Armenia

now browsing by tag

 
 

Jedzeniowo-niejedzeniowy c.d Jezioro Kari

Jezioro Kari 27 września 2014 Jedzeniowo-niejedzeniowy ciąg dalszy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po porannej deklaracji (że chcemy iść w kierunku czystego odżywiania światłem i jeździć po miejscach wysokoenergetycznych) ok. 20 km od jeziora, wszystko potoczyło się magicznie, ale może inaczej mówiąc pranicznie.

Dojechaliśmy nad jeziorko i ………….

Jakie było nasze zdziwienie, gdy nad jeziorem na wysokości 3200 m.n.p.m zobaczyliśmy budynki w różnym stanie i betonowe ogrodzone jeziorko. Pikanterii dodawali robotnicy robiący właśnie drogę.

Może nie było upału, ale ok. 20 stopni i słońce powodowało, że zamiast świeżego powiewu górskiego powietrza roztaczał się zapach asfaltu.

W sumie to już dawno przyzwyczailiśmy się do takiego jak to nazywamy ruskiego foto-shopu.

Po prostu trzeba wyciąć brzydkie części i …… wszystko nabiera innej energetyki.

Aby oswoić się z miejscem postanowiliśmy wstąpić na kawę do jedynej tutaj restauracji – hotelu.

Pan chyba właściciel niezbyt przyznam tonem oświadczył, że kawy nie ma.

I wysłał nas obok do instytutu fizyki, gdzie mieli mieć kawę . Wiedzieliśmy, że miejsce wymaga oswojenia i chwila integracji z miejscem stworzonym przez ludzi dobrze nam zrobi.

Idąc w kierunku wskazanego budynku, po drodze minęliśmy bramę ze znakami zakaz wstępu – materiały niebezpieczne  radioaktywne. Co my tutaj robimy? – stwierdził Bartek. Aż dziwne, że nas to nie odstraszyło i z pewnością poszliśmy dalej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Weszliśmy do stołówki gdzie na nasze szczęście siedziało paru mężczyzn.

Możemy się napić kawy – zapytaliśmy

Tak 500 (4 zł)

Nie ma problemu stwierdziliśmy i usiedliśmy przy długim stole.

Panowie prawie kończyli śniadanie.

Odezwała się ormiańska gościna i zaczęli nam tłumaczyć, że nie mogę nas częstować, bo mieszkają tu miesiąc i na miesiąc przywożą jedzenie.

Jednak wódki mają dostatek i tym poczęstować mogą.

Zaczęliśmy się wzbraniać ,

maleńki za znajomość

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po wódce trzeba zagryźć , więc podsunięto nam pomidory, a gdy nie rzuciliśmy się na niego, cały stół należał również do nas.

Gdy wcześniej wzbraniali się przed częstowaniem, teraz wręcz nachalnie zapraszali.

Zaczęliśmy mówić, że mało jemy (co w Armenii na szczęście nie dziwi) od dziecka nie lubimy mięsa ……

I nagle dostaliśmy następne informacje odnośnie niejedzenia….

„Skoro dostaliście taki dar, że nie musicie jeść mięsa i jecie mało to dzielcie się tym z innymi”

– odpowiedział starszy mężczyzna jak się potem okazało szef zmiany.

Nie przejmujcie się innymi, jak nie chcecie jeść, odmawiajcie tym co chcą was na siłę nakarmić – powiedział

Zaczął opowiadać, że gdy był małym chłopcem jego matka kładła na stole jedzenie i każdy jadł ile chciał nigdy nikogo nie zmuszała. Sama dożyła w dobrej formie 90 lat i do końca miała swoje zęby.

Mądra kobieta – stwierdziłam

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Tak mądra, ale to jest wiedza znana od tysięcy lat, to nic specjalnego – powiedział Samuel – szef zmiany

Tak, znane od 6000 lat, tylko ilu chce z tego korzystać  – zaśmiałam się – szczególnie rodziców.

Ja też miałam to szczęście, gdyż od dziecka nie chciałam jeść mięsa robiąc rosołowe prysznice zmuszającym mnie to tego babciom, czy wynosiłam zachomikowane między policzkami mięso z obiadu z przedszkola do którego zmuszały mnie Panie przedszkolanki.

