samych.

Programy najniższej ceny, minimalizmu, najtańszego podróżowania i wiele wiele innych.

A jak najtańsze podróżowanie ma się do podążania swoją drogą, drogą zgodną z podpowiedziami wszechświata???

Zobaczyliśmy jak wersje minimum nas ograniczają, nie tylko nie pozwalają rozwinąć skrzydeł (czytaj rąk), ale przede wszystkim burzą zaufanie do wszechświata, do jego darów,

 

skoro nie prosisz – nie dostajesz.

 

Wszechświat jest hojny, ale to my musimy zrobić pierwszy krok w postaci naszych myśli, które nie mają zaprzeczenia w innych myślach, programach podświadomości (musimy czuć się godni tego daru – aby o niego poprosić).

 

Sanatorium było fajnym nauczycielem, oczyściło nam kolejne warstwy.

Dziękujemy mu bardzo serdecznie.

W dolinie brakowało nam jednak przestrzeni co pokazała nam wczorajsza wycieczka, dobre miejsce do kontemplacji i przyjrzeniu się sobie, jednak na rozpostarcie skrzydeł trzeba więcej miejsca. Dlatego postanowiliśmy teraz parę dni powłóczyć się po okolicznych górkach. Praktycznie już w Jermuku wjechaliśmy w góry. Po przejechaniu 1-2 km zaczęliśmy roztapiać się w przestrzeni. Przestrzeń zaczęła wypełniać miejsca, które uzdrowiły się wskutek oczyszczenia. Kolorystycznie krajobraz był troszkę monotonny, ale przestrzennie dawał pole do wyobraźni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I na tej szutrowej drodze w pewnym momencie zobaczyliśmy znak na Sisian, po spojrzeniu na mapę, stwierdziliśmy, że tak nam się tu podoba, (w Jermuku nie było czynnej stacji benzynowej) więc podjedziemy do miasteczka zatankujemy, a potem powłóczymy się po górach. Droga szutrowa, której nie powstydziłyby się kraje skandynawskie prowadziła nas rozległym płaskowyżem na którym wdzięczyły się jak pagórki trzytysięczniki.

We wszystkie strony odbiegały od niej dziesiątki kilometrów pasterskich dróg prowadzących w głab gór. 

Nagle w oddali zamigotała fioletowa duża plama,

co to jest ??? zaczęliśmy się zastanawiać

Gdy podjechaliśmy bliżej okazało się, że to polana zimowitów. Są one tutaj wszędzie, nawet na drodze – Bartek mówi, że uważa na nie i mija kołami (ale się nie da) jednak w takim zagęszczeniu nigdy ich, ani krokusów nigdzie nie widziałam.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wyskoczyliśmy z landrynki się z nimi przywitać, one wdzięczyły się na wyciągając główki do słońca. W tej beżowo-brązowej krainie dawka fioletu i to w tak dużej ilości. Przesłanie, aby więcej fioletu zagościło w nas. Fioletu z żółcią i pomarańczem. Napełnieni kolorami pojechaliśmy dalej rozpływając się w przestrzeni, słońcu , fiolecie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdzieniegdzie pasły się krowy i owce, czasem pasterz przegalopował na koniu, a czasem same konie lub zziajany pies pasterski.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Taki sielski anielski pejzaż, gdzie praktycznie nie ma osad ludzkich, jest tylko Bóg i przyroda.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dojechaliśmy do głównej drogi, znaleźliśmy stację benzynową (paliwo diesel 460 drachm – 3,7 zł.) i weszliśmy do przydrożnej kawiarnio-restauracji-sklepu.

Bartka ciągnęło do bułeczki z ziemniakami smażonej w głębokim tłuszczu. Szybki wgląd i okazało się, że ta bułeczka ma wtopić go w tych ludzi – w ich życie. Gwarantuje mu to bycie cząstką otaczającego go ludzkiego świata.

Chcesz tak żyć jak oni? Zajmować się tym co oni i żyć w ich świecie zwierząt i mięsa? – zapytałam

Nie – odpowiedział zdecydowanie

To dlaczego chcesz być taki jak oni?

Bo to wygodne – odpowiedział

Oprogramował program , wprowadzając :

 

Idę swoją drogą, bez wtapiania się w tłum

 

Mi natomiast przytrafiła się super dziwna przygoda. Chciałam zupy. W sanatorium tylko raz była bez mięsa.

Jest zupa bez mięsa? – pytam kelnerki

Tak – tylko ziemniaki , groch, soczewica – odpowiada

Żadnego bulionu mięsnego – dociekam

Nie nic – odpowiada z przekonaniem

Tutaj w Armenii jak już pisaliśmy prawie nikogo nie dziwi, że ktoś nie je mięsa, większość to szanuje i zna wegetariańskie odżywianie.

Pani przynosi mi zupę, odrobina na łyżkę i ………….

Co? – czuję baraninę, może nie było bulionu mięsnego, ale tłuszcz na pewno.

Od razu zwracam uwagę Pani, że przecież to zupa mięsna.

Pani zrobiło się głupio i nie skasowała nas za nią.

Z komórek wypłukały się ślady jedzenia mięsa i teraz organizm chciał uzupełnić braki tamtej energii.

Jednak zdecydowanie odmówiłam tej formie energii.

Ma w sobie niewolenie, przemoc, walkę o życie, adrenalinę, strach, cierpienie, zabijanie.

Czy chcę wzmacniać te energię w sobie?

Nie, Nie. Zdecydowanie nie.

Zresztą mięsa nie lubię od dziecka i jadłam go tylko aby nie być inna niż reszta. Bardzo rzadko coś mięsnego mi smakowało. Z gulaszu najbardziej lubiłam sos , a tak szczerze ogórek, korniszony, a ze schabowego panierkę.

Zupy rosołowe, czy na rosole, od dziecka nazywałam zupami z trupa i bez zachwytu jadłam (rosołu nigdy nie lubiłam i nie jadłam)

Jednak przez lata trochę tego zjadłam, jelita co prawda się oczyściły, ale w komórkach ciała pozostały informacje zawarte w mięsie. Teraz oczyściły się kolejne warstwy.

Dziękuję za to oczyszczenie.

A my wraz z zachodem słońca wjechaliśmy z powrotem na szutrową drogę, zagłębiając się w płaskowyż , przyglądając się obłocznym kotom i górom by znaleźć tam miejsce na nocleg…… 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Serduszkowo-ziołowa górka

Wycieczka na serduszkowo- ziołową górkę 12 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W 2007 roku wybudowano w Jermuku wyciąg krzesełkowy na pobliską górkę 2478 m.n.p.m który latem służy do przejechania się kolejką, a zimą z narciarzami. Są tutaj 2 trasy narciarskie o długości ok 1300 m każda Według nas takie z pogranicza czerwono-czarnych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na górze znajduje się restauracja. Większość Ormian wjeżdża i zjeżdża od razu traktując sam przejazd jako atrakcję (jak my za naszego dzieciństwa), albo wchodzą tylko do restauracji. Spacerowiczów brak.

Weszliśmy w jedną trasę i jakie było nasze zdziwienie, że nagle znaleźliśmy się w ziołowym królestwie, jedno zioło wystawało znad drugiego. Zioła co prawda już podsuszone, a pomiędzy nim kolorytu dodawały piękne zimowity.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdzieniegdzie, majestatycznie stały już suche dziewanny.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po wygryzionych przez krowy i owce łąkach, tutaj znaleźliśmy się w ziołowym raju. Szliśmy i oglądaliśmy jak wyglądają znane i nieznane nam rosliny w wersji praktycznie zasuszonej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nad nami krążyły sójki, tak nisko, że czasami miałam wrażenie, że wlecą nam na głowę.

W okolicznych laskach zapraszały śliwki, dzika róża, jarzębina.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wszyscy cieszyli się na spotkanie i chcieli dać nam jak najwięcej.

Słońce świeciło rozświetlając twarzyczki uśmiechniętych roślin, a nam dając ciepełko i możliwość spokojnej kontemplacji otaczającej przyrody.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy siedzieliśmy pojawiły się kruki, przypominając nam o naszej mądrości, jak również o tym, że czas zrobić może nie krok, ale skok w nowe nieznane. Przyjrzeć się swoim ciemnym stronom, emocjom, zaakceptować je i podążyć dalej w nowe.

Dziękujemy tym wysłannikom Wielkiego Ducha za pojawianie się i przypomnienie o naszej drodze.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czas bowiem w sanatorium, gdzie przyjmowaliśmy różne zabiegi, ruszył w nas wiele emocji, programów . Czas je uporządkować, by podążyć dalej.

Na szczycie ktoś rozsypał serduszka, pokazując nam, że miłość jest wszędzie, a my po niej praktycznie stąpamy, mamy ją pod nogami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zaprosiła nas również restauracja na smażonego Aveluka (koński szczaw – miejscowa atrakcja, o tym specjalny post), w sanatorium jedzenie zawiera mało tłuszczu, tutaj praktycznie tłuszcz z tego wyciekał.  Do tego lubimy podawaną tutaj kiściami zieleninę i chlebek Lawasz Już w czasie jedzenia czuliśmy oblepienie przełyku, a po zjedzeniu (bo było dobre – chyba nam potrzeba tej rośliny, bo dalej nam smakuje) nasz żołądek zrobił się ciężki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przyjrzeliśmy się programom i okazało się, że ciężkość, otępienie, senność po jedzeniu odziedziczyliśmy po przodkach, którzy marzyli o tym, aby mieć pełny brzuszek, móc się zdrzemnąć i zalegnąć w bezruchu. W ten sposób odpoczywali.

My teraz już tak nie musimy, a czas który zajmuje nam senność i utrata energii po jedzeniu – mamy na co wykorzystać. Fakt pojawił się następny program, że jak będzie dużo energii to inni nam ją zagospodarują wg swoich zasad i nie będzie jej na to co się chce. Choćby na świadome nic nie robienie. Bo to nie wypada.

Również ciało zaczęło się bronić, że też czasem chce odpocząć i żeby uważać z ciągłym dokładaniem zajęć i obowiązków, z eskalowaniem tego zjawiska.

Dużą ilość energii gospodaruję tak jak uważam za słuszne, pozwalając sobie zadbać o ciało i umysł

 

Podeszliśmy na następną okoliczną górkę z której widok był praktycznie w 360 stopniach – zawierał góry. Góry wysokie. Sami byliśmy już na 2600, a otaczały nas 3000-3500 . Dookoła przestrzeń, gdzieniegdzie rozrzucone pasterskie domki. Tak, tylko Jermuk w dole i przestrzeń, przestrzeni w której można się rozpłynąć. Gdy stałam na brzegu góry, a wiatr przewiewał mnie od tyłu, czułam, że jestem cząstka tego świata i każda moja komórka ma informację tego wiatru, tych gór i całego stworzenia. Tylko trzeba chcieć z tych informacji skorzystać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wczoraj pokazał mi się szczur, jako symbol charyzmy, ale również niecierpliwości i inteligencji.

Symbol ujawnienia swoich ciemnych stron, podziemnych korytarzy. Odpuścić to co stare, coś co więzi w starych schematach, nie pozwalając jaśnieć.

Na pewno jedzenie jest sporą kotwicą.

Wczoraj na kolację był bigos i chyba pierwszy raz od lat (jadłam potrawę mięsną) z radością zajadałam się nim, wyciągając mięso – tak mi smakował. Póżniej gdy to ustawiliśmy okazało się, że bigos był symbolem celebracji urodzin, świąt.

Gdy przyjrzeliśmy się temu bliżej okazało się, że u mnie w domu nie celebrowało się jedzeniem świąt, ale moja babcia tak robiła. Bigos, który gotowała parę dni był symbolem urodzin, imienin.

Odpuściłam już któryś raz (a może wcześniej mało byłam tego świadoma) celebrowanie pożywieniem życia.

Odpuszczam przymus celebrowania życia pożywieniem, pozwalam sobie celebrować życie miłością i radością.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podziękowaliśmy przestrzeni za cudne ustawienia, programy które same wyskakiwały i zeszliśmy drugą trasą narciarską, również ziołową, w dół.

 

Ciesząc się jak dzieci z dzisiejszego spaceru.

Jutro opuszczamy sanatorium i w związku z tym, że zrobiła się piękna jesień, pojeździmy autem po górkach. Nie będziemy musieli nigdzie schodzić wieczorem, będziemy mogli cieszyć się tą przestrzenią non-stop.

A te noclegi mogą być głęboko w przyrodzie i nigdzie nie musimy zjeżdżać.

Dlatego tak lubimy podróże naszą landrynką. Gdy noclegi w niej dają podstawę, a w cywilizacji, hotelach są w mniejszości.

Choć nie uważamy, że mamy tylko spać w landrynce. Wszystko ma toczyć się według boskiego prowadzenia.

Dziękujemy za cudowny spacer