Do tego miałam straszne problemy z żołądkiem. Rodzice zabrali mnie do wtedy jednego z lepszych lekarzy dziecinnych w Bielsku Lekarza Ziai (chyba mu świeczkę pójdę zaświecić jak ktoś wie, gdzie jego grób). Pan doktor pooglądał mnie i stwierdził, że :

 

Dziecko wie najlepiej co jest dla niego dobre i ja sama mam decydować co mam jeść.

 

Nastała jedzeniowa wolność. Miałam fazy, że jadłam mięso – bardziej społecznie, bo rzadko mi smakowało, jednak nigdy nie byłam zmuszana do jedzenia i przez lata nauczyłam się obserwować organizm co dobre, a co złe dla niego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bartek miał niestety dużo gorzej, gdyż żył w domu gdzie był kult i terror jedzenia.

 

A przecież matka naszego znajomego obecnie miałaby ze 100 lat lub więcej – znane były zasady wolności jedzeniowej już dawno.

 

Ludzie nie mają wykształcenia w zakresie jedzenia – stwierdził Samuel

I napychają swoje żołądki, a trzeba mieć połączenie żołądka z umysłem, a wtedy człowiek je to co mu służy.

Przecież wiadome, że z kosmosu czerpiemy jedzenie i nawet syntetyzujemy białko – rozgadał się nasz nowy znajomy

To przecież wiadome od lat – dodał

O 8 rano jasna stanowcza prośbo-intencja co do odżywiania pranicznego, a o 11 pierwsza lekcja w tym zakresie, a może nie lekcja tylko utwierdzenie w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą.

Pożegnaliśmy naszych nowych znajomych, obiecaliśmy wrócić po południu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pogoda była piękna, słoneczna góry się wdzięczyły, Ararat spoglądał spod kołderki, jak tu nie iść się z nimi przywitać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie zdecydowaliśmy się iść na szczyt – zresztą Aragat ma 4 szczyty po ok 4000 m.n.p.m, ale iść przywitać się z doliną, pogadać z kamieniami, duchami miejsca.

Już dostaliśmy więcej niż mogliśmy się spodziewać, tyle informacji mówionych z serca.

Komercyjne zachowanie właściciela restauracji (nie chciało mu się zrobić kawy) zaowocowało pięknym spotkaniem i masą informacji.

Ugościli nas już pięknie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jednak jeszcze Wszechświat chciał uzupełnić otrzymane informacje.

Przechadzając się pomiędzy kamieniami na których widoczna była zastygła lawa usłyszałam:

 

Gdy człowiek musi jeść jest jak niemowlak, który musi ssać matkę, matkę ziemię. Jej pożywienie jest mu bezwzględnie konieczne do życia. Musi ją „doić”. Gdy uwalnia się od jedzenia staje się dorosłym, świadomym człowiekiem.

 

Gdy spacerowaliśmy pomiędzy kamieniami pojawiły się kółka roślin, tak jakby je ktoś posadził. Właśnie specjalnie w kółko???

Niektórzy twierdzą, że są to znaki elfie. Patrząc na ich ilość troszkę domostw tutaj jest. Tym bardziej, że jest  i masa kamieni. My czujemy się bardzo przyjaźnie przyjęci. 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękuję tej pięknej przestrzeni za cudowną informację cudowny dzień, który jeszcze miał cudowny wieczór  z naszymi nowymi znajomymi z instytutu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Powitanie z Armenia

Powitanie z Armenia 25 września 2014 r.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pożegnaliśmy bardzo gościnną Gruzję i udaliśmy się do Armenii na przejście niedaleko Ninotsmindy.

Granica jak granica,  gruzińsko – turecka była gorsza, jednak tutaj trzeba zapłacić za wwóz auta i ubezpieczenie. Wszystko jest pozornie legalne,  jest w tym totalny chaos, normalnie w  takich warunkach zawsze szły mi emocje. Teraz przyglądam się temu i cieszę, że możemy wjechać do Armenii kiedy chcemy, bez wcześniejszego załatwiania wiz, określania terminów.

Tak, gdyby były wizy traktowałabym  to jako coś całkowicie normalnego. A, że tu jakieś opłaty za wwóz auta, do tego jeszcze mam zapłacić więcej niż na kwitach – bo opłaty brokerskie – wkurzałoby to mnie,  przywiązanie to zasad prawa zwyciężałoby nad tym jak jest.

W końcu skończyłam prawo, więc wszędzie ma być wszystko zgodnie z prawem, zgodnie z jakimiś zasadami, które ja uważam za słuszne.

Bardzo mnie cieszył mój luz do tej  tej całej sytuacji, moja wdzięczność, że bez załatwiania wiz mogę wjechać do Armenii.

A za wwóz auta na miesiąc zapłaciliśmy 35000 tj. ok 280 zł , to jeszcze nie koniec opłat, bo przy wyjeździe będziemy musieli zapłacić jeszcze ok 20-30 euro.

Do tego zaraz za granicą musieliśmy wykupić ubezpieczenie samochodu,  w cenie 21 euro na miesiąc.

Nim wjechaliśmy do Armenii słyszeliśmy o niej zarówno dużo dobrego, jak i złego.

Jednak postanowiliśmy wyczyścić umysł z tego co wiemy, czego doświadczyli tutaj inni przed nami  – tak nie  zrobiliśmy w Gruzji i troszkę nas to kosztowało, a może dzięki tym doświadczeniom wzrośliśmy w siłę i teraz stwierdzamy, że idziemy tylko naszą drogą. Postanowiliśmy  poddać się temu, jak ona będzie chciała nam się pokazać, jakie energie będą nas przyciągały.

Bo podróż w naszym wydaniu pokazuje nam  nas samych, co przyciągamy, za czym idziemy. Jacy jesteśmy wewnątrz nas, w naszej podświadomości.

Zaraz po przekroczeniu w oczy rzucił nam się duży masyw górski, ośnieżone szczyty, które machały do nas i zapraszały. Cały czas byliśmy na 2000 m.n.p.m więc one na pewno mają 4000. Nie mieliśmy mapy, ani internetu.

Był wieczór, rozglądaliśmy się za pierwszym noclegiem w nowym kraju (zawsze to inna energia) i chcieliśmy spróbować coś do jedzenia (jeszcze pozostałości doświadczania nowego kraju przez jedzenie) , puściliśmy intencję na bezpieczny spokojny nocleg i jakieś ciepłe wegańskie danko.

W najbliższym miasteczku za granicą przyciągnęła nas knajpka stołowaja, kucharz usmażył nam ziemniaczki na cebulce, na górze udekorowane pomidorami, a wszystko podane na błękitnym talerzu.

Po miesiącu w mało zwracającej na piękno podawania potraw Gruzji, poczuliśmy niesamowitą ucztę nie tylko dla smaków i umysłu, ale również oczu. Do tego lekko podkwaszana ormiańska sałatka. Takie powitanie, a ceny ….. za 3 kawy, herbatę , ziemianki z pomidorami i michę surówki zapłaciliśmy 1500 (12 zł.) – miało być bardzo drogo (?). Pooglądamy dalej. (knajpka też jakaś taka odnowiona, czysta , zadbana)

W miasteczku czekało nas następne zaskoczenie, sklepy ………….

Już w Gruzji przy ormiańskiej granicy były dużo lepiej zaopatrzone niż w centrum Gruzji (tam najczęściej podstawowe artykuły, dosłownie kilka butelek alkoholu ), ale tutaj ……….

Małe miasteczko, albo i wioska, a półki uginają się od różnych wódek, win, koniaków ( w tym 7-letnie ) i niesamowity wybór cukierków – koloryt i wybór towarów.

Ponoć bieda jeszcze większa niż w Gruzji, ale skoro w małej miejscowości jest parę takich sklepów, to dla kogo są ?

Będziemy to obserwować. Mieliśmy wjechać do kraju trzeciego świata, a poczuliśmy się jakbyśmy wjechali do kraju sporo bogatszego, bardziej czystego, zadbanego.

I jeszcze jedna zauważalna różnica – otyłość ludzi.

W Gruzji średnia nadwaga to 20-30 kg, my wyglądaliśmy tam jak biedactwa niedożywione. Chyba w modzie jest być grubym.

 Tutaj w Armenii ludzie są szczupli, sporadycznie spotyka się bardziej otyłych (chyba, że może niedożywieni?) .

Tak blisko , a zarazem tak daleko.

Inne światy, inne energie wyczuwalne i zauważalne zaraz po przekroczeniu granicy.

Jak nam się Armenia pokaże zobaczymy, jesteśmy jej bardzo ciekawi .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